ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

15 września 2018

KAWIARENKA (114) O PLENEROWYCH ZAMIARACH I O TYM, CO ZANOTOWAŁ W SWYM KAJECIE STARY PISARZ


Towarzystwo było doborowe. Nawet sam profesor akademik zaszczycił swą obecnością kawiarenkę, a to z powodu otwarcia kolejnego pleneru i pochwalenia się tym, że część dworu w Woli Dąbrowskiej została otwarta, a właściwie zdołano na czas doprowadzić do użytku tę stodołę-oborę z przeznaczeniem na pomieszczenia mieszkalne. W nich to zakwaterowano studentów Akademii Sztuk Pięknych, których pan profesor podzielił na trzy grupy. Pierwsza podjęła się zadania z precyzją godną Durera naszkicować sporych rozmiarów obrazy przedstawiające osobliwości przyrodnicze lasu - rośliny warte upamiętnienia. Pan profesor akademik skorzystał był z podpowiedzi leśniczego Gajowniczka, który zamarzył sobie rzeczone obrazy umieścić za szkłem w wodoodpornych gablotach, które miał zamiar zainstalować na szerokiej leśnej polanie w celach edukacyjnych. W ten oto sposób przebywająca w lesie wycieczkowa dzieciarnia i młodzież, zanim wstąpi w leśne ostępy, miałaby zapoznać się z roślinami (pośród nich były także drzewa), obok których najczęściej przechodzi się nie zwracając na dobrodziejstwa natury uwagi. Pan Gajowniczek nie ukrywa, że rad będzie z tego, aby w roku następnym studenci w podobny sposób potraktowali świat zwierzęcy.
- Fotografie i filmy swoją drogą, ale w sposób plastyczny odtworzyć piękno lasu to co innego - miał się wyrazić pan leśniczy. Co z tego wyjdzie, powiedzieć trudno. Z pewnością jednak przed młodymi artystami takie zmierzenie się z naturą to z warsztatowego punktu widzenia zadanie trudne i pracochłonne.
Druga grupa studentów (to i następne zadanie uzgodniono z panem burmistrzem) miała się zająć przyjazną dla oka malarską dekoracją miejskich przystanków autobusowych, aby każdy z nich wyglądał inaczej i przyciągał uwagę mieszkańców.
- Obcowanie ze sztuką nie musi się ograniczać do wizyt w muzeach i galeriach. Sztuka powinna trafiać do ludzi niekoniecznie znających się na malarstwie, ale poprzez bezpośredni i częsty z nim kontakt powinna przyjaźnie ich edukować, a przy okazji upiększać pejzaż miejski.
Tymi oto słowy argumentował rajcom miejskim artystyczne przedsięwzięcie pan burmistrz.
Trzecia grupa studentów miała z kolei zadanie zaprojektować ujednolicone formy graficzne miejskich reklam. Ten pomysł spodobał się szczególnie jednemu z rajców opozycji.
- Jestem całym sercem za tym projektem - mówił na posiedzeniu Rady. - Dość z samowolką w reklamach, dość wolnoamerykanki w szyldach reklamowych. Doceniam, panie burmistrzu projekt obywatelski renowacji starówki, który wsparł pan dodatkowo ze środków publicznych, tym bardziej popieram próbę uporządkowania wizerunku miejskich reklam.
Pan burmistrz z panem profesorem akademikiem uzgodnili, że studenci przedstawią kilka wizerunkowych wersji szyldów reklamowych, które następnie poddane zostaną osądowi publicznemu i to mieszkańcy Różanowa przy okazji nadchodzących wyborów samorządowych rozstrzygną, który projekt spodobał im się najbardziej.
Tyle pan profesor akademik.
Pozostali stali bywalcy kawiarenki, czyli pan inżynier Bek, pan doktor Koteńko z żoną Zofią, państwo Szydełkowie, stary pisarz i redaktor Pokorski, drukarz Romski, panowie Gnacik i Laskowski, pan Gaworzewski dyrektor cukrowni i pan leśniczy Gajowniczek, profesor Karbowiak i państwo Majewscy, pan Iłowiecki i pani Różańska, młodzi mieszkańcy Ciżemek i wielu, wielu innych oczekiwało nadejścia pana radcy Kracha i towarzyszącego mu pana burmistrza.
Nareszcie kawiarennik Adam otworzył szeroko drzwi przed wchodzącymi. Najwidoczniej wtajemniczony był w całą sprawę, gdyż po wprowadzeniu obu szacownych gości do tłumnej sali, w której wszyscy bez wyjątku stali, to właśnie właściciel kawiarenki zabrał głos.
- Drodzy przyjaciele - zaczął dziarsko kawiarennik - mam wielki zaszczyt zakomunikować państwu o dwu ważnych decyzjach, jakie niedawno zapadły. Pierwsza nie będzie dla nas wszystkich zaskoczeniem, ale też ucieszy nas ogromnie - pan burmistrz Różanowa Wojciech Pilarski wystartuje w nadchodzących wyborach na fotel ojca miasta…
Tu rozległy się oklaski. Jedynie stary pisarz, żmudnie opisujący historię i teraźniejszość miasta nie klaskał, bo prawą rękę zajętą  miał sporządzaniem notatki.
A gdy wrzawa ucichła, ponownie przemówił kawiarennik.
- Drodzy przyjaciele (z naciskiem na „przyjaciele), sprawa kolejna. Zapewne my wszyscy, którzyśmy się tutaj zebrali, pamiętają, z jaką determinacją oczekiwaliśmy na decyzję naszego wspólnego przyjaciela, pana radcy Kracha. Jeszcze dwa lata temu nikt z nas nie dopuszczał do siebie myśli, że oto stojący przed państwem panowie pojawią się obok siebie na wyciągnięcie nie ręki lecz dłoni. Było nam wiadome, że swego czasu obaj panowie należeli, że się tak wyrażę, do przeciwnych sobie obozów, krytykując się nawzajem, choć zawsze odnosili się do siebie bez złośliwej zajadłości. Czas, który, jak przypomina pan doktor Koteńko, jest jednak najlepszym lekarstwem i on to właśnie plus chęć i dobra wola porozumienia po obu stronach sprawiły, że pan burmistrz i pan radca wystąpią w samorządowych wyborach w jednej ekipie - „Dla Różanowa”. Słowem, pan radca Krach zgodził się kandydować na miejskiego rajcę i w przypadku zwycięstwa naszej formacji, w co nie wątpię, zostanie Przewodniczącym Rady Miejskiej Różanowa.
„Burzliwych oklasków ciąg dalszy nastąpił po tej wypowiedzi” - zanotował stary pisarz - „a przecież jeszcze rok temu mówiono, że jeśli pan radca zgodzi się kandydować, to właśnie po to, aby odebrać panu burmistrzowi głosy, bo cieszy się w mieście kto wie, czy nie większym od burmistrza zaufaniem. Ale stało się może, ba, na pewno lepiej, że te wybitne postaci, zasłużeni dla miasta obywatele postanowili połączyć swoje siły, bo co dwie rozumne głowy, to nie jedna. Wypada więc pogratulować obu panom śmiałej i korzystnej dla miasta decyzji i chociaż wynik wyborów nie jest jeszcze znany, bo znanym być nie może, mamy prawo cieszyć się z tego, że przyszłość Różanowa pozostanie w dobrych rękach”.
Takie oto słowa zapisał stary pisarz w swoim notatniku. I dopiero gdy wrzawa ponownie ucichła, poczynił dopisek, w którym zakomunikował, że w ekipie „Dla Różanowa” znalazły się miejsca na listach wyborczych dla kilku jeszcze obracających się w kawiarence kandydatów, a w tej liczbie dla pani Michaliny Boguckiej wychowującej samotnie dziecko, dla pani Wandy Jakubowskiej, bibliotekarki z liceum, dla młodziutkiej Natalii Potulickiej, nawiasem mówiąc chrzestnej Róży, dla pani Dominiki Curyłło, młodej nauczycielki wychowania fizycznego w szkole podstawowej oraz dla statecznego i zasłużonego wiekiem archiwisty pana Olesińskiego, tudzież o wiele lat młodszego od niego właściciela piekarni pana Adamczyka.
Impreza zakończona została wzniesieniem toastu szampanem, a pan radca Krach, kiedy zagasły światła, przyjaciele udali się na zasłużony nocny wypoczynek, opowiedział już na osobności kawiarennikowi, w jaki sposób zamierza uregulować swoje zawodowe sprawy w przypadku gdyby jednak w wyniku wyborów został miejskim rajcą.
- Czy ty wiesz, Adamie, że do emerytury zostało mi niecałe dwa lata, a tu przyjdzie mi, oczywiście gdy wybory okażą się zwycięskie, popracować dłużej niż miałem taki zamiar - westchnął. - Wiesz, zrób mi jeszcze jedną kawę. I tak będę miał noc nieprzespaną.

 [08/09.09.2018, Ruaudin, Sarthe we Francji]


2 komentarze:

  1. Sztuka na wyciagnięcie reki jest swietnym pomysłem, reklamom ulicznym mówię nie w ogóle, bo często zasłaniają piękno miejscowości, o przydrożnych strach wspominać.
    U nas podobno w wyborach startuje dyrektor miejskich cmentarzy, ale nie rokują mu wielkich szans, bo o cmentarze kiepsko dba, a ludzie to widzą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... niezależnie od tego, że "kawiarenka" jest swego rodzaju baśnią, to staram się przemycać w niej pewne bliskie mi poglądy. To, co napisałaś w pierwszym akapicie, jak widzę, oznacza, że podzielasz moje zdanie...
      ... może ten pan nareszcie sprawdzi się jako rajca miejski?:-)

      Usuń