Franz Kafka house (No 22)
"Był późny wieczór, kiedy K. przybył. Wieś leżała pod głębokim śniegiem. Góry zamkowej nie było wcale widać, otoczyły ją mgły i mrok, nawet najsłabsze światełko nie zdradzało obecności wielkiego zamku. K. stał długo na drewnianym moście, wiodącym z gościńca do wsi, i wpatrywał się w pozorną pustkę na górze.
Potem poszedł szukać noclegu; w oberży jeszcze czuwano, oberżysta nie miał wprawdzie żadnego wolnego pokoju do wynajęcia, ale - zaskoczony i speszony w najwyższym stopniu przybyciem spóźnionego gościa - zaproponował, aby K. przespał się w jadalni na sienniku. K. zgodził się. Kilku chłopów siedziało jeszcze przy piwie; nie chciał jednak z nikim rozmawiać, sam przyniósł siennik ze strychu i położył się w pobliżu pieca. Było ciepło, chłopi zachowywali się cicho. K. przez jakiś jeszcze czas patrzył na nich zmęczonymi oczyma, potem zasnął."
- Tak właśnie rozpoczyna się "Zamek" Kafki - powiedział - i cała opowieść to niekończące się próby K., aby dostąpić zaszczytu wstąpienia w zamkowe komnaty. Powieść nie jest skończona. Nie dość, że nieskończona, to niezwykle trudna w interpretacji. Lecz "zamek" istnieje w każdym z nas. Na niedostępnym wzgórzu, strzeżony pilnie przez tych, którym powierzono zadanie nie wpuszczania obcych... i właśnie tak się czuję - kontynuował - i pewnie niedługo zginę pod jego murami, zginę bezsilny i umęczony drogą, jaką przebyłem. Już nie mam siły, choć jak Syzyf próbuję się wspiąć jak najwyżej. I znów spróbuję kolejny raz, który może być tym ostatnim. Gdyby kto się o mnie pytał (choć to mało prawdopodobne), powiedz, że poszedłem tam i wskaż ręką wzgórze zaciągnięte mgłą, i lepiej powiedz, że nie wrócę. Nie napiję się czekolady, która poprawia humor, Dobranoc.
Każdy z nas próbuje się dostać do swojego ,,zamku''. Z jakim skutkiem? ...
OdpowiedzUsuńA jakże, i ja próbuję, choć nieskładnie mi to idzie; nogi wysiadają, oddech coraz rzadszy, ech
OdpowiedzUsuń