CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

18 lutego 2024

PROZĘ CZYTAM... (2) JOSE SARAMAGO - KAMIENNA TRATWA

 

I DZIELĘ SIĘ.



[José de Sousa Saramago, ur. 16 listopada 1922 w Azinhaga, zm. 18 czerwca 2010 w Tías – portugalski pisarz, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 1998.]


Kiedy Joana Carda za pomocą wiązowego patyka zrobiła na ziemi kreskę, rozszczekały się wszystkie psy w Cerbère, wprawiając w przerażenie wszystkich mieszkańców, wszak od zamierzchłych czasów wierzono, że skoro zaszczekają z dawien dawna nieme stworzenia psiej rasy, to będzie znaczyło, iż świat ma się ku końcowi. W jaki sposób powstał ten przesąd, albo silne przekonanie, co w wielu przypadkach jest alternatywnym określeniem tego samego, nikt dziś nie potrafi sobie przypomnieć, chociaż dzięki odwiecznej grze polegającej na słuchaniu historii i powtarzaniu jej z nowym przecinkiem francuscy dziadkowie zwykli zabawiać swe wnuki bajką o tym, że dokładnie w tamtym miejscu, w gminie Cerbère, w departamencie wschodnich Pirenejów, w dawnych mitycznych czasach zwykł szczekać trójgłowy pies reagujący właśnie na imię Cerbère, gdy przywoływał go przewoźnik Charon, jego pan. Inną sprawą, o której też nic nie wiadomo, jest to, jakim mutacjom uległ słynny i donośnie szczekający ród czworonogów, aż zdegenerowanych, jednogłowych potomków Cerbère’a dopadła historyczna i potwierdzona niemota. Jednakże, i o tym punkcie doktryny nie wiedzą tylko nieliczni, szczególnie ci z pokolenia wegetarian, pies Cerber, bo tak się to zapisuje w naszym portugalskim języku i tak się powinno wymawiać, strzegł bram piekła, aby duszyczki nie odważyły się go porzucić, i nagle, być może dzięki ostatecznej litości umierających już bogów, zamilkły przyszłe psy na całą wieczność, żeby zobaczyć, czy ciszą da się wymazać z pamięci piekielne miejsce. Ponieważ jednak zawsze nie może trwać wiecznie, jak dobitnie nauczył nas wiek nowoczesności, wystarczyło, że w tych dniach, o setki kilometrów od Cerbère, w pewnym miejscu Portugalii, którego nazwę przypomnimy sobie trochę później, kobieta zwana Joana Carda narysowała na ziemi linię wiązowym patykiem, aby wszystkie psy w odległej wiosce wyszły na ulicę z jazgotem, choć, powtórzmy to jeszcze raz, nigdy wcześniej nie szczekały. Gdyby ktoś zapytał Joanę Cardę, skąd przyszło jej do głowy narysować linię patykiem, co przystoi raczej młodym panienkom niż poważnym kobietom, czy nie pomyślała o konsekwencjach czynu, który zdawał się nie mieć sensu, a takie czyny, zaprawdę powiadam wam, zwykle stanowią największe zagrożenie, być może by odpowiedziała, Nie wiem, co się ze mną stało, patyk leżał na ziemi, podniosłam go i narysowałam kreskę.

Nawet nie przeszło jej przez myśl, że mogła to być czarodziejska różdżka, Na czarodziejską różdżkę wydawał mi się za duży, poza tym zawsze słyszałam, że czarodziejskie różdżki są zrobione ze złota i kryształu, emanują światłem i mają gwiazdkę na czubku. Wiedziałam, że patyk jest z wiązu, Nie znam się na drzewach, ale powiedziano mi później, że wiąz to to samo co ulmus, a ulmus z kolei to to samo co olmo, żadne z nich nie ma nadprzyrodzonej mocy, nawet kiedy zmienia się nazwy, zresztą i tak jestem zdania, że zapałka dałaby taki sam efekt, Dlaczego pan to mówi, Co musi się wydarzyć, wydarzy się, i nie można temu zaradzić, tysiące razy słyszałem to od starszych ludzi, Wierzy pan w nieuchronność przeznaczenia, Wierzę w to, co musi się wydarzyć.

[…]


[18.02.2024, Toruń]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz