ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

06 kwietnia 2012

Caravaggio



Caravaggio "The Beheading of St. John the Baptist

Życie Michelangelo Merisi znanego lepiej jako Caravagiio, znakomitego włoskiego malarza żyjącego na przełomie XVI i XVII wieku obfituje w wydarzenia tragiczne, tajemnicze i niezrozumiałe. Czyżby geniusz malarski miał w tym wypadku współgrać z nader żywotną a nasyconą kryminalną przeszłością biografią? Czy wielka sztuka wymaga czasami ofiar, także w postaci tendencji do samozniszczenia twórcy? Gdyby przyszło nam położyć na jednej szali wagi uczynki człowieka, na drugiej zaś jego dokonania w dziedzinie sztuki, która z szal zaważy więcej, godniej? Czy należy oceniać dzieło sztuki mając na względzie biograficzne uwarunkowania? Jeśli tak, to co wypadałoby sądzić o twórczości Dickensa, Baudelaire'a, Jesienina czy van Gogha?
Zasługą Caravaggio jest wprowadzenie elementu realizmu (by nie powiedzieć naturalizmu) w sztukę malarską zmierzchu renesansu i wprowadzenie tak rozpoznawalnego dla baroku światłocienia (zwłaszcza u malarzy flamandzkich).
Z pewnością ten realizm postaci wyjętych spod prawa w obrazach o tematyce religijnej trudny był do zaakceptowania przez współczesnych malarzowi i aż do wieku XX twórczość Caravaggio nie cieszyła się wielka estymą. A przecież miał on, pomimo ciążących na nim podejrzeń o zbrodni i przestępstwa bogatych i wpływowych mecenasów wśród wyższego duchowieństwa w Rzymie. W dobie walki z reformacją szukano bowiem wsparcia także wśród najznamienitszych, najlepiej zapowiadających się malarzy, którzy swoim kunsztem potrafiliby na wyższy poziom podnieść akceptację wiernych dla tematyki religijnej, katolickiej.
W 2010 roku powstała jedna z teorii wyjaśniających przyczyny śmierci Caravaggia. Jest rok 1610 i Caravaggio powraca z Neapolu do Rzymu po otrzymanym zawiadomieniu o ułaskawieniu (malarz zabija w Rzymie człowieka, uchodzi do Neapolu, także na Maltę, przeżywa zamach na swoje życie, ma problemy psychiczne i trafia do więzienia). Wedle relacji przyjaciela Caravaggio w drodze do Rzymu zapada na gorączkę i umiera. Teoria wyjaśniająca przyczynę śmierci mistrza kieruje swój trop w stronę zatrucia ołowiem, który jest składnikiem farb, jakich używał malarz.
Świetny recenzent sztuki Jonathan Jones w "The Guardian" obył ostatnio podróż na Maltę w poszukiwaniu "śladów" innej teorii, w myśl której Caravaggio miał być pozbawiony życia przez rycerzy maltańskich, dla których zresztą wykonywał prace malarskie, jak i też sam został wyświęcony na joannitę.
Czy jednak jest możliwe poznanie dzisiaj prawdziwych przyczyn śmierci Caravaggia? Jak za jego życia, tak i w czterysta lat po jego śmierci, prekursor baroku pozostanie postacią tragiczną i tajemniczą.
[na kanwie artykułu: "Caravaggio's dark heart in Malta" by Jonathan Jones w "The Guardian"]



3 komentarze:

  1. Witaj Smoothoperator, to rzeczywiście ciekawy problem, czy człowiek może tworzyć piękne, zachwycające dzieła. Taki problem czasem nawet mimochodem jest podejmowany w lepszych powieściach kryminalnych. No, a bardzo ciekawie do tego problemu podeszła Zadie Smith w powieści "O pięknie".
    Cóż, myślę, że ludziom genialnym wydaje się czasem, że ich prawa dla zwykłych ludzi nie dotyczą.
    Życzę Wesołych Świąt, jak najmilej spędzonych.
    Maria Dora

    OdpowiedzUsuń
  2. smoothoperator8.04.2012, 01:34

    Dziękuję za życzenia i jak najpiękniej odwzajemniam.
    To bardzo skomplikowane - bycie jednocześnie geniuszem i oprawcą; bycie architektem piramid, patrząc jednocześnie na cierpienia niewolniczych budowniczych. Okazuje się, że można być i jednym i drugim... a moralność? etyka? One umierają szybciej niż sztuka,
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj,tak sobie myślę,że gdyby piękno mogli tworzyć tylko ci o wysokiej etyce, niewiele powstałoby dzieł pięknych.Tworzenie jest dość ściśle powiązane z silnymi przeżyciami wewnętrznymi i najczęściej nie są to wcale przeżycia radosne i układne. Sądzę,że nie można rozpatrywać czyjegoś dzieła w aspekcie tego, czy był to człowiek prawy czy też nie. To, czy dany twórca był przestępcą czy też np. homoseksualistą lub bufonem,nie ma znaczenia dla piękna jego dzieła. Nieważne , tak naprawdę kim był artysta, skoro jego dzieło zachwyca nas po wielu, wielu latach. Czy którykolwiek z wielkich artystów był człowiekiem o wielkich zaletach charakteru? Kryształowym, nieskazitelnym? Raczej nie, nawet jeśli nikogo nie pozbawił życia. Nie sądzę, by dociekanie po latach prawdziwej przyczyny śmierci artysty miało jakikolwiek sens -życia mu to nie przywróci, winnych nikt nie ukarze - jedynym skutkiem może być to,że niektórzy będą się dziwić,że zbrodniarz a, miał taki talent.
    Miłych Świąt;)

    OdpowiedzUsuń