ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

29 sierpnia 2012

Siedem prawdziwych dni i nocy


Doktor Koteńko, zmęczony codzienności beznadzieją, nader prędkim a wulgarnym życiem, pozwolił się zamknąć na dni siedem do klasztoru. W surowych murach tegoż spożywał najprostsze posiłki i wodę źródlaną, jakąś dziwnie oczyszczającą wnętrzności pijał do każdej kromki szarego chleba z prawdziwym masłem. W solidnym, drewnianym łożu, na sienniku, jak w pokutnym, sizalowym worku, przepędzał noce; wczesne ranki przesiadywał w tylnych rzędach ław i z zamkniętymi oczami, bezgłośnie z kimś rozmawiał. Około południa chadzał do ogrodu i bez trudu znajdował swoją ławkę, przysypiał na niej w samotnej ciszy, zanim nie usłyszał pozdrowień od przechodzących nieopodal ścieżką braci. Ci, bez natarczywości, podejmowali go rozmową, krótką, lecz treściwą. Potem wspólny posiłek, przy ściszonych rozmowach i dobrowolna praca w ogrodzie z braciszkami, albowiem szczególnie ta niechciana zieleń wpełzała tłumnie na rabaty i grządki.
I tak dalej i dalej czas płynął niepospiesznie, przynosząc ulgę.
Doktor Koteńko opowiadał potem, że czuć było Jego obecność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz