CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

07 maja 2020

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (8)

1. 
Zastanawiam się nad tym, co powinienem wpisać w notce o sobie zdradzającej moje upodobania kulturalne - sztuka, literatura, film; coś w tym rodzaju plus jakieś idee przechadzające się po pozbawionej w znacznej części włosów głowie. Niebezpieczeństwo edytowania takiej notki wiąże się z tym, że zawsze można coś w niej pominąć, na przykład pisząc o sztuce mógłbym zapomnieć o Boschu, Durrerze czy Breugelu Starszym, zaś knując coś o literaturze mógłbym wystawić poza nawias Kafkę, Cortazara czy Redlińskiego. Wydaje się jednak, że moje zainteresowania, czy wpływy twórców rozmaitego autoramentu na mnie są dosyć czytelne. Jeżeli bowiem w kręgu moich pasji znajdują się teksty Szaniawskiego, Stachury, Hrabala i Różewicza to znaczy, że chociaż świat przedstawiony w prozie i poezji wymienionych panów jest inny, to wspólnym mianownikiem jest tu prostota (nie prostactwo, broń Boże) przekazu i swoisty klimat tajemniczości, częściowo baśni, jak i też kompleksowego spojrzenia na gatunek ludzki i jego naturę. Coś ważnego łączy tych ludzi ze mną, prostaczkiem chętnie podkradającym pewne pomysły ku lepszemu samopoczuciu. A teraz dodajmy do tego magiczną baśniowość Marqueza, przerażającą tajemniczość Fuksa, tudzież autorskie filmy Andrzeja Kondratiuka czy Witolda Leszczyńskiego (jego genialny "Żywot Mateusza") albo Tadeusza Chmielewskiego. Poprzyjmy to jeszcze Gauguinem, Malczewskim, Breugelem właśnie; wesprzyjmy się "Utopią" Thomasa Morusa, "Pieśnią nad pieśniami" ze Starego Testamentu czy Albertem Schweitzerem, a jeszcze zostanie nam Bach, Szopen, Mahler, Mozart i Dworzak.
Faktycznie mógłbym wymienić znacznie więcej fal przypływu mojej świadomości obecnej i przebrzmiałej, sięgającej niemal dzieciństwa, ale póki co, pracę magisterską mam już napisaną i już nie muszę...
I teraz taka myśl przyszła mi do głowy: jak dalece wymienione przeze mnie postaci, różnią się od tych, które dzisiaj pojawiają na politycznej scenie mojego wciąż cierpiącego na nadmiar idiotyzmów kraju. Nie do uwierzenia, że człowiek może być taki i taki. Nie do uwierzenia, że  lepiej by mi było strzelić sobie piwko z gościem, który za dwa zety popilnował mojego autka, jakie zostawiłem na parkingu, aniżeli zjeść u Przyłębskiej obiadek, mając naprzeciwko siebie prezesa. 
Nasz świecznik sięgnął dna.

2.
Trochę muzyki nie tyle nie poważnej, co klasycznej. Pierwszy mój typ to piosenka z filmu "Prawo i pięść" skomponowana przez Krzysztofa Komedę do słów Agnieszki Osieckiej. Tu trzeba dodać, że i scenariusz filmu oparty na prozie J. Hena, reżyseria i obsada aktorska znakomita, a wykonanie pieśni przez Edmunda Fettinga nie byle jakie.


Bardzo miłe wspomnienia towarzyszą mi, gdy oglądam ten film, gdy słyszę tę piosenkę.
Jeszcze jedna melodia, piosenka Piotra Szczepaniaka "Nigdy więcej". Piotr Szczepaniak nie miał w swoim repertuarze zbyt wielu piosenek, ale te, które pozostawił po sobie.... "Goniąc kormorany", "Żółte kalendarze" odcisnęły piętno na moich spotkaniach z muzyką lekką, łatwą i przyjemną, a muszę dodać, że piosenki pana Piotra należały do ulubionych także przez mojego ojca, który nucił je często, podśpiewując je przy goleniu.


3.
Scenka z Adelką i Maszą.
Masza to taki "ruski" pies, daje sobie radę, potrafi zdominować starszą od niej Adelkę. Masza z balkonu mieszkanka na drugim piętrze obszczekuje kogo się da: od dzieci, poprzez ludzi dorosłych; nie daj Boże, gdy jakiś człowiek otworzy drzwi prowadzące na klatką schodową  bloku z naprzeciwka. Obszczekuje oczywiście zwierzynę od ptasząt poprzez zaprzyjaźnionego z sąsiadami na parterze kota, aż po brytana kilka razy większego od niej. Obszczekuje do czasu, a mianowicie, kiedy owo psisko lub jakiekolwiek inne rozedrze paszczę na Maszę. Masza wtedy ucieka w te pędy i chowa się na przykład za moimi plecami. taka jest, ale szczekać, ewentualnie warczeć lubi.
Adelka też jest szczekająca, nawet głośniej, ale czyni to głównie na powitanie lub pożegnanie osób wychodzących lub wchodzących do mieszkania. Owszem, poszczeka sobie z balkonu na świat cały, ale nie jest tak zdeterminowana jak Maszątko.
Razu pewnego dokarmiałem nasze stworzenia mięsno-kiełbasową resztką po drugim śniadaniu. Oba wiruski podkarmiłem sprawiedliwie, lecz najgorsze było przede mną - pozostał mi w ręce jeden kawałek. Obie suczki utkwiły w nim wzrok błagalny. Co tu robić?
W tym miejscu należy się uzupełniające wyjaśnienie. Gdybym ot tak, rzucił między potwory ów kęs kiełbasy, pochwyciłaby go w ostre zęby Masza, która nigdy nie przebiera w środkach w walce o palmę pierwszeństwa, to taki czteronogi prezes (przepraszam wszystkie czworonogi za porównanie). Adelka zwykle pokojowo jest nastawiona do ożywionego i nieożywionego świata i zrezygnowałaby z owego kęsa podniebiennej przyjemności, natomiast... natomiast to zwierzę jest niezwykle cierpliwe i przebiegłe, to znaczy, oczekuje momentu, w którym Masza zapodzieje gdzieś przysmaczek i wtedy Adelka przystępuje do dzieła. 
To co się stało, gdy obie koleżanki jak zahipnotyzowane patrzyły się w "kęsiak miąska", zdumiało nawet mnie, który te pacholęcia zna od dawna. Otóż w pewnym momencie Adelka spojrzała w stronę drzwi balkonowych, które akurat były otwarte i gromko dwukrotnie zaszczekała w tamtą stronę, dając do zrozumienia Maszy, że pod balkonem czai się zapewne jakaś szkaradna postać, której obszczekanie jest po prostu psim obowiązkiem. Naiwna Masza połknęła ten haczyk i z ogromną werwą pomknęła na balkon, a tam szczekaniem swym dała sygnał światu, że niepodzielnie nad nim panuje.
Adelka tymczasem podeszła ku mnie bliżej i pochwyciła ząbkami kęs kiełbaski. Spryciula.

4. I na koniec Jacka Malczewskiego, jednego z moich najulubieńszych polskich malarzy "Pythia".

_Jacek_Malczewski_-_Pithia

[07.05.2020, T.]

8 komentarzy:

  1. Wszystko cudnie opisałeś.
    A tę piosenkę też uwielbiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Film niedawno przypominali, nie wiem tylko w jakiej stacji, często oglądamy takie powtórki.
    Piosenki świetne oczywiście, Szczepanik chyba wszystkie piosenki miał cudne.
    Z historyjek o pieskach niezłe tomisko się uzbiera:-)
    Malczewski to także ulubieniec mego męża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że 4xtak. Ja też często wracam pamięcią do staroci, które rzadko kiedy, jeśli dobre, nie starzeją się.

      Usuń
  3. Mało kto używa z gracją słowa "ów". Naprawdę wielki szacun (tak się teraz ponoć mówi) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w kawiarence. Nawet nie zauważyłem tego "ów", aczkolwiek jako kawiarennik przestarzałej daty zdarza mi się pisać (czasami też mówić) prastarym językiem praszczurów. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Bardzo ciekawe, te Twoje zapiski i takie różnorodne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta różnorodność wynika prawdopodobnie stąd, że już od pacholęcia nie potrafiłem dostatecznie się skupić na jednej czynności. Również miło pozdrawiam

      Usuń