Gęba, o
czym rozpowiadają emigrujący ptaszkowie, dzieciństwo miała trudne, rodzinę na
zdjęciu, a życie na bezustannym poszukiwaniu miłości przepędzone nędznie a
durnie. Ech, marzyła sobie Gęba, aby ukochać kogoś, kto by się nią zajął
porządnie, od biologii poczynając, na transcedentalnym doznaniu skończywszy.
Myślała Gęba myślała, łeb jej puchł od nadmiaru pomysłów na skończenie z życiem
nudnym, pustym i beznamiętnym, aż wreszcie, dziesiątą godzinę na myśleniu
twórczym spędzając, przemyślała sobie, że potrzebuje kogoś, kogo można uwikłać
w miłość.
Takową postać
sobie upatrzyła.
Czcigodnego
zacnego pana odnalazła w pewnym domu, przy stole obiednim, gdzie kończył
właśnie ucztę, na której kolejne pożerał rozumy. Czekała czas jakiś, zanim
arcyczłowiek w słusznym wieku, z posiwiałą od rozmyślań skronią, skończy
medytację nad człowieczym losem i wlazła bez pukania do wnętrza skromnego
salonu.
Ze łzami
w szelmowskich oczach Gęba podjęła trud kuszenia nieszczęsnej ofiary.
- A
ukochasz ty mnie, jam słaba, porzucona, z łoża nieprawego, przez los po mordzie
pokarana, bez nauczonej miłości, bez opieki, w okrutnych czasach chowana, jak
jakieś zwierzę bydlęce, abo i gorzyj.
A
weźmiesz ty mnie na swawolę pokochania mego obdartego przez los jestestwa? A
pokażesz mi swoją miłość? A wykorzystasz moje oddanie. Jam twoja, tu w tym oto
salonie, ale też na polanie słonecznej, w przeciągu, na drągu, na wieki wieków.
Trzeba
było spojrzeć w te zacne oczy mędrca? Ile w nich łez wylało się na kobierzec
ręcznie robiony, a serce ledwo przeżyło ze współczucia na marnym Gęby losem.
Juże podszedł do prowokatora czynów występnych, utulił w ramionach jego
potarganą, do serca przytulił, ukochał całym swym majestatem.
Spuśćmy
zasłonę milczenia nad tym, co się działo potem.
Dość na
tym, że przewrotnej Gębie udało się w ten sposób sprowokować do mało szlachetnych
czynów pana biskupa michalika, który teraz cierpi srodze, będąc ofiarą
niedorosłej i niedorastającej mu do stóp rozumem Gęby, która w sposób
bezlitosny wykorzystała stan duchowny, aby rozprawić się z Kościołem.
Post
scriptum 1
Paszkwilowy
charakter publikacji ma celowo charakter humorystyczny, albowiem styl tejże
opowieści świadomie nawiązuje do żartobliwego tonu wypowiedzi arcybiskupa michalika
na temat przyczyn pedofilii. Żartobliwy? Bo na poważnie nie da się zjeść tego
suchara.
A temu
panu poniżej - dziękujemy.
Post scriptum 2
Gęba haniebnie wykorzystała do niecnych swoich celów konterfekt jegomościa, tudzież celowo ortograficznie pomniejszyła nazwisko tegoż.
Bardzo Ci dziekuje za ten post!
OdpowiedzUsuń