ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

29 maja 2020

KAWIARENKA (116) ZA LEPSZĄ PRZYSZŁOŚĆ

Stary pisarz na chwilę odłożył pracę. Zorientowawszy się, że kreska stawiana rylcem wiecznego pióra staje się coraz mniej wyraźna, sięgnął po atrament, rozkręcił korpus starego jak świat pióra i wprawnym ruchem kciuka i palca wskazującego pocisnął podłużny balonik, i nabrał weń kilka mililitrów ciemnogranatowego, chińskiego atramentu.

Kawiarennik skupiony nad czytaniem odwrotnej strony kartki ze ściennego kalendarza, zamyślił się przez chwilę, spojrzał smutnym wzrokiem w okno, lecz za chwilę powrócił do przytomności.

- Skończy pan jeszcze dzisiaj?

- Prawdopodobnie tak – odparł stary pisarz – chociaż z pewnością należałoby tę opowieść rozwinąć, ot choćby zobrazować tę obecną sytuację, w jakiej się znaleźliśmy.

- To chyba najnudniejszy okres czasu w naszym życiu – wyraził filozoficzne spostrzeżenie kawiarennik

- Tak? A gdybym, drogi panie Adamie, opisał jak to kawiarenka pomimo wprowadzonych restrykcji spowodowanych epidemią prowadziła niezmącenie swą działalność? Byłoby o czym pisać, prawda?

- Ale chyba o tym pan nie napisze? – w głosie kawiarennika zabrzmiała nuta wahania.

- Oczywiście, że nie, bo musiałbym wtedy opisać, jakeśmy wspólnie nie przestrzegali prawa w kawiarence, wchodzili do niej tylnym wejściem, jak okna zasłonięte były czarnym papierem….

- Jak za okupacji – uśmiechnął się Adam.

- Jak za okupacji. A najciekawsze w tym wszystkim jest to, że ochraniał nas pan inspektor Kowalski, który w tym przedsięwzięciu brał czynny udział.

- Jednym słowem, panie pisarzu, zapachniało w kawiarence mafią.

- Panie Adamie, a zwrócił pan uwagę na taki fakt, że na tę  n a s z ą  mafię nikt jak dotąd nie doniósł?

Stary pisarz w sposób szczególny podkreślił słowo „naszą”, pragnąc uzmysłowić swemu rozmówcy, że jeżeli za tę pandemiczną niesubordynację przyjdzie kawiarennikowi zapłacić, to on, pierwszy pisarz Różanowa, pójdzie z nim w kazamaty, jak wielu, wielu innych.

- Rzecz szczególna – kontynuował stary pisarz – nawet nasi oponenci, oponenci pana burmistrza i przewodniczącego rady miejskiej pana radcy Kracha nie uczynili wobec nas żadnych wojen podjazdowych, a wręcz przeciwnie, i oni się w tym miejscu stołowali.

- To prawda. Różanów nie poszedł drogą wiecznych kłótni i waśni, a wielka w tym zasługa pana doktora Koteńki i pana Majewskiego. To oni na samym początku epidemii zainwestowali w środki ochrony osobistej, potem te testy. A’propos pana doktora, jak tam z jego zdrowiem, pisarzu? Wie pan coś o tym?

- Już doszedł do siebie po tej kwarantannie. Infekcję przeszedł w miarę lekko, ale już zdrów jest, tyle że jego małżonka, pani Zofia, za nic nie chce go z domu wypuścić. Powiada, że pani doktor Emilia wraz z kilkoma innymi daje sobie z powodzeniem w szpitalu i przychodni radę, zresztą przychodnia i tak na telefon, a pan doktor Koteńko wyrywa się wciąż, aby jechać na wieś do swoich pacjentów. Już dwa razy się tak wyrwał.

- To było do przewidzenia. Pan doktor Koteńko zawsze na barykadach postępu, a swoją drogą brakuje mi bardzo tych jego pląsów na pianinie, chociaż pewnie niedługo to się zmieni.

- Tak pan myśli Adamie?

- Byłem właśnie w Ciżemkach u Kosmowskich, aby dowiedzieć się o mleko i kozi ser do kuchni, gdy zatelefonowała pani Zofia. Oznajmiła mi, że w najbliższą sobotę pan doktor z panią Milką jakiś koncert nam zagrają… pewnie coś Schuberta, tak myślę.

- I już nie wejdą tylnymi drzwiami, i bez maseczek – roześmiał się stary pisarz.

- A jakże, wszystko odbędzie się legalnie.

Późna bardzo była to pora, po jedenastej wieczorem; drzwi kawiarenki zakluczone, jedynie te od podwórza otwarte, jak w czasie pandemii. Panowie byli już znużeni. Stary pisarz także rozmową, bo do długich częstych rozmów przyzwyczajony nie był. Kawiarennik Adam tymczasem czuł się jak w nieświeżym sosie, w każdym bądź razie energią nie tryskał. Pewnie by panowie udali się do ciepłych łóżek, gdy nagle w bocznych ościeżach lokalu pojawił się pan radca Krach. Ten pomimo późnej pory, kipiał wigorem, a witając się serdecznie z siedzącymi przy stoliku panami poprosił, a właściwie zażądał koniaku, także dla starego pisarza, który zwykle gościł się w kawiarence mlekiem i pochodnymi.

- Panowie, ruszamy na sto procent z budową osiedla. Kontrahenci się opamiętali. Będziemy w końcu odnawiać te zaułki na starym mieście, prace przy porządkowaniu miasta też biegną galopem. Mam nadzieję, panowie, że w końcu zaczniemy żyć od nowa i na nowo, a przyszło nam żyć w czasach szczególnych.

- To prawda, panie radco – potwierdził kawiarennik. – Za lepszą przyszłość! – kawiarennik Adam potrącił się z panami swym kieliszkiem.

- Za lepszą przyszłość, to i ja w ostateczności wypiję – wyrzekł stary pisarz.

[29.05.2020, Toruń]

2 komentarze:

  1. To i ja chętnie wypiję za lepszą przyszłość i Twoje zdrowie oczywiście!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i trącam się z Tobą kielichem, Jotko.

      Usuń