CHMURKA I WICHEREK

KAWIARENKA

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

13 maja 2024

DAMIAN WNUK GABRIELI

 

DAMIAN WNUK GABRIELI


Gabriela podała mu kolację.

- Dlaczego tak mało masła? - pieklił się – i tak niewiele nałożyłaś szynki. Po co ta sałata? Królikiem jestem? Masz mi dać z samą szynką, ale szybko!

Wzięła się do roboty. Ukroiła pięć kromek, posmarowała grubo masłem, urżnęła pięć dużych płatów szynki, tak dużych, aby wychodziły poza powierzchnię ukrojonego chleba, położyła każdy plaster na rozsmarowanym maśle i podała to wszystko na talerzu.

Damian odetchnął z ulgą, ale przyczepił się teraz do herbaty.

- Miały być dwie łyżeczki! Gorzka. Gorzka i zimna!

Dosypała jedną łyżeczkę i dolała gorącej wody z czajnika. Nie dyskutowała z wnukiem. Wiedziała, że może to się skończyć źle. Nie chciała go prowokować. Oby tylko nie przyczepił się do jeszcze czegoś. Powiedziała tylko, że rozścieliła mu łóżko i może iść spać, jak zje, a ona posprząta po nim i umyje naczynia. Przeszła do swojego pokoiku. Włączyła telewizor. Za czterdzieści minut, tuż po północy, będzie szedł film – „Omen”. Widziała go już parę razy, ale z przyjemnością go obejrzy jeszcze raz. Telewizor był ściszony, więc stwierdziła, że może teraz uklęknąć przy łóżku i pomodlić się. Każdej nocy odmawiała „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Mario” i czasami „Wierzę w Boga”, ale tę starą wersję. Modliła się też o to, aby doczekać kolejnego dnia, chociaż czasami prosiła Boga o lekką śmierć, no cóż, przekroczyła już osiemdziesiątkę, więc coraz bliżej jej do śmierci. Dzisiaj prosiła też Boga o to, aby wnuk – kawał chłopa, już po trzydziestce – zjadł szybko kolację, aby zdążyła posprzątać i umyć po nim, zanim rozpocznie się film.

- No, żeby mi było wysprzątane w kuchni jak na święta – usłyszała głos wnuka.

Szybciutko na swych chudych nogach weszła do kuchni i sukcesywnie podejmowała się kolejnych prac. Najpierw zmyła naczynia, potem starła stół i kredens, a na koniec zmiotła podłogę i przeleciała ją mopem, aby pachniała przez noc różanym zapachem. Wreszcie wróciła do swego pokoju. Ściągnęła z siebie podomkę i podgłośniła telewizor, lecz nie za bardzo, aby wnuk się nie pieklił, że jest głośno i nie może spać. Parę razy wtargnął tak do jej pokoju i nie tłumacząc się wyciągnął wtyczkę telewizora z kontaktu, musiała więc uważać. Potrafił też coś poprzestawiać w ustawieniach pilota, aby nie mogła odnaleźć swoich programów. Zaglądał wtedy do jej pokoju, a twarz miał roześmianą i czekał aż poprosi ją niemal na klęczkach wypowie takie mniej więcej słowa:

- Damianku, czy mógłbyś coś zrobić z tym telewizorem. No, popatrz, znów to się stało, a zaraz będzie lecieć…

Naprawa trwała niespełna minutę. Na koniec musiał dodać:

- Tyle razy ci mówiłem, abyś nie dotykała tych klawiszy, a ty znów jak na złość swoje.

Oczywiście nie wytłumaczył jej, jak zawsze, których ma nie dotykać, a Gabriela wcale się nie domagała wyjaśnień, bo skoro programy działały po interwencji wnuka, to była tak uszczęśliwiona, że zapominała o bożym świecie. Damian znikał wtedy do roboty. Naprawiał w warsztacie jakieś urządzenia elektryczne, silniki, pompy i takie tam.

Wlepiła oczy w ten film. Zafascynowana była Gregorym Peckiem i tym księdzem, który podejrzewał, ba, miał dowody na to, że Damien Thorn jest dzieckiem szatana. Czy naprawdę szatan może mieć wpływ na narodzone dziecko? Zadawała sobie to pytanie, zastanawiając się, czy przypadkiem w rzeczywistości rodzą się takie dzieci, które w dzieciństwie i kiedy dorosną mogą być utrapieniem rodziców, a także innych osób, z którymi zetknie je los. Dlaczego córka z zięciem nadali jej jedynemu wnukowi imię Damian? Aż przestraszyła się swoich myśli, bo skojarzenie imienia Damian z postacią małego chłopca z filmu wydało się jej oczywiste i groźne. Czy to możliwe, zastanawiała się, że jej wnuczek Damian, dzisiaj facet po trzydziestce, jest takim Damienem, synem amerykańskiego ambasadora, dzieckiem, które żywi się nienawiścią do ludzi, karmi się okrucieństwem i wybiera sobie ofiary, a ten jego wzrok, ten wzrok… .

Gabriela pomyślała, że w nadchodzącą niedzielę uda się do kościoła i porozmawia z proboszczem. To porządny człowiek, stary ale trzeźwo myślący. On jej pomoże. Mój Boże, przestraszyła się, co się stanie, gdy okaże się, że nasz Damian to… .

Nie wytrzymała, ściszyła telewizor i zaczęła płakać. Aż zabolało ją gardło, a z jej oczu spływały dwie słone strumienie łez.

Nagle otwarły się drzwi do jej pokoju; stanął w nich wnuk Damian.

- Ty znowu ryczysz! Spać nie mogę! Wypad z pokoju! Przebiegniesz się dwa razy do lasu i z powrotem, to zaraz zachce ci się spać. No, szybko, będę świecił latarką, abyś mi się gdzieś nie zapodziała. Jazda!

Gabriela nie miała odwagi iść do księdza. Nie mogła tego zrobić wnukowi – przecież tak bardzo go kochała.


[13.05.2024, Toruń]

POEZJA (63) BRUNO JASIEŃSKI - BUT W BUTONIERCE

 


BUT W BUTONIERCE

Zmarnowałem podeszwy w całodziennych spieszeniach,

Teraz jestem słoneczny, siebiepewny i rad.

Idę młody, genialny, trzymam ręce w kieszeniach,

Stawiam kroki milowe, zamaszyste, jak świat.


Nie zatrzymam się nigdzie na rozstajach, na wiorstach,

Bo mnie niesie coś wiecznie, motorycznie i przed.

Mijam strachy na wróble w eleganckich windhorstach,

Wszystkim kłaniam się grzecznie i poprawiam im pled.


W parkocieniu krokietni — jakiś meeting panieński.

Dyskutują o sztuce, objawiając swój traf.

One jeszcze nie wiedzą, że gdy nastał Jasieński,

Bezpowrotnie umarli i Tetmajer i Staff.


One jeszcze nie wiedzą, one jeszcze nie wierzą.

Poezyjność, futuryzm — niewiadoma i X.

Chodźmy biegać, panienki, niech się główki oświeżą —

Będzie lepiej smakować poobiedni jour-fixe.


Przeleciało gdzieś auto w białych kłębach benzyny,

Zafurkotał na wietrze trzepocący się szal.

Pojechała mi bajka poza góry doliny

nic jakoś mi nie żal, a powinno być żal...


Tak mi dobrze, tak mojo, aż rechoce się serce.

Same nogi mnie niosą gdzieś — i po co mi, gdzie?

Idę młody, genialny, niosę BUT W BUTONIERCE,

Tym co za mną nie zdążą echopowiem: — Adieu! —


[13.05.2024, Toruń]

ZAPISKI (1045 – 1046) NIE SIEDZIEĆ. DZIADOSTWO DLA TYCH, KTÓRYM SŁOŃ ROZDEPTAŁ USZY.

 

1045.

Niestety mój stan zdrowia, delikatnie mówiąc, nie polepsza się, więc mam trudności z siedzeniem przy komputerze. Śmiesznie to zabrzmiało, ale to nie tylko chodzi o siedzenie przy komputerze, a o pozycje siedzącą w ogóle. Trochę przypomina to sytuacje po wypadku, kiedy to naprawdę nie mogłem usiedzieć dłużej niż kwadrans. Jeśli chodzi o chodzenie i leżenie, zwłaszcza na lewym boku, jest znacznie lepiej, ale ile czasu można w końcu chodzić lub leżeć, a wydaje się, że mam taki promieniujący ból w krzyżu. Jednym słowem – sypiemy się, lecz bólu, o ile mi wiadomo, nie doświadcza trup, co jest jakimś tam optymistycznym akcentem.


1046.

Gdyby ktoś mnie zapytał jakie wydarzenie uważam za najbardziej kiczowate, to jest, aby wypowiedzieć się na różne sposoby – szmira, badziewie, gniot, chłam, chałtura, dziadostwo, bubel, barachło, itp. to jest nim tak zwany konkurs Eurowizji. Właściwie ja tego konkursu nie oglądam nic a nic od czasu, kiedy to w roku 2006 wygrał go fiński zespół „Lordi” – taka grupa mądrych inaczej pseudomuzyków, którzy z muzyką mieli tyle wspólnego co ja z badaniem powierzchni Marsa. Od tego czasu nie odsłuchałem ani jednej piosenki, czy jak tak się one nazywają, ale ponieważ w sieci można znaleźć jakieś tam migawki i słowa poświęcone choćby bieżącemu konkursowi, przeto po niniejszych upewniłem się w przekonaniu, że to kiczowate bezeceństwo w dalszym ciągu ma miejsce.


[13.05.2024, Toruń]


KARTKA Z KALENDARZA - 13.05.2024

 

Kartka z kalendarza na dzień 13 maja 2024 roku

Poniedziałek


Imieniny dzisiaj obchodzą: Maria, Roberta, Serwacy oraz Andrzej, Aaron, Ciechosław, Cieszmir, Dobiesława, Gerard, Gerarda, Gliceria, Jan, Magdalena, Mucjusz, Natalis, Piotr, Robert


Przysłowia na dziś:

Gdy w maju dobry Serwacy, dobry w czerwcu Bonifacy (5.06)”

Jak się rozsierdzi Serwacy, to wszystko zmrozi i przeinaczy”


Słońce

Świt: 03:59

Wsch. Sł.: 04:41

Zenit: 12:32

Zach. Sł.: 20:23

Zmierzch: 21:05


Cytat dnia:

Mądrość po­lega na tym wed­le me­go zda­nia, aby nie od­po­wiadać na głupie pytania” Ignacy Krasicki


13 maja 1847 roku w Mariestad urodziła się szwedzka malarka Anna Nordgren. [zm. 10 września 1910 roku w Skara]



Poniżej obraz malarki „Krajobraz”.



[13.05.2024, Toruń]

12 maja 2024

SZTUKA - EDUARD MANET - CIĄG DALSZY

 

EDUARD  MANET  -  Co o malarzu pisali inni...

Brytyjska krytyczka i historyk sztuki Juliet Wilson-Bareau jest autorką książki "Manet by Himself" ("Manet oczyma Maneta"). To pierwsza praca, która odważnie próbuje zebrać, co tylko możliwe, z ocalałej korespondencji artysty. Autorka podaje przykłady. Skandalizującą "Olimpię", gdzie modelka Victorine Meurent gra rolę kurtyzany leżącej nago na pierwszym planie. Jej spojrzenie spoczywa na widzu. Dodajmy, że sam malarz zdecydował się wystawić obraz w Salonie Paryskim dopiero w 1865 r. - dwa lata po namalowaniu. Drugi przykład - "Śniadanie na trawie" z tego samego roku. Tu modelka siedzi nago na pikniku. Obok dwóch ubranych mężczyzn. Jej uwaga znowu skupia się na nas - widzach. "Wzrok Victorine, tak często postrzegany - zarówno wtedy, jak i dziś - jako szokująco i nieskromnie bezpośredni… to z pewnością spojrzenie prawdziwej Victorine pozującej Manetowi w pracowni. Jej nagość jest »pożyczona« przez malarza z okazji zrzucenia przez nią ubrania" - pisze Wilson-Bareau.

Nie trzeba dodawać, że ówcześni krytycy nie postrzegali tych płócien w ten sposób. Obrazy skrytykowano, gdy tylko pokazano je w Salonie Odrzuconych - umieszczano tu prace, których nie przyjęto na Salon Paryski - i w samym Salonie Paryskim.

Może nas dziwić, że artysta rok po roku próbował dostać się na tę wystawę. Jednak nawet gdy jego dzieła przyjmowano, krytyka nie zostawiała na nich suchej nitki. - Obelgi padają na mnie jak grad. Nigdy nie przeżywałem czegoś podobnego - pisał do Baudelaire'a w 1865 r. Mimo to gdy zaproszono go do udziału w niezależnej wystawie malarstwa impresjonistycznego, Manet odmówił. Jego zaangażowanie się w Salon Paryski nie odwiodło od artysty grupy młodszych malarzy. Przeciwnie - wzmocniło ich podziw dla niego. - Miał poczucie, iż osadzenie się w takiej formie wystawowej stanowi sposób torowania drogi nowej sztuce - mówi Stevens. - Nie możesz wystawiać oddzielenie w jakimś studiu znajomego fotografa, a tak działali impresjoniści. Nie mówimy tu o sztuce głównego nurtu. Jeśli chcesz osiągnąć zwycięstwo, musisz walczyć i wygrywać w Salonie Paryskim. Taka postawa czyni z niego w pewnym stopniu bohatera. Myślę, że młodsi, zbuntowani artyści potrafili dostrzec tę odwagę. Uznawano go za buntownika.

Gdzie tkwią korzenie buntowniczej postawy Maneta? W jego oddaniu się temu, co nowe. I to do tego stopnia, że podejście zmieniał z płótna na płótno. - Malarzem współczesnym czyni go brak artystycznej przewidywalności. Krytycy nie wiedzieli, jak go ugryźć. Gdy przynosił płótno, nie mieli pojęcia, gdzie je powiesić. Bo było inne niż poprzednie - mówi Stevens. Dlatego zarzucano mu brak konsekwencji. Jednak dla malarza taka postawa stanowiła klucz do nowoczesności. - Nigdy nie chciałem pozostawać taki sam. Zawsze pragnąłem, by inspirowało mnie nowe. Oko musi zapominać wszystko, co widziało, i na nowo uczyć się lekcji, która się przed nim odsłania. Winno oderwać się od pamięci - mówił Édouard Manet.

Jego płótna stanowią odzwierciedlenie takiej postawy. Wielu artystów zdradza ślady inspiracji dziełami starych mistrzów czy sobie współczesnych. Manet używał tych odniesień w sposób unikalny. - Był malarzem innowacyjnym. Nie tyko przyjmuje paletę czy fakturę np. Velázqueza, ale rozumie, co leży u podłoża jego sztuki - odmiany i odcienie czerni czy stopniowanie, cieniowanie szarości. Manet analizuje te aspekty i przykłada je do swego dzieła. Tak samo postępuje z impresjonistami. Ich "luźna" technika daje mu swobodę twórczą - mówi Mary Anne Stevens.


13. Kobieta wylewająca wodę



14. Zaskoczona nimfa



15. Piwonie w wazonie



16. Olimpia



17. Cyganka z papierosem



18. Portret Emila Zoli



19. Berthe Morisot z bukietem fiołków - moim zdaniem najpiękniejszy portret Maneta - Berthe Morisot była również malarką.



20. Krykiet



[12.05.2024, Toruń]

10 maja 2024

ODKURZONE - ...W KTÓRYM NIE MA KOBIETY - IMPRESJA KRAKOWSKA

 

                *     *     * 

W którym nie ma kobiety

bieleje śmiałością tynków

lśni wewnątrz lakierem

pusty głos

echem pobrzmiewa po pokojach

w lustrze to samo wciąż odbicie

pochylony cień wałęsa się po przedpokoju

książka otwarta na tej samej stronie

nie odkurzana blednie każdego poranka

odłączony dzwonek do drzwi

umiera bezczynną śmiercią przedmiotów

niepotrzebny nikomu szlafrok z kapturem

wysycha na pieprz

czuję jak twardnieją ręce

na powieki napływa wosk

i ta w otwartym oknie twarz

zastyga nieobecna

jak wystawiony na aukcję staroci sprzęt.

(1984)



Impresja  krakowska 

Spoglądam w okno w noc pochmurną

czerwone światła płoną

deszcz siąpi lecz latarń tych nie zgasi

przejrzyste i rześkie powietrze

wpełza do pokoju

niesie na barkach dźwięczną falę hejnału,

co łaskawą przerywa ciszę

jutro pójdę na kopiec

miasto obejrzę z linearnej perspektywy

jak podnosi się z opadających poniżej dachów mgieł

i kołysze między nieboskłonami wspomnień.

kocham to miasto,

nawet wtedy, gdy opatulone jest

siwym szalem dżdżu.

(1977)


[10.05.2024, Toruń]

08 maja 2024

JEDNA PIOSENKA - W ŻÓŁTYCH PŁOMIENIACH LIŚCI - SKALDOWIE + ŁUCJA PRUS

 



W żółtych płomieniach liści

Brzoza dopala się ślicznie.

Grudzień ucieka za grudniem,

Styczeń mi stuka za styczniem.

Wśród ptaków wielkie poruszenie,

Ci odlatują, ci zostają,

Na łące stoją jak na scenie -

Czy też przeżyją, czy dotrwają?

I ja żegnałam nieraz kogoś,

I powracałam już nie taka,

Choć na mej ręce lśniła srogo

Obrączka srebrna jak u ptaka.

I ja żegnałam nieraz kogoś

Za chmurą, za górą, za drogą,

I ja żegnałam nieraz kogoś,

I ja żegnałam nieraz...

Gęsi już wszystkie po wyroku,

Nie doczekają się kolędy,

Ucięte głowy ze łzą w oku

Zwiędną jak kwiaty, które zwiędły.

Dziś jeszcze gęsi kroczą ku mnie

W ostatnim sennym kontredansie

Jak tłuste księżne, które dumnie

Witały przewrót, kiedy stał się...

I ja witałam nieraz kogoś

Chociaż paliły wstydem skronie,

I powierzałam Panu Bogu

To, co w pamięci jeszcze płonie.

I ja witałam nieraz kogoś

Za chmurą, za górą, za drogą,

Ii ja witałam nieraz kogoś,

I ja witałam nieraz...

Ognisko palą na polanie,

W nim liszka przez pomyłkę gore,

A razem z liszką, drogi panie,

Me serce biedne, ciężko chore.

Lecz nie rozczulaj się nad sercem,

Na cóż mi kwiaty, pomarańcze,

Ja jeszcze z wiosną się rozkręcę,

Ja jeszcze z wiosną się roztańczę!

I ja żegnałam nieraz kogoś,

I powracałam już nie taka,

Choć na mej ręce lśniła srogo

Obrączka srebrna jak u ptaka.

I ty żegnałeś nieraz kogoś

Za chmurą, za górą, za drogą,

I ty żegnałeś nieraz kogoś,

I ty żegnałeś nieraz…

Muzyka  -  Andrzej Zieliński

Słowa  -  Agnieszka  Osiecka


Jacek Zieliński - Rest In Peace


[08.05.2024, Toruń]

FILOZOFOWIE I ICH POGLĄDY - PERIANDER

 


Periander

625—585 p. n. e.


Periander, syn Kypselosa z Koryntu, pochodził z rodu Heraklidów. Ożenił się z Lyzidą, którą sam nazwał Melissą; była ona córką Proklesa, tyrana Epidauru, i Eristenei, córki Aristokratesa a siostry Aristodemosa, którzy rządzili prawie całą Arkadią, jak mówi Heraklides z Pontu w księdze „O władzy”.

Miał z nią dwóch synów, Kypselosa i Lykofrona: młodszy był rozumny, starszy natomiast upośledzony na umyśle. Po pewnym czasie Periander w gniewie kopnięciem zepchnął ze schodów żonę będącą w ciąży i zabił ją, uwierzył bowiem w oszczerstwo nałożnic (które później rzucił w ogień). Syna zaś Lykofrona, który płakał nad matką, zesłał na wygnanie na wyspę Kerkyrę. Dopiero kiedy był już w podeszłym wieku, posłał po Lykofrona, aby objął po nim władzę tyrańską. Kerkyrejczycy, uprzedzając go zabili mu syna. Roz- wścieczony wysłał ich synów do Alyattesa, aby ich wykastrował, ale kiedy okręt się zbliżał do wyspy Samos, Kerkyrejczycy schronili się w świątyni Hery i tam na ratunek im przyszli Samijczycy. Periander złamany tym umarł, w wieku lat osiemdziesięciu. Sosikrates mówi, że umarł w czterdzieści jeden lat przed Krezusem, a więc na rok przed czterdziestą dziewiątą Olimpiadą [584—581 p. n. e.] Herodot pisze w pierwszej księdze, że Periandra łączyły więzy przyjaźni i gościnności z Trazybulem, tyranem Miletu.

Arystyp natomiast opowiada w traktacie „O rozpuście”

...w dawniejszych czasach, że rozkochana w Periandrze własna jego matka Krateia potajemnie z nim żyła, a i on znajdował w tym zadowolenie. Gdy to wyszło na jaw, stał się srogi dla wszystkich dlatego, że to ujawniono. Według informacji Efora Periander złożył ślub, iż poświęci bogom posąg ze złota, jeżeli zwycięży w Olimpie w czterokonnym zaprzęgu, a kiedy odniósł zwycięstwo i nie miał złota, zobaczywszy na pewnej uroczystości bogato wystrojone kobiety, odebrał im złote ozdoby i wysłał je jako dar wotywny”.

Mówią także niektórzy, że nie chcąc, aby znano miejsce jego grobu, wpadł na taki pomysł.

Kazał dwóm młodzieńcom iść nocą wskazaną im drogą i zabić a następnie pochować, kogo spotkają; czterem innym kazał iść za nimi, zabić ich i pogrzebać. Tych ostatnich mieli znowu zabić następni dwaj. Takie wydawszy dyspozycje wyszedł na spotkanie pierwszej pary młodzieńców i został przez nich zabity.

Koryntyjczycy na jego kenotafie taki wyryli napis:

Mądrością i mieniem górującego nad innymi Periandra kryje w swym łonie koryncka ziemia morzem oblana”.


A jest i nasz epigramat o Periandrze:

Nie martw się nigdy, że nie masz szczęścia,

lecz ciesz się tym, co dał ci bóg.

Bo i mądry Periander na duchu złamany

zgasł z żalu, że nie dopełnił tego, co osiągnąć zamierzał.


Jego to powiedzenie:

Nic nie czynić dla pieniędzy; troskę o zysk zostawić tym, którzy zajmują się sprawami finansowymi".


Periander napisał około dwóch tysięcy wierszy dydaktycznych. Mawiał, że

  • ci, którzy chcą bezpiecznie sprawować władzę tyranów, powinni się otaczać życzliwością, a nie bronią.


Na pytanie, dlaczego się trzyma tyranii, odpowiedział, że

  • niebezpiecznie jest i dobrowolnie ustąpić, i wbrew woli utracić władzę.

Mówił, że

  • dobrą rzeczą, jest spokój, niebezpieczną porywczość.

  • Zysk jest rzeczą szpetną.

  • Demokracja jest lepsza od tyranii.

  • Rozkosze szybko mijają, cześć natomiast trwa wiecznie.

  • W szczęściu zachowaj miarę, w nieszczęściu rozwagę.

  • Wobec przyjaciół zarówno w ich szczęściu, jak i w nieszczęściu bądź jednakowy.

  • Co raz obiecałeś, tego dotrzymaj.

  • Wiadomości powierzonych w tajemnicy nie ujawniaj.

  • Karaj nie tylko tych, którzy popełnili występek, lecz również tych, którzy dopiero się noszą z tym zamiarem.


Periander pierwszy otoczył się strażą zbrojną i przeobraził władzę w tyranię. Jak podają Eforos i Arysto-teles, nie pozwalał każdemu, kto chciał, osiedlić się w mieście. Pełnia rozwoju jego sił przypada na okres około trzydziestej ósmej Olimpiady [628—625 p. n. e.], a był tyranem przez lat czterdzieści.

Sotion, Heraklides i Pamfila (w piątej „Księdze Pamiętników”) twierdzą, że było dwóch Periandrów, jeden tyran, a drugi mędrzec, rodem z Ambrakii. To samo mówi Neantes z Kyzikos, podając, że byli oni braćmi stryjecznymi. Arystoteles nadmienia, że mędrcem był Periander z Koryntu.

Od Periandra pochodzi sentencja:

Wysiłek może wszystko.

On też zamierzał przekopać Przesmyk Koryncki.

Pozostały po nim także listy:


Periander do mędrców

Stokrotne dzięki Apollinowi Pytyjskiemu, za to, że zebraliście się razem, tak że list mój ściągnie was do Koryntu. Przyjmę więc was jak najgościnniej, przekonacie się sami. Podobno zeszłego roku urządziliście zebranie w Sardes w Lidii. Nie ociągajcie się z przyjazdem do mnie, tyrana Koryntu. Chętnie zobaczą, was Koryntyjczycy wchodzących do domu Periandra.


Periander do Proklesa

Nieumyślnie zabiłem moją żonę, ty zaś krzywdzisz mnie świadomie, odwodząc serce mego syna ode mnie. Albo zaprzestań tego niedorzecznego postępowania, albo drzyj przed moją zemstą. Bo ja już zadośćuczyniłem swojej winie wobec twojej córki, spaliwszy na jej cześć wszystkie stroje kobiet korynckich.



[08.05.2024]

KARTKA Z KALENDARZA - 08.05.2024

 

Kartka z kalendarza na dzień 8 maja 2024 roku

Środa


Imieniny dzisiaj obchodzą: Stanisław, Stanisława oraz Achacjusz, Achacy, Amat, Arseniusz, Benedykt, Bonifacy, Dezyderia, Dionizy, Heladia, Heladiusz, Ida, Michał, Piotr, Ulryka, Wiktor, Wiron


Przysłowia na dziś:

Na świętego Stanisława rośnie koniom trawa”

Na świętego Stanisława w domu pustki, w polu sława”

Na świętego Stanisława żyto jak ława”


Słońce

Świt: 04:08

Wsch. Sł.: 04:49

Zenit: 12:32

Zach. Sł.: 20:15

Zmierzch: 20:56


Cytat dnia:

Dziecko, które w nas mieszka, ufa, że istnieją gdzieś mędrcy znający prawdę” - Czesław Miłosz


8 maja 1885 roku w Szaflarach urodziła się poetka Maria Sułkowska, zmarła w roku 1943.



Poniżej sonet poetki „Już dal błękitna...”


JUŻ DAL BŁĘKITNA...

Już dal błękitna w podróż mnie nie woła,

Lub morze słone, lub brzegi Sekwanny,

Lub kraje piękne albo wiedzy szkoła,

Odkąd tej wiosny stał się cud poranny.


Jak dłonią zdarta mądrego anioła

Opadła z ziemi szarzyzny powłoka;

Otchłań się życia rozwarła głęboka

I suche różdżki zakwitły dokoła.


I w nurt spoglądam twórczego strumienia,

Co soki pędzi w drzew dumne konary,

Herosa postać dobywa z kamienia


I ziarno wszelkie obudzi z uśpienia...

I po cóż jechać? świat się zmienił stary:

Wszędzie pić mogę z wiecznie pełnej czary.


[08.05. 2024, Toruń]