Judy Shinnick - Quiet Moment
Dolores weszła do kawiarni. Nieoczekiwana zmiana miejsc.
Nie tak. Inaczej. Potrzeba było nocy o takim natężeniu ciszy, aby usłyszeć bardzo taktowne odgłosy delikatnych tąpnięć damskich bucików dochodzące z ociekającego mrokiem, lecz zabarwionego chłodnym światłem księżyca miejskiego placu. Za tymi dźwiękami podążały inne, wielokrotnie złożone o mniejszych interwałach.
A trzeba wiedzieć, że drzwi do kawiarenki otwarte były na przestrzał i nie tylko Dolores z zaspanymi pociechami pojawiła się w nich tej nocy, lecz również chłodna mgiełka powietrza wtłaczała się w nagrzane ściany pomieszczeń.
Adam przysypiał przy zaczętym a nie skończonym kuflu piwa, kiedy usłyszał jej głos, szeptem przełamujący ciszę.
- Znajdzie się dla nas miejsce?
Otworzył oczy i powiódł wzrokiem ku trzyosobowej, różnopłciowej gromadce mniejszych ludzi. I uniósł wzrok ku tej, której szept usłyszał.
- Maria zaprowadzi na górę - stwierdził, unikając bezpośredniej odpowiedzi.
Uśmiechnęła się i z pozostawionego na stoliku kufla uszczknęła dwa krótkie łyki.
- To może ja zaśpiewam...
I odeszła kilka kroków w stronę środka sali.
Kiedy śpiew dokumentnie zrujnował ciszę, do lokalu wszedł radca Krach.
- Co tu się dzieje? - zapytał.
Adam przyłożył wskazujący palec do ust.
Ładne, i kojące przy tym upale...
OdpowiedzUsuńteksty jak gwiezdne wrota.. inny wymiar, inny czas, inna rzeczywistość:)
OdpowiedzUsuńWitaj Smoothoperator, urokliwe to opowiadanie, szkoda, że syn zabrał mi słuchawki, bo zepsuły mu się jego i nie mogę w pełni ocenić twojego zamysłu.
OdpowiedzUsuńCzy ładne, nie wiem...może opowiedziane w największym skrócie inaczej :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Skowronku, przerażasz mnie akceptacją odmienności :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję Mario... czasami człowieka "bierze" chęć zboczenia z głównych szlaków dyskusji... jak to w kawiarence,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam