Wszyscy, bracie
Gallionie*, pragną żyć szczęśliwie, lecz błądzą w
ciemnościach, jeśli idzie o poznanie, czym jest to, co czyni życie
szczęśliwym. I do tego stopnia niełatwo jest osiągnąć życie
szczęśliwe, że każdy, kto schodzi z właściwej drogi, tym
bardziej się odeń oddala, im szybciej dąży. A skoro droga
prowadzi w przeciwnym kierunku, sama szybkość powoduje, że
oddalenie powiększa się coraz bardziej.
Nic nie wikła nas w
większe zło niźli poddawanie się opinii publicznej i uznawanie za
najlepsze tego, co spotkało się z wielką aprobatą, niźli
wzorowanie się na tak wielu przykładach i życie nie podług zasad
rozumu, lecz naśladownictwa. Gubimy się naśladując innych:
oddzielmy się tylko od tłumu, a wrócimy do zdrowia.
Sprawy ludzkie nie
idą aż tak dobrze, żeby się podobało większości to co lepsze
Te rzeczy, które przyciągają oczy i przy których się przystaje,
które jeden drugiemu z podziwem pokazuje, te rzeczy po wierzchu
błyszczą, a są lichotą w środku.
Życie szczęśliwe
pozostaje w harmonii ze swoją naturą, lecz można je osiągnąć
pod warunkiem, że umysł jest, przede wszystkim, zdrowy i
nieustannie zachowuje zdrowie; następnie, że jest mężny i silny,
dalej: niezwykle wytrzymały, dostosowany do okoliczności, dbały,
bez przeczulenia, o swoje ciało i wszystko, co go dotyczy, jak
również troskliwy o inne rzeczy, które wnoszą porządek w życie,
choć bez podziwu dla żadnej z nich, a w końcu, że zamierza
korzystać z darów Losu, lecz nie być ich niewolnikiem.
Kiedy się wzgardzi
rozkoszą i bólem, wówczas w miejsce tych wszystkich błahych i
bezwartościowych rzeczy, a i szkodliwych przez swoje haniebne
skutki, wstępuje ogromna
radość,
niewzruszona i nieustanna, a potem spokój, harmonia duchowa i
wielkość połączona z łagodnością. Wszelkie bowiem okrucieństwo
rodzi się ze słabości. Najwyższym dobrem jest duch, gardzący
przypadkowymi dobrami, rozradowany cnotą, albo ściślej,
niepokonana siła ducha, doświadczona we wszystkim, łagodna w
czynach, delikatna w obejściu z innymi.
...Cóż nam
przeszkadza powiedzieć, że szczęśliwe życie to dusza wolna,
dumna, nieustraszona i niewzruszona, stojąca poza lękiem i
pożądaniem, dusza, dla której jedynym dobrem szlachetność,
jedynym złem podłość, a reszta bezwartościową masą rzeczy,
jakie przychodzą i odchodzą, nie ujmując ani nie dodając niczego
szczęśliwemu życiu, nie zwiększając ani pomniejszając
najwyższego dobra?
...Musimy więc
wyjść na wolność. Jedyny sposób zdobycia jej to obojętność
wobec Losu: narodzi się wtedy owo nieocenione dobro, spokój i
wzniosłość umysłu całkowicie już zabezpieczonego, i po
zniweczeniu błędów wielka, i trwała radość z poznania prawdy
oraz
życzliwość i
pogoda ducha, które mu będą źródłem przyjemności nie dlatego,
że same są
dobrem, lecz dlatego,
że wynikają z jego własnego dobra.
...Nikogo, kto
pozostaje poza obrębem prawdy, nie można nazwać szczęśliwym. A
więc życie szczęśliwe utwierdzone jest na słuszności i pewności
sądu, i nie podlega zmianom.
...Człowiek
szczęśliwy jest zadowolony ze swoich czasów, jakiekolwiek by one
były, i przychylny swojej kondycji. Szczęśliwy jest, komu rozum
każe doceniać wszelkie warunki
egzystencji. Prawy
umysł nigdy się nie zmienia i nie odczuwa wstrętu do siebie samego
ani nie przeobraża niczego w swym życiu, które jest zawsze
najlepsze. Tymczasem rozkosz wygasa, kiedy dostarcza największe;
radości. Nie ma na nią wiele miejsca, więc szybko powoduje
przesyt, zaczyna budzić odrazę i po pierwszym porywie traci siłę.
Niech człowiek nie
da się zepsuć przez rzeczy zewnętrzne i niech będzie niepokonanym
i podziwiającym tylko siebie, wierzącym w siebie, a na złe i dobre
gotowym artystą życia...
...Ociąganie się i
wahanie dowodzą walki wewnętrznej i braku stałości. Dlatego można
śmiało stwierdzić, że największym dobrem jest harmonia duszy.
Tam bowiem, gdzie zgoda
i jedność, muszą
być i cnoty: występkom towarzyszy niezgoda. Najwyższe dobro polega
na samym wyborze i postawie umysłu doskonałego, a kiedy zakończy
on swoją drogę i zamknie się w obrębie swych granic, wówczas
najwyższe dobro osiąga swą pełnię i nie potrzebuje niczego
więcej. Nic bowiem nie może znajdować się poza całością,
podobnie jak nic poza ostateczną granicą.
Szukam szczęścia
człowieka, a nie szczęścia brzucha, który pojemniejszy jest u
bydląt i dzikich zwierząt! Któż nie wie, że najwięksi głupcy
najbardziej korzystają z tych waszych rozkoszy, że nikczemność
obfituje w przyjemności i że sama dusza dostarcza sobie wielu
rodzajów występnej rozkoszy? Przede wszystkim jest to
zarozumiałość, nadmierne poczucie własnej wartości i nadęte
wynoszenie się ponad innych, ślepe i bezkrytyczne przywiązanie do
własnych rzeczy, rozwiązłe przyjemności i uniesienie z bardzo
błahych i dziecinnych powodów, zgryźliwość i arogancja lubująca
się w obelgach, próżniactwo i wyuzdanie płynące z leniwego,
ospałego umysłu. Rozkosze mędrca są spokojne i umiarkowane,
prawie obojętne, przytłumione i ledwie dostrzegalne, jako że
przychodzą bez wezwania, a chociaż nadchodzą samoczynnie, nie są
ani cenione ani przyjmowane z radością przez tych, którzy ich
doświadczają. Oni je bowiem mieszają i łączą z życiem, tak jak
rozrywkę i żart łączy się z poważnymi sprawami.
Nadmierna rozkosz
jest szkodliwa: lecz jeśli idzie o cnotę, to nie należy się
obawiać żadnego nadmiaru, gdyż w niej samej jest miara; nie jest
dobrem to, co łamie się od własnej wielkości. ...Czynić z cnoty,
owej najwznioślejszej władczyni, niewolnicę rozkoszy, to
postępowanie właściwe dla człowieka, w którego duszy nie ma
miejsca na nic wielkiego.
Jak z trudem i
narażaniem się na niebezpieczeństwa polujemy na dzikie zwierzęta,
a po schwytaniu nie przestajemy się ich bać często bowiem
rozszarpują swych panów tak samo jest również z wielkimi
rozkoszami: stają się one wielkim nieszczęściem i doścignięte
ścigają. Im są liczniejsze i większe, tym nędzniejszy i bardziej
zniewolony jest ten, kogo motłoch mieni szczęśliwym.
...Wiąże nas
uroczysta przysięga, że będziemy znosili nasz ludzki los, nie
tracąc równowagi ducha z powodu tego, czego nie jesteśmy w stanie
uniknąć. Urodziliśmy się w monarchii absolutnej: prawdziwa
wolność to być posłusznym Bogu. Szlachetną rzeczą jest dążyć
do wzniosłości celów, mierząc nie własne siły, ale siły swojej
natury, i podejmować ambitniejsze plany niż te, jakie mogliby
spełnić nawet ludzie obdarzeni niezwykłą siłą ducha. Doprawdy,
wy którzy nienawidzicie cnoty i jej wyznawców, nie postępujecie
wcale w sposób dziwny. Bo przecież i chore oczy boją się słońca,
a nocne zwierzęta czują odrazę do ziemnej jasności; o pierwszym
brzasku wpadają w odrętwienie, szukają na wszystkie strony swoich
kryjówek i ze strachu przed światłem chowają się w byłe jakich
jamach. Syczcie i ostrzcie swe przeklęte języki oczerniając ludzi
szlachetnych, szczerzcie zęby, kąsajcie: prędzej połamiecie sobie
zęby, niż zdołacie ugryźć.
Mędrzec nie uważa
się za niegodnego żadnych przypadkowych darów: nie kocha bogactw,
ale woli je mieć; nie do duszy je przyjmuje, ale do domu, nie
odrzuca tych, które
posiada, ale
zatrzymuje, bo chce swojej cnocie dostarczyć więcej możliwości.
Myli się, jeśli kto sądzi, że dawanie jest rzeczą łatwą, jest
to bardzo trudne, jeżeli tylko rozdziela się dary rozsądnie, a nie
trwoni się ich przypadkowo i pod wpływem kaprysu. Gdzie człowiek,
tam i okazja do wyświadczania dobrodziejstw.
Twierdzę, że
bogactwo nie jest dobrem: gdyby nim było, czyniłoby ludzi dobrymi.
Ponieważ zaś to, co znajduje się u złych ludzi, nie może być
nazwane dobrem, uważam, że nie należy tej nazwy stosować do
bogactwa. Przyznaję zresztą, że jest ono godne posiadania,
użyteczne, i że zapewnia znaczną wygodę w życiu.
* młodszy brat
Seneki Młodszego
[19.12.2025. Toruń]