Kartka z kalendarza na dzień 18 listopada 2024 roku
Poniedziałek
Imieniny dzisiaj obchodzą: Roman, Tomasz oraz Agnieszka, Aniela, Cieszymysł, Filipina, Gabriela, Galezy, Hezychiusz, Józefa, Karolina, Klaudyna, Leonard, Noe, Odo, Odon
Przysłowie na dziś:
„Gdy w listopadzie wody się podniosą, to snadź w zimie deszcze roszą”
Słońce
Świt: 06:22
Wsch. Sł.: 07:00
Zenit: 11:21
Zach. Sł.: 15:42
Zmierzch: 16:20
Cytat dnia:
Bądźmy wdzięczni ludziom którzy czynią nas szczęśliwymi, są urokliwymi ogrodnikami dzięki którym nasze dusze rozkwitają.
Marcel Proust
18 listopada 1922 roku w Paryżu zmarł Marcel Proust – wybitny francuski pisarz. [ur. 10 lipca 1871 roku w Auteuil].
Poniżej początkowy fragment drugiego tomu – „W cieniu zakwitających dziewcząt”, drugiej części „W poszukiwaniu utraconego czasu” Marcela Prousta w tłumaczeniu Tadeusza Boya-Żeleńskiego.
„Tymczasem pani Bontemps, która mówiła sto razy, że nie chciałaby bywać u państwa Verdurin, uszczęśliwiona, że ją zaproszono na środy, obliczała właśnie w duchu, w jaki sposób mogłaby tam bywać możliwie najczęściej. Nie wiedziała, że pani Verdurin wymaga, aby nie opuścić żadnej środy; z drugiej strony, należała do tych mało poszukiwanych osób, które, kiedy są zaproszone na serie przyjęć do jakiegoś domu, nie idą po prostu wówczas, gdy mają wolną chwilę i ochotę jak ci, co wiedzą, że zawsze zrobią przyjemność. Przeciwnie, takie osoby wyrzekają się na przykład pierwszego i trzeciego wieczoru, wyobrażając sobie, że ich nieobecność zwróci uwagę i zachowując się na drugi i czwarty; chyba że, mając jakieś informacje, iż trzeci „żurek” będzie osobliwie świetny, obiorą odwrotny porządek, utrzymując, że „niestety poprzednim razem nie były wolne”. Tak pani Bontemps obliczała, ile może być jeszcze środ przed Wielkanocą i w jaki sposób mogłaby zyskać jedną więcej, nie robiąc wrażenia, że się narzuca. Liczyła na panią Cottard, że jej w drodze da jakieś wskazówki.
— Och, pani Bontemps, widzę, że pani wstaje, to bardzo nieładnie dawać w ten sposób hasło do ucieczki. Winna mi pani kompensatę za to, że pani nie była w ostatni czwartek… No, niechże pani siada jeszcze na chwilę. Nie odrobi już pani przecie żadnej wizyty przed obiadem. Doprawdy, nie da się pani skusić? — mówiła pani Swann, podsuwając talerz z ciasteczkami. — Wie pani, że to wcale niezłe te świństewka. Niepokaźne to, ale niech pani tylko skosztuje!…
— Przeciwnie, to wygląda bardzo kusząco — odpowiadała pani Cottard. — U pani, pani Odeto, nigdy nie grozi śmierć głodowa. Nie potrzebuję pytać o markę fabryczną, wiem, że pani wszystko bierze od Rebatteta. Muszę wyznać, że jestem bardziej eklektyczna. W kwestii ptifurów i w ogóle wszelkich łakoci często zwracam się do Bourbonneux. Ale uznaję, że oni tam nie mają pojęcia, co to są dobre lody. We wszystkim, co tyczy lodów, kremów czy sorbetu, Rebattet to Sztuka przez wielkie „S”. To, jakby powiedział mój mąż, nec plus ultra.
— Ale to jest po prostu robione tutaj, w domu. Doprawdy nie?
— Nie mogłabym jeść obiadu — odpowiadała pani Bontemps — ale siadam jeszcze na chwilę, wie pani, ja uwielbiam rozmawiać z osobą inteligentną jak pani.
— Wydam się pani niedyskretna, pani Odeto, ale rada bym wiedzieć, co pani sądzi o kapeluszu pani Trombert. Wiem, że modne są wielkie kapelusze, ale ona już trochę przesadziła. A w porównaniu z kapeluszem, w jakim przyszła kiedyś do mnie, ten dzisiejszy był raczej mikroskopijny.
— Ale nie, ja nie jestem inteligentna — mówiła kokieteryjnie Odeta. — Ja jestem w gruncie naiwne stworzenie, które wierzy we wszystko, co mu ktoś mówi, które bierze sobie do serca wszystko.
I dawała do zrozumienia, że w początkach bardzo cierpiała, wyszedłszy za człowieka takiego jak Swann, który „chodził na boki” i zdradzał ją.” […]
[18.11. 2024. Toruń]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz