CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

26 grudnia 2015

ONE TEŻ ODCHODZĄ

Podobno lekarz powiedział, że jak przeżyje do świąt, to będzie cud. 
I stał się ten cud. Margolcia nazywana przeze mnie po prostu Małgosią odeszła w drugi dzień świąt. Cierpiała na raka; była po operacji. Ostatni tydzień zadecydował. Nocą jakimś sobie znanym sposobem wcisnęła się za wersalkę, tak jakby chciała odejść w samotności. Odeszła jednak przed dziesiątą na własnym posłaniu, unosząc główkę, rozglądając się i wydając z siebie ostatnie kocie krzyki.
Miała ponad 11 lat i była wyjątkowo miłą i nie sprawiajacą kłopotów kotką. Po kociemu mądrzejsza była od niektórych ludzi, których znam, a z całą pewnością oznaczała się wiernością i miała ten szczególny dar wyczuwania atmosfery panującej w domu.
Ci wszyscy, którzy mieli lub mają jakieś stworzonko, które towarzyszyło im w dobrych i niekoniecznie najpiękniejszych chwilach zapewne zrozumieją, że taka strata znaczy bardzo wiele i trudno sie z nią pogodzić, choć to tylko i aż zwierzę.
One, niestety, też odchodzą.


[Dobrzelin, 26.12.2015]

8 komentarzy:

  1. Niestety.
    Pamiętasz może jak opisywałam swoją Lassie?
    Smutno mi się zrobiło, bo wiem że ukochany zwierzaczek może być prawdziwym przyjacielem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwierzaczki są przyjaciółmi,u mnie w domu tez był piesek traktowaliśmy go jak członka rodziny,lecz jakiś czas temu też odszedł wspomnienie o nim i ból pozostalo do dzisiaj.Rozumię co teraz czujesz..

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, lecz do atmosfery tu panującej w stosunku do ludzi i do zwierząt, pozwolę sobie wkleić ten link:
    https://www.youtube.com/watch?v=_iR0zP1gHfk
    To prawdziwy życia sens.

    OdpowiedzUsuń
  4. https://www.youtube.com/watch?v=RMumKrhZ_LE
    Może tym razem link zadziała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeżyłam już niejedno takie odejście, włączając chomiki i papużki i teraz długo się waham czy wziąć następne zwierzątko pod swój dach, bo serce coraz bardzie wzruszliwe i nie wiem, ile jeszcze takich rozstań wytrzymam...

    OdpowiedzUsuń