CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

25 października 2021

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (557 - 559) NA GRANICY. MOWA PIESEŁKI. SPACER Z DZIADKIEM.

 

557.

    Wojna pisu z Unią, drożyzna, korupcja, czwarta fala covid 19 i wojna z uchodźcami na granicy z Białorusią to tematy października. Dodałbym do tego jeszcze to, że robi się coraz chłodniej, zwłaszcza nocami, co może nie ma tak wielkiego przełożenia na to, co u mnie w mieszkaniu się dzieje, ale już na wspomnianej granicy deszcze, wichury, a potem wysokie spadki temperatury wyczyniają prawdziwe spustoszenie.

    Przyjęło się w polityce, że w krajach, w których głową państwa jest powszechnie wybierany prezydent, jego małżonka, dla której wymyślono nazwę - pierwsza dama, staje się, że tak się wyrażę, elementem łagodzącą ostrą nierzadko politykę. Innymi słowy, wszędzie tam, gdzie prezydent - mężczyzna nie może, nie chce lub mu nie wypada zabierać głosu w jakiejś niemiłej sprawie, tam jest pole do działania dla pani prezydentowej. Z tego też powodu panie prezydentowe, będąc swoistym hamulcowym buforem dla wyrażania brzydkich słów naznaczonych wielką polityką, owe prezydentowe działają śmiało na polach kultury, oświaty, zdrowia czy polityki społecznej. Należy koniecznie dodać w tym miejscu, że piszący niniejsze słowa, nigdy nie wyraził się negatywnie o inicjatywach pań prezydentek, nawet jeśli media nazbyt eksponowały działania pierwszych dam. Uważam bowiem, że bez względu na to jakiemu politykowi - mężowi pierwsza dama ścieli łoże, przekaz medialny każdej pożytecznej inicjatywy z nią związany, winien być poddany szerokiemu rozpowszechnieniu.

    Nie inaczej miało miejsce przed paroma dniami. Otóż, podaję za Polsatem, "byłe pierwsze damy: Jolanta Kwaśniewska, Anna Komorowska i Danuta Wałęsa wsparły protest "Matki na granicę" przed placówką Straży Granicznej w Michałowie". Prawda, że można, tak zupełnie bez podziałów, bo w końcu to tylko większość polskich katolików, pani godek i smok katolicki z Krakowa uznaje, że dzieci emigrantów to nie dzieci, w każdym bądź razie nie nasze, albo jest wielce prawdopodobne, że są to dzieci, jak pięknie wyraził się pan czarnek na temat uczniaków nie chodzących do kościoła, są to dzieci Szatana.

    Prawdopodobnie podobne poglądy na temat dzieci uchodźców ma dama serca obecnego prezydenta, więc w Michałowie nie była (strasznie wiało). No cóż, nie my wybieraliśmy panu prezydentowi małżonkę.

558.

    Ponad miesiąc trwa zmaganie Adelki z chorobą. Trudno powiedzieć jaką, bo opinie na ten temat czwórki weterynarzy są podzielone. W ostatnich dniach tak jakby piesełka, która straciła na wadze około 2 kg (z pięciu!!!) zdawała się do zdrowia powracać. Ma potężny apetyt, ale nade wszystko informuje nas o tym jej psia mowa. Jakież ona czyni zabiegi słowne, wypraszając dodatkową karmę, w jakich pełnych entuzjazmu słowach zwraca się do nas, że pora iść spać albo też wygłaszając prawdziwą litanię, kiedy to wita lub żegna przychodzących do naszego mieszkania gości. Tak jak po zachowaniu poznaje się stan zdrowia człowieka, to samo można poznać o zwierzęciu, które się dobrze zna. Czasami najistotniejsza część naszego zmartwienia pojawia się nad ranem, gdy pilnie obserwujemy, co też Adelcia ma nam do powiedzenia. Jeśli ma, to znaczy, że nie jest źle; gorzej, gdy milczy.


559.

    Początkowo myślałem o tym, czyby nie napisać czego o Szaniawskim, a konkretnie na temat jego sztuk teatralnych, które obecnie zaczytuję. Zmieniłem zdanie (chociaż jeszcze o sztukach Szaniawskiego napiszę) pod wpływem dwóch okoliczności. Pierwsza, to istotnie pewien fragmencik z "Żeglarza", a druga to zdjęcie, które tutaj publikuję: dziadek trzymający mnie za rękę (w dłoni drugiej ręki ma prawdopodobnie papierosa) na niewidocznym mostku podczas spaceru. Staw przemysłowy, bezrybny, po lewej stronie. Tak jakbym widział siebie i dziadka na tym zdjęciu wczoraj, niesamowite uczucie. Wracamy ze spaceru. Za chwilę dojdziemy do ciężkiej staliwnej bramy - może być otwarta - i znajdziemy się na wąskiej ścieżce, będącej jak gdyby miedzą pomiędzy sporej wielkości stawem (tym razem zarybionym) a murami cukrowni. Pisząc mury mam na myśli po części rozwalony, stary mur ceglany i znajdujący się za nim, nieco powyżej, płot zbudowany z elementów betonowych. Proszę sobie wyobrazić, to trudne, wiem, że leżę sobie na łóżku, przymykam oczy i dosłownie widzę siebie z dziadkiem przekraczających ową bramę; nad nami po lewej stronie piętrzy się gmach przemysłowego zakładu, unoszą się jakieś lekkie, niegroźne na szczęście dymy, a może jest to skroplona para wodna, dziadek w pewnej chwili przystaje - w owym czasie miał kłopoty z chodzeniem, spoglądamy w stronę stojącej, pomarszczonej drobną falą wody, mijamy się z kimś idącym z przeciwka, dziadek zamienia z nim (mężczyzna) kilka słów, idziemy dalej, gdzie w pewnym miejscu ścieżyna łagodnie skręca w lewo, stąd widać już nasz dom, mój dom dzieciństwa, mój pałac, królestwo bez granic. W miejscu, gdzie kończy się staw, dobiega kresu wąska ścieżka, zaś po lewej stronie maluje się nasz, tak starannie pielęgnowany ogród z sadem. Dochodzimy do furty i wtedy dziadek dochodzi do swoich uli albo przysiada na ławeczce, patrząc jak pszczoły powracają z podróży z nektarem.

    Otwieram oczy i automatycznie wpadam na pomysł napisania opowiadania, które, wbrew pozorom, nie będzie zawierało wątku spaceru z dziadkiem.


[25.10.2021, T.]


4 komentarze:

  1. Zaintrygowałeś mnie tym opowiadaniem, bo niby pomysł ze zdjęcia , ale niezupełnie.
    Koleżanki córka sprawiła sobie pieska w stolicy, codziennie oglądam filmiki o tym, jak psinka rozrabia, ale nikt się na nią nie gniewa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie zwykle takie pomysły mają nieoczekiwanych rodziców, aż mnie to czasami niepokoi. Pieski i kotki jakże często stają się członkami rodziny, więc nie dziwota, że tak jak dzieciom, pozwala się im na więcej... a potem wychodzi na to, że te rozrabiania bywają najpiękniejszymi momentami naszego, jakże szarego życia.

      Usuń
  2. A zauważyłeś że rodzice tych dzieci rzucali ostatnio kamieniami w polskich funkcjonariuszy? I mamy za takie chamskie zachowanie ich chwalić i wpuścić? Nielegalne przekraczanie granic jest przestępstwem więc niech się ciapate cieszą że na razie nikt do nich nie strzela. Bo tylko swołocz pcha się bez zaproszenia. Może weż imigranta do swojego domu. Czemu tego nie zrobisz jak tak Ci ich żal? Wolisz psy od ludzi?
    Jarek

    OdpowiedzUsuń
  3. Zwykle nie odpowiadam na komentarze pisane przez osoby zaprogramowane na mowę nienawiści, czego dowodem są użyte przez pana Jarka obelżywe słowa typu "swołocz" czy "ciapate". Ja po prostu nie podejmuję się rozmowy z takimi ludźmi, bo niby o czym? Pewnie w dzieciństwie bawiliśmy się innymi zabawkami. Gdyby w/w komentator mojego wpisu zdobył się na "ważenie racji", wykazując elementarną powagę dla spraw, w których na pierwszym miejscu jest człowieczeństwo, a zatem nie "swołocz" i nie "ciapaty", a człowiek, to z chęcią zadałbym mu pytanie skąd wie, że rodzice tych akurat dzieci, które miałem na myśli pisząc powyższy post rzucali kamienie w polskich funkcjonariuszy, odpowiedziałbym mu na pytanie dotyczące tego emigranta w ten sposób, że gdybym miał takie lokalowe możliwości, to faktycznie bym go przyjął; również odpowiedziałby twierdząco na ostatnie pytanie: tak, wolę psy od niektórych ludzi.

    OdpowiedzUsuń