CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

14 kwietnia 2013

Granice wolności słowa

Przy całym szacunku dla czasów, w których wolność wypowiedzi jest jednym z fundamentalnych praw człowieka - zaczął radca Krach, odsunąwszy na bok filiżankę z kawą, pachnącą wanilią i kardamonem - w czasach i miejscach, które cenzurowały słowa, a nawet konteksty słów, wolność, którą tak kochamy, wyrządza niejednokrotnie więcej szkód, niż mogłoby się wydawać. Prawda, że zabranianie myślenia w sposób nie odpowiadający cenzorom był swoistym zamachem na człowieka, którego stawiano przed ścianą, jak przestępcę. A jednak, rozpatrując rzecz z innej strony, ta granica, której nie wolno było przekroczyć, wyzwalała refleksje w jednostce, refleksje sprowadzające się do odpowiedzi na pytanie: czy człowiek sam z siebie, nie pouczany i nie przymuszany przez kogoś innego, przez system, przez tradycję, przez środowisko, w jakim żyje, czy człowiek nie powinien wytyczyć granic własnych słów, które, jeśli je przekroczy, mogą ranić.
Ponieważ żyjemy w systemie, w którym prawo wolności wypowiedzi traktowane jest niemal na równi z prawem do życia, przeto granice tej wolności nie istnieją. Chcę żyć i mam do życia prawo; chcę też wypowiadać się swobodnie i nikt mi tego nie zabroni.
Panowie - zwrócił się apostroficznie do siedzących obok i naprzeciw inżyniera Beka, mecenasa Szydełko i doktora Koteńki - to, co dzisiaj obserwujemy, co słuchamy, jest wykładnią naszych czasów, naszej demokracji. W czasach tych liczy się tylko MOJE zdanie, tak jak liczy się MOJA praca, dom, który ochraniam wysokim murem, MÓJ pogląd na życie, MOJE pieniądze i wiara, bądź niewiara. Dlatego w imię własnego JA wolno mi wypowiadać się w nieskrępowany sposób na każdy temat i w tej wypowiedzi zawsze MAM rację i nikt nie może ode mnie wymagać, abym spróbował myśleć, mówić i postępować, kierując się racjami innych.
Ponieważ istnieje dowolność wypowiedzi, ba, ta dowolność jest wyznacznikiem poprawności, nie muszę się liczyć z drugą, a może i trzecią stroną. Dlatego oceniam słuszność postępowania drugiego człowieka, kierując się słusznością własnych poglądów. Obrażam innych dlatego, że postępują inaczej niż ja, a tylko moje uczynki są słuszne, więc nie czuję się być zobowiązany do tego, aby szanować to, co z gruntu jest niesłuszne.
Tak jak w gospodarce rynkowej liczy się kapitał, rzecz i zysk, tak w tym samym obszarze związanym z człowiekiem, liczy się jednostka, liczą się duplikaty jednostek, które zebrane wokół tych samych myśli i słów, tworzą silne lobby zasklepione we własnych poglądach.
Panowie, nie widzę sposobu zmiany tego stanu rzeczy, dopóki każdy z nas nie wytyczy sobie granicy, której nie będzie przekraczał. Oznaczałoby to jednak zrzeczenie się części swoich praw na rzecz drugiego człowieka. Na dziś, nie wydaje mi się to możliwe.


A Statue of the Buddha in Tawang Gompa, India 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz