CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

30 listopada 2015

ŻYCIE WYSZŁO Z WODY

Zebrało się na wspomnienia. Jest listopadowo, nostalgicznie. Czy jest prawdą, że takie nagłe zagłębianie się w przeszłość oznacza, że niedługo....?
No może nie... Jak to powiedział Woody Allen? Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach na przyszłość.
A więc dostałem od znajomej w mailu link do dobrzelińskich stawów, poniekąd moich, bo nad nimi się wychowywałem i strasznie gorzkie ziółko ze mnie wyrosło. Na tej stronie było między innymi takie oto zdjęcie:


Dobrzelińskie stawy dzielą się na "górne" i "dolne"; są trzy górne i pięć dolnych. Ten powyżej, pochodzący z kolekcji pani Barbary Marciniak nazywany był "poniemieckim", a z mostkiem po prawej stronie znajdowała się tzw. "rzeka", wąski, podłużny staw o długości około 800 metrów.
Po lewej stronie usytuowany był kolejny staw, a za nim, połączony z "rzeką" tzw. "przerwą" jeszcze jeden, gdzie zwykle się kąpano. Te cztery stawy były (i są) połaczone z sobą. 
Jest jeszcze jeden, niezależny, w kształcie kwadratu, zwany "hodowlanym". Ten wodny akwen "wyrósł" razem ze mną - byłem dziecięcym świadkiem jego "budowy". Charakteryzuje się tym, że jest najgłębszy (do 7 metrów) oraz, co nie jest już powodem do dumy, jego wody przytuliły na zawsze największą liczbę topielców.
A teraz "górne" stawy. 
Wspiąłem się zatem wysoko... bardzo wysoko


Z lotu ptaka dokładnie widać u dołu najmniejszy staw przylegający do cukrowni i powyżej kolejny w kształcie równoległoboku z zaokrąglonym rogiem. Ten drugi nigdy nie był zarybiony, a jego wody wykorzystywane były w procesie technologicznym produkcji cukru. Trzeci staw w kształcie nieforemnego prostokąta sąsiaduje z domem - kamienicą mojego dzieciństwa. Tak, tak, ten obwiedziony czerwoną elipsą budynek to mój dawny dom (obiekt w kółeczku po prawej stronie to cmentarz żołnierzy poległych we wrześniu 1939 roku).
No i proszę, dochodzimy więc do mojego domu, kamienicy, tej niewielkiej cząstki cukrowniczej osady zwanej "Mizerkami" (bo mizerota tu mieszkała, czy jak?)
Dawniej ta budowla z przyległościami wyglądała okazalej. Przed kamienicą od zachodu, całkiem spory ganek przylegał do drzwi wejściowych. Tuż obok rosły dwa jesiony. Jeden z nich przetrwał do dzisiaj; drugiego powaliła burza, niszcząc przy okazji ganek.
Dzisiaj "mój dom" wygląda tak:


i tak


Zdjęcia te, niskiej niestety jakości przedstawiają kamienicę od strony północno zachodniej. Ten wyższy, z cegły pobudowany obiekt należy juz do cukrowni i jest magazynem, gdzie oprócz przechowywania w nim cukru dawnymi czasy składowano truskawki a w lipcu i sierpniu rzepak. 
Niestety na zdjęciach nie widać mojego mieszkanka, które ustytuowane było na piętrze, ale od strony wschodniej. W skałd niego wchodziły trzy "przechodnie" pokoje, przedpokój, toaleta z łazienką (po podłączeniu bieżącej wody) i kuchnia. Z trzech okien i z balkonu mogłem obserwować krótki wschodni horyzont z widokiem na ogródki, fabryką i staw.
O ile stawy dolne zwykle przepięknie były zarybione i ten okaz karpia....


wcale nie należał do wyjątków, to w tym stawie górnym, przylegającym do ogródków łowiło się głównie bąki, karasie i kiełbie. 
Najlepiej oczywiście brały bąki. Do tego stopnia, że w godzinę można było nałapać ich z setkę.
No i się zmęczyłem...a jak odpocznę to napiszę...

[Dobrzelin, 30.11.2014]

9 komentarzy:

  1. Ten karp jest okropny!!!! Prawie potwór wodny;))))
    W sielskim miejscu spędzałeś dzieciństwo.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, Anabell, takich karpi się raczej nie jada... zresztą, jak kto lubi... traktuje się je jako trofea. Nie zaprzeczę - miejsce bardzo przyjemne, lecz niestety zatraciło już trochę dawny klimat... pozdrawiam

      Usuń
  2. Takie wielgachne karpie są podobno niesmaczne, ale okaz imponujący! Wspomnienia z dzieciństwa bywają radosne lub bolesne, ale zadziwiające jest to, że każdy z członków rodziny te same fakty i miejsca pamięta inaczej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie przeważają zdecydowanie te pierwsze, radosne... tylko dlaczego nie było internetu??? :-)
      pozdrawiam

      Usuń
  3. Wspomnienia z lat młodości są niezastąpione, ponieważ pozwalają wrócić do sielskich i beztroskich dni. I dom dzieciństwa, jesiony, stawy, i karpie wszystko to budzi skojarzenia z dawnym światem, beztroską i niefrasobliwością najmilszego okresu, czyli dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, te wspomnienia mieszczą w sobie ogromne pokłady sentymentalizmu, ale cóż na to poradzić... tak to już jest, choć oczywiście patrząc na te czasy z dzisiejszej poerspektywy zmian technologicznych i osiągnięć cywilizacyjnch, warunki życia są obecnie na wyższym poziomie, ale czy one decydują o szczęściu???... pozdrawiam

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Od wielu, wielu lat nie jest to już MÓJ dom, choć pod postem widnieje nazwa miejscowości, gdzie ów dom jeszcze stoi... trochę to przekorne dlaczego tak podpisałem... długo by gadać o tym ..... pozdrawiam

      Usuń
  5. W dzieciństwie bałam się głębokiej wody, bo byłam przekonana że wciąga ludzi. No i proszę- piszesz, że tam było dużo topielców.
    Tylko potoczki górskie i małe strumyki lubiłam. Posiedzieć sobie nad nimi, posłuchać tego szumu...
    Ale rozumiem, że każdy wspomina to, co było mu bliskie.
    Czekam na ciąg dalszy, bo tu się zapowiada jakaś ciekawa historia.
    Bardzo serdecznie pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń