ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

23 listopada 2012

Literata smuteczki



Anthonie Palamedesz - "Guardroom scene"

- I wie pan, co najbardziej mi dokuczało? Ta wszechobecna świadomość tego, że jako jednostka czuję się niepotrzebny, bezwartościowy; że nie produkuje, nie wytwarzam czegoś trwałego, nie buduje domów, nie wydobywam węgla, nie piekę chleba, nie handluję i nie prowadzę lokomotywy. To, co robię jest takie ulotne i właściwie to bawię się słowami i pozostaję dzieckiem. Owszem, ktoś równie, a może nawet bardziej zamknięty we własnym świecie fantazji, dostrzeże, że pomiędzy nabiałowym a rzeźnikiem jest taki dziwny sklep, w którym można kupić książki, a na jednej z półek ujrzy właśnie moją, przypadkiem dotknie jej, otworzy, odczyta tytuł, kilka pierwszych zdań i włoży książkę do koszyka, pójdzie do kasy, gdzie za nią zapłaci; stamtąd przejdzie do domu, przeczyta albo odłoży na półkę. Będzie go korciło zajrzeć do niej, może zdecyduje się na przeczytanie. Ale ten, kto to zrobi, z pewnością jest dziwakiem, bo jak tu porównać kawał zapisanego papieru ze smakowym jogurtem albo schabem bez kości.
Dzisiaj, po trosze, wyzwoliłem się z tych piekielnych obrazów wyobcowania. Cieszę się z każdej setki sprzedanego tytułu, zabieram głos na promocjach i odczytach, mam dzięki protekcji zajęcia z grupą studentów, chałturzę w lokalnej prasie, wymądrzam się na blogu. 
Nie mniej jednak ciągnie się za mną widmo bezwartościowej egzystencji trafiającej jedynie do tych, którzy podobnie jak ja, żyją w zwartej, zamkniętej niszy, do której wstęp mają jedynie szaleńcy.
Literat, przy drugim piwie, nagabywany przez Edwarda, opowiadał dalej o swoich odczuciach związanych z pisaniem.
Edward, którego życie od roku zatoczyło zaczarowany krąg, powoli zbliżał się do tej hermetycznej grupy szaleńców, co zaglądają jeszcze do miejsc, gdzie można kupić słowa.
- I popatrz pan, człowiek potrafi miesiące i lata spędzić na pisaniu, myśląc, że pisze same mądrości, może zginąć na półkach, zasłonięty przez atrakcyjne wydawnictwa albumowe, kuszące oczy obrazem i farbą drukarską, a taki polityk powie byle co i jest komentowany, budzi radość i nienawiść - pełno go wszędzie. Ale niech pan sobie nie myśli, że to jedynie narzekanie. Z wiekiem przychodzi rozwaga i równowaga. Człowiek przyzwyczaja się do swojej pośledniejszej roli w życiu.
- A ja myślę, panie Tomaszu - odezwał się Edward - że prędzej czy później (póki co raczej później) ludziom potrzebne będą słowa. To przychodzi z wiekiem. A tak przy okazji, czy wie pan cokolwiek o tym, co się mówi na mieście w sprawie uniwersytetu trzeciego wieku? 

1 komentarz: