CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

31 marca 2024

PROFESOR TUTKA (15) PROFESOR TUTKA O UROKACH CICHEJ ULICZKI

 


Profesor Tutka o urokach cichej uliczki

Mecenas mówił, że męczy go hałaśliwe, pełne gwaru śródmieście. Czuje on, że nerwy nie są w porządku. Gdyby nie klienci i związane z nimi sprawy, chętnie poszukałby jakiejś cichej, małej uliczki i tam zamieszkał.

Profesor Tutka:

Tak. Rozumiem. I ja byłem niegdyś zmęczony śródmieściem: szukałem cichej, małej uliczki. Znalazłem i wynająłem mieszkanie. Uliczka na krańcach miasta miała kilkanaście niewielkich kamieniczek. Jeden tylko wylot łączył ją z szerszym światem, była to bowiem uliczka ślepa. Część nazywana jezdnią, to ulubione miejsce psów: w dni pogodne spały one w słońcu, wiedząc, że nikt ich nie przejedzie. A jeżeli nawet wjechała czasem jakaś dorożka, kupcy wychodzili ze sklepów, fryzjer zostawiał fotel z niedomydlonym gościem, w oknach ukazywały się postacie mieszkańców, wszyscy byli ciekawi, kto przyjechał i do kogo? Każde zdarzenie na tej uliczce wydawało się większe, każdy głos wyraźniejszy niż w śródmieściu. Gdy raz chłopcy, którzy zajmowali się chemią, sprawdzili z wynikiem pomyślnym wartość swej petardy, ludziom się zdawało, że wylatuje w powietrze prochownia; gdy kiedyś głośno z fantazją wjechał orszak weselny, wrażenie było olbrzymie, zdawało się, że uroczysty patos tej chwili rozsadza cicha uliczkę. A w ogóle zauważyłem, że wszystko tu widać wyraźniej i lepiej. Tam, w gwarnym śródmieściu, człowiek patrzący staje się tylko gapiem: nie może dostrzec, uchwycić wielu rzeczy ciekawych; tu porównać bym mógł siebie do miłośnika sztuk pięknych na wystawie obrazów, gdzie człowiek się nie rozprasza, ale skupia i patrzy na rzeczy widziane uważniej, głębiej, inteligentniej. Uliczka cicha, gazowe latarnie, trochę w tym przeszłości, ludzie mili, wszystko mi się podobało i chwaliłem siebie za ten pomysł, aby tu zamieszkać.

Minąłem parę razy młodą kobietę. Tam, w ruchliwym śródmieściu, pewno przeszlibyśmy koło siebie obojętnie, tu — widzieliśmy się lepiej, spojrzenia nasze były przyjazne. Raz, upuszczony przez nią jakiś przedmiot, po który szybko podbiegłem, aby się nie schylała, posłużył do nawiązania pierwszej rozmowy. Po trzeciej rozmowie zostałem zaproszony przez panią na niedzielny obiad. W niedzielę poszedłem do śródmieścia i kupiłem kwiaty. Pani miała na imię Weronika, obiad dobry, a kwiaty przyjęte z uśmiechem.

Nazajutrz mleczarka, która odwiedzała mnie codziennie z rana, przynosząc mleko i ostatnie wiadomości, powiedziała, że wszyscy wiedzą, iż byłem na obiedzie u pani Weroniki; że zaniosłem jej kwiaty. Roześmiałem się głośno z mieszkańców cichej uliczki. «Ech, kołtuny, kołtuny...» — powiedziałem łagodnie, a z wyższością, jak. się mówi: «o, dzieci, dzieci...»

W parę dni potem poszedłem na miasto i wracałem już późnym wieczorem. Przechodziłem pod oknami Weroniki. W zupełnej ciszy śpiącej uliczki usłyszałem pod latarnią głos mego serca: «kocham cię, Weroniko». — «E?... Czyżby?...» — zapytałem siebie i poszedłem dalej. Pod drugą latarnią posłyszałem, jak serce moje śpiewa: «ja kocham, kocham moją Weronikę!» Tak śpiewało moje serce, jak gdyby nie było w piersiach człowieka poważnego, ale w operetce.

Na drugi dzień, z rana, kobieta, która przynosiła mi mleko, powiedziała, iż cała ulica wie o tym, że kocham panią Weronikę. Tego było dla mnie za wiele! Uliczka jest tak cicha, że słychać miłosny monolog mego serca. I śpiew mego serca.

«Kołtuny z cichej uliczki!» — pomyślałem z gniewem. Bo człowiek nie lubi, gdy inni interesują się jego sprawami; zwłaszcza nie lubi tego w pierwszych chwilach miłości: strzeże on zazdrośnie uroków słodkiej tajemnicy.

I zacząłem marzyć jak młody student architektury, przyszły urbanista: zburzyć to wszystko! Przeprowadzić wielką arterię, puścić tędy tłumy, tysiące pojazdów, rozżarzyć ulice światłami, a wtedy w huku, łoskocie, pędzie wielkiego miasta zginie dla ludzi poszczególny Tutka, z jego liryką, z jego tęsknotą do Weroniki, Marianny czy Barbary.



[31.03.2024, Toruń]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz