CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

07 października 2023

OKRUSZKI (4) MONOLOG

 

 Henri Rousseau
"Tygrys podczas burzy tropikalnej"


MONOLOG

Pani trafiła tutaj po śmierci męża, ja od razu i to jeszcze dawniej upatrzyłem sobie to miejsce. Powiedziałem sobie – jeżeli osiemdziesiąt procent emerytury będzie kosztować to lokum na stare lata, to mnie ta reszta wystarczy. A mają tu niektórzy gorzej. Ci, którym emerytura nie wystarcza, więc muszą prosić rodziny o to, aby dołożyły im do pobytu. I wie pani, jak to jest z rodzinami. Nie bardzo gotowe na to, aby dokładać. Ci młodzi myślą sobie, że wielka krzywda ich spotyka, gdy muszą sięgać do swojej kieszeni. Oni sobie myślą, że taka babka czy dziadek jakby zamieszkali z nimi, to zaoszczędzą na staruchach. Mniej taki jeden z drugim zje, a kasą się podzieli, musi się podzielić, bo przecież nie wypada, aby wnuczce czy wnusiowi nie dawać co miesiąc kieszonkowego; no i kupi mu się jakieś buty, kurtkę lub koszulę całkiem nową, lecz z ciuchlandii, to jeszcze taki dziadek się ucieszy i coś tam dołoży z tego co mu tam jeszcze zostanie, aby młodzi się nie wykosztowali. Ja, chwalić Boga, nie byłem zależny od nikogo, ba, nawet mieszkanie młodym dałem i grosza nie chciałem, tyle że ja miałem akurat z tym lepiej, że całe życie sam byłem, żony już wtedy nie miałem, nawet kochanki też nie, więc naprawdę byłem szczęściarzem, bo od nikogo nie zależałem.

Niech pani śmiało się częstuje, wysłałem tę małą do cukierni, przyniosła z chęcią, nawet nie chciała przyjąć pieniędzy za przysługę, musiałem wręcz wsunąć jej do kieszeni spodni. Niech pani je. Herbata też dobra, śliwkowa, rozgrzewająca.

Dlaczego o tym wszystkim mówię? Obserwuję jak pani zmieniła się po śmierci współlokatorki, tak, obserwuję panią i widziałem, jak chodziłyście panie po parku, po ogrodzie, nawet do kościółka, tam niedaleko, aż tu nagle ta śmierć, po nią przyszła, podobno podczas snu ją naszła, więc, powiem pani, nie bolało ją i teraz jej dusza… w obłokach, czy tak? To sobie pomyślałem, że bardzo przykro pani być musi i, przemyślałem to dokładnie, może okażę się przyjazną duszą zamiast… ja wiem, źle się wyraziłem, jakie tam zamiast… ale powiem pani, że i ja potrzebuję czasem wyjść na spacer, i tak jak teraz, zjeść ciasteczko na terasie, gdy słońce z tamtej strony wraz z wiatrem, co z południa przybywa, bawią się pani włosami. No, co, zejdziemy potem do ogrodu, jest połowa maja.. nie jestem nazbyt natarczywy? Pani wie, że kuleję ja jedną nogę i, prawdę powiedziawszy, przydałoby mi się pani ramię, a wtedy stałby się cud… ci nasi współplemieńcy widząc mnie, powiedzieliby, oho, pan Adam dziś nie kuleje…

Wtedy tak jakoś przygryzła napoleonkę, że na obu jej wargach pojawił się cielisty krem. Chwyciłem chusteczkę i delikatnie przesunąłem po koniuszkach jej warg, wydobywając z nich matowy róż jakim zwykle malowała usta. Po wypiciu herbaty zeszliśmy na dół, na dziedziniec, a potem do ogrodu.


[07.10.2023, Toruń]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz