Caravaggio "The Beheading of St. John the Baptist
Życie Michelangelo Merisi znanego lepiej jako Caravagiio, znakomitego włoskiego malarza żyjącego na przełomie XVI i XVII wieku obfituje w wydarzenia tragiczne, tajemnicze i niezrozumiałe. Czyżby geniusz malarski miał w tym wypadku współgrać z nader żywotną a nasyconą kryminalną przeszłością biografią? Czy wielka sztuka wymaga czasami ofiar, także w postaci tendencji do samozniszczenia twórcy? Gdyby przyszło nam położyć na jednej szali wagi uczynki człowieka, na drugiej zaś jego dokonania w dziedzinie sztuki, która z szal zaważy więcej, godniej? Czy należy oceniać dzieło sztuki mając na względzie biograficzne uwarunkowania? Jeśli tak, to co wypadałoby sądzić o twórczości Dickensa, Baudelaire'a, Jesienina czy van Gogha?
Zasługą Caravaggio jest wprowadzenie elementu realizmu (by nie powiedzieć naturalizmu) w sztukę malarską zmierzchu renesansu i wprowadzenie tak rozpoznawalnego dla baroku światłocienia (zwłaszcza u malarzy flamandzkich).
Z pewnością ten realizm postaci wyjętych spod prawa w obrazach o tematyce religijnej trudny był do zaakceptowania przez współczesnych malarzowi i aż do wieku XX twórczość Caravaggio nie cieszyła się wielka estymą. A przecież miał on, pomimo ciążących na nim podejrzeń o zbrodni i przestępstwa bogatych i wpływowych mecenasów wśród wyższego duchowieństwa w Rzymie. W dobie walki z reformacją szukano bowiem wsparcia także wśród najznamienitszych, najlepiej zapowiadających się malarzy, którzy swoim kunsztem potrafiliby na wyższy poziom podnieść akceptację wiernych dla tematyki religijnej, katolickiej.
W 2010 roku powstała jedna z teorii wyjaśniających przyczyny śmierci Caravaggia. Jest rok 1610 i Caravaggio powraca z Neapolu do Rzymu po otrzymanym zawiadomieniu o ułaskawieniu (malarz zabija w Rzymie człowieka, uchodzi do Neapolu, także na Maltę, przeżywa zamach na swoje życie, ma problemy psychiczne i trafia do więzienia). Wedle relacji przyjaciela Caravaggio w drodze do Rzymu zapada na gorączkę i umiera. Teoria wyjaśniająca przyczynę śmierci mistrza kieruje swój trop w stronę zatrucia ołowiem, który jest składnikiem farb, jakich używał malarz.
Świetny recenzent sztuki Jonathan Jones w "The Guardian" obył ostatnio podróż na Maltę w poszukiwaniu "śladów" innej teorii, w myśl której Caravaggio miał być pozbawiony życia przez rycerzy maltańskich, dla których zresztą wykonywał prace malarskie, jak i też sam został wyświęcony na joannitę.
Czy jednak jest możliwe poznanie dzisiaj prawdziwych przyczyn śmierci Caravaggia? Jak za jego życia, tak i w czterysta lat po jego śmierci, prekursor baroku pozostanie postacią tragiczną i tajemniczą.
[na kanwie artykułu: "Caravaggio's dark heart in Malta" by Jonathan Jones w "The Guardian"]
Witaj Smoothoperator, to rzeczywiście ciekawy problem, czy człowiek może tworzyć piękne, zachwycające dzieła. Taki problem czasem nawet mimochodem jest podejmowany w lepszych powieściach kryminalnych. No, a bardzo ciekawie do tego problemu podeszła Zadie Smith w powieści "O pięknie".
OdpowiedzUsuńCóż, myślę, że ludziom genialnym wydaje się czasem, że ich prawa dla zwykłych ludzi nie dotyczą.
Życzę Wesołych Świąt, jak najmilej spędzonych.
Maria Dora
Dziękuję za życzenia i jak najpiękniej odwzajemniam.
OdpowiedzUsuńTo bardzo skomplikowane - bycie jednocześnie geniuszem i oprawcą; bycie architektem piramid, patrząc jednocześnie na cierpienia niewolniczych budowniczych. Okazuje się, że można być i jednym i drugim... a moralność? etyka? One umierają szybciej niż sztuka,
pozdrawiam
Witaj,tak sobie myślę,że gdyby piękno mogli tworzyć tylko ci o wysokiej etyce, niewiele powstałoby dzieł pięknych.Tworzenie jest dość ściśle powiązane z silnymi przeżyciami wewnętrznymi i najczęściej nie są to wcale przeżycia radosne i układne. Sądzę,że nie można rozpatrywać czyjegoś dzieła w aspekcie tego, czy był to człowiek prawy czy też nie. To, czy dany twórca był przestępcą czy też np. homoseksualistą lub bufonem,nie ma znaczenia dla piękna jego dzieła. Nieważne , tak naprawdę kim był artysta, skoro jego dzieło zachwyca nas po wielu, wielu latach. Czy którykolwiek z wielkich artystów był człowiekiem o wielkich zaletach charakteru? Kryształowym, nieskazitelnym? Raczej nie, nawet jeśli nikogo nie pozbawił życia. Nie sądzę, by dociekanie po latach prawdziwej przyczyny śmierci artysty miało jakikolwiek sens -życia mu to nie przywróci, winnych nikt nie ukarze - jedynym skutkiem może być to,że niektórzy będą się dziwić,że zbrodniarz a, miał taki talent.
OdpowiedzUsuńMiłych Świąt;)