ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

06 kwietnia 2012

50+



Ilia Jermakow - "любитель"

Albowiem wraz z planowanym podniesieniem wieku emerytalnego temat możliwości podejmowania pracy przez osoby starsze w wieku przedemerytalnym jest kwestią wartą analizy (również dla fotografa pana premiera, któremu jak murzynkowi podziękowano pracę), przeto zaglądnąłem do sieci, starając się odnaleźć, jakież to dobrodziejstwo wypływa z genialnego Programu 50+ Solidarność pokoleń, 
 http://analizy.mpips.gov.pl/index.php/program-50.html?start=4
Pomijając już fakt, że termin przydatności do spożycia tego genialnego uzdrawiacza rynku pracy osób starszych i sędziwych dawno już minął (na stronie głównej programu ostatni sensowny wpis ma datę 10 listopada 2010 roku), to docierając do dokumentu przyjętego przez Radę Ministrów w dniu 17 października 2008 roku [tutaj:  http://analizy.mpips.gov.pl/images/stories/publ_i_raporty/Program50+.pdf ]

można dojść do wniosku, że pod względem kulturotwórczym program formalnie jawi się jako dokument niezwykłej wagi. Program zakłada sobie następujące cele:
Cel 1: Poprawa warunków pracy, promocja zatrudnienia pracowników po 50-tym roku życia (przewiduje się m. in. promocję zatrudnienia po osiągnięciu przez pracownika 50 lat {casus fotografa premiera}, elastyczność zatrudniania, upowszechnienie wiedzy wśród pracodawców i pracobiorców na temat zarządzania wiekiem pracowników {nic, tylko nobla dać za to})
Cel 2: Poprawa kompetencji i kwalifikacji pracowników po 50-tym roku życia. (tutaj ścieżki kształcenia dla ludzi powyżej 45 roku życia, dostosowanie oferty szkoleniowej do potrzeb osób w tym wieku, szkolenie ma trwać odpowiednio długo i łączyć teorię z praktyka łączenie - ciekawe jakim to sposobem? u kogo ta praktyka, skoro mamy tu do czynienia z pracownikiem na aucie).
Cel 3: Zmniejszenie kosztów pracy związanych z zatrudnianiem pracowników po 50-tym roku życia.
(jedyny sensowny cel, korzystny dla pracodawców i pracobiorców) 
Cel 4: Aktywizacja osób bezrobotnych lub zagrożonych utratą pracy po 50-tym roku. 
(generalnie założenia słuszne, bo i i te przekwalifikowania i zdobywanie nowych kompetencji, a nawet wsparcie psychologiczne, to ważne działania, lecz najważniejsza winna być podaż stanowisk pracy, a nie same szkolenia dla szkoleń, po odbyciu których bezrobotny dowiaduje się, że z z powodzeniem może np. funkcjonować w nowym zawodzie. Malutki problem polega na tym, że pracodawcy juz takich mają, i do tego młodszych, wydajniejszych).
Cel 5: Aktywizacja zawodowa osób niepełnosprawnych.
(Sensowna, choć często wykorzystywana przez pracodawców jako możliwość pozyskania taniego pracownika, który "robi za zdrowego" ). 
Cel 6: Zwiększenie możliwości zatrudnienia kobiet przez rozwój usług pozwalających na godzenie pracy i życia rodzinnego.
(Aż zacytuję, bo uwierzyć nie mogę: "Przedłużeniu aktywności zawodowej osób po 50-tym roku  życia, w szczególności kobiet, może służyć rozwój usług, które odciążą je z wykonywanych obecnie prac opiekuńczych." ... dalej mowa o przedszkolach. Kobieta, ukończywszy lat pięćdziesiąt, jak mi się zdaje, ma już dzieci w wieku przynajmniej studenckim. Sugerowałbym raczej żłobki i przedszkola dla kobiet młodszych...no chyba, że te przedszkola miałyby być reakcja na instytucję babci).
Oj, cele to stawiać umiemy. Gorzej z praktyką. Zapewne ten program, o ile jeszcze nie umarł śmiercią naturalną, ucieszył wszelkiej maści organizatorów szkoleń, gdyż, de facto, to szkolący są jego wymiernymi i suto opłacanymi beneficjentami. Osoba starszej pozostaje papierem i nadzieja, że potencjalny pracodawca spojrzy na nią przychylniejszym wzrokiem.

Otóż i wszelkie programy, mające wspierać osoby starsze pozostające bez pracy, powinny wychodzić od podmiotu, czyli bezrobotnego. To on powinien zdecydować, co zamierza uczynić ze swoim dalszym zawodowym życiem, to on powinien wybierać szkolenia, a nie szkolenia jego. On wreszcie powinien mieć pieniądze na otwarcie działalności gospodarczej, jeśli zamierza taką podjąć. Najlepszą psychologią wsparcia w dzisiejszych czasach jest pieniądz w kieszeni, nie zaś wirtualna nadzieja jego zdobycia. Jeśli bezrobotny uzna, że nie jest w stanie samodzielnie prowadzić działalności gospodarczej, niech wymierne wsparcie finansowe dostanie pracodawca, wiążąc się tym samym z beneficjentem. Po cóż więc tworzyć iluzoryczne programy przeznaczone dla osób starszych, skoro urzędy pracy mogą być zasilane większymi kwotami przeznaczonymi na otwarcie działalności. Przy okazji należałoby znieść archaiczne uzależnienie wsparcia finansowego starających się o pracę od proceduralnych wymogów, określających ściśle na co konkretnie środki finansowe mogą być przeznaczone. Więcej zaufania do ludzi. W końcu to nie program ani urząd staną się pracodawcą niedawnego bezrobotnego, a będzie nim sam bezrobotny, albo pracodawca, który ponosić będzie ryzyko zatrudnienia kolejnej osoby w firmie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz