CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

31 sierpnia 2012

Dykteryjka


Osoby:
- Marcin P. Lichta,
- Sierżant Pepper-Pawlak,
- Obywatel N.,
Detale:
- Fura, - wypasione auto, prawdopodobnie mercedes,.
- Suszarka - przyrząd do pomiaru prędkości,
- Chucharka - przyrząd do pomiaru zawartości alkoholu w wydechu,
- Suka - mniej wypasione autko,
- Kluczyki. 

Drogą krajową w terenie zabudowanym jedzie fura prowadzona przez sympatycznego młodziana Marcina P. Lichtę. Po wyjściu z delikatnego łuku drogi wypasione auto nieznacznie przyspiesza, co zostaje zauważone przez skoncentrowanego na odczytach suszarki sierżanta Peppera-Pawlaka. Sierżant podpełza na skraj drogi, kierując przyrząd w stronę nadjeżdżającego mercedesa. Pepper-Pawlak zerka w wyświetlacz i odczytawszy dwucyfrowy numerek wskazuje zapraszająco wyciągniętą ręką miejsce do parkowania na poboczu drogi.
Fura zatrzymuje się. Marcin P. Lichta opuszcza elektronicznie sterowaną szybę.
- Panie kierowco, gdzie się tak spieszymy? Dokumenty, proszę.
- Do Wrzeszcza mnie droga prowadzi. Czyżbym przeholował.
- 44 kilometry za dużo, jak na mój gust.
- Czyżby? Dziewiąty raz?
- Co proszę?
- Ech tak mi się westchnęło ... dziewiąty raz jadę tą drogą i jakoś mi się nie zdarzyło ...
Na owo przez otwartą szybę uczynione westchnienie sierżant Pepper-Pawlak zareagował sążnistym wdechem. A nosa miał dobrego. Niemal za każdym razem załapywał się do finału w krajowych, co cztery lata organizowanych zawodach wykrywania konfitur nozdrzami.
- Panie kierowco, coś mi się czuje, że buchnęło od pana alkoholem.
- Jeszcze to? Cóż za pech - odezwał się zdegustowany, wysiadając z fury i posłusznie podążył w stronę suki.
Sierżant podał młodemu człowiekowi chuchometr i poinstruował w jaki sposób delikwent winien go użyć.
Ku niezaskoczeniu obu panów wynik badania był nadzwyczaj pozytywny.
- A cóż to było, drogi panie, pikało jak diabli?
- Oj, panie władzo, niewiele. Setunia bursztynówki       i dwa Złote Bażanty od przyjaciół zza południowej granicy.
- Trzeba zapłacić.
- Ba - filozoficznie odezwał się pan Marcin - aby zapłacić, trzeba najpierw mieć, aby wpłacić.
- No cóż, w takim razie aresztuję kluczyki od pana fury.
Cóż było robić. Praworządny Marcin P. Lichta wyjął ze stacyjki kluczyki, podarował je sąsiadowi i odszedł poboczem w stronę Wrzeszcza.
Zza krzaka usytuowanego w bliskiej odległości zaparkowanego auta, wychynął niespodzianie obywatel N., który, jak się okazuje, przysłuchiwał się   i przypatrywał zdarzeniu.
- Panie sierżancie - rzekł obywatel - puściłeś wolno jegomościa? Wszak prędkość przekroczył i nawalony był jak, za przeproszeniem, niemiecki myśliwiec?
- Czemu widzę pana takim zbulwersowanym? Dostałem kluczyki od jego fury, nie wystarczy?
- Coś mi się widzi, że nie bardzo. Przekroczył i wypił. trzeba było zamknąć.
- Drogi panie, przecież skoro kluczyków nie ma, do auta nie wsiędzie; pieniędzy, jak pan słyszał, też nie ma, więc się nie napije. Wszystko w porządku zatem. Tak jest w prawie.
- Prawie robi różnicę.

* dykteryjka powstała na bazie dyskusji pomiędzy panem premierem Pawlakiem a panem posłem Naimskim. Pan poseł dociekał przyczyn braku należytej reakcji pana ministra od gospodarki na niezgodne z prawem zakusy firmy Marcina P. odnośnie możliwości gromadzenia złota; pan premier poinformował pana posła, że aby uniemożliwić firmie Marcina P. gromadzenie kruszcu skasował rozporządzenie i miast do prokuratury odesłał pana Marcina do wszystkich diabłów.

1 komentarz:

  1. A u ,,wszystkich diabłów'' pan Marcin czuje się jak w siódmym niebie....

    OdpowiedzUsuń