Gęba
jakiś niedawny czas temu spojrzała w telewizor nieopatrznie poczynionym zezem i
się dowiedziała, że w pewnym miasteczku, gdzie Wisła nasz kochana na ostatnią
prostą ku Bałtykowi zmierza, wpadnięto na pomysł uroczy, aby teren kolejowego
dworca i ościennych chodników objąć czułym patronatem kamery. Nie koniec na
tym. Sprytnej kamerce towarzyszy głos Wielkiej Siostry, który przywołuje do
porządku gawiedź, aby zaniechała niecnych uczynków gorszących dobre imię stacji
szerokotorowej. Kiedy więc przechodzień na chodniku przypali zapałką peta,
dowie się, że tak czynić nie należy; kiedy ośmieli się ten czy ów podlać płotek
lub krzaczek, urokliwy głos poprosi grzecznie o schowanie siusiaka do portek.
Od takiej kamerki i dydaktycznych upomnień lektorki, od razu by się zrobił
porządek, gdyby nie jeden, podejrzany przez Gębę fragment reportażu, w który
ojciec chrzestny pomysłu, z powołania strażnik miejski, wyraził się z
ubolewaniem, że wciąż pozostaje do uregulowania sprawa bezdomnych, którzy bezczelnie
pokój społeczny zakłócają: słowem, z nimi są ciągle problemy.
A niech
to gęś kopnie. Ludziska chcą kulturalnie, porządnie, apetycznie, a tu na dworcu
pojawi się jeden z drugim bezdomny, na ławkę gruchnie swym przejrzałym ciałem,
może i bąka puści, zachrapie podróżnym, zaśmierdzi nieczystym oddechem. Ot i
problem gotowy. Czy taki jeden z drugim posłucha się pani z głośnika, aby nie śmierdzieć?
A nic podobnego, nie tylko nie posłucha ale i swoim jestestwem nędznym naurąga
praworządnym podróżnym.
Gęba
dochodzi do wniosku, że wśród naszego pospólstwa nie brak takich, którzy
urągają naszej estetyce. Taki bowiem stary, schorowany człowiek, z powłóczystą
nogą, o kuli chodzący, czyż nie stworzy problemów? A taki dajmy na to cukrzyk,
gdy przyjdzie mu na myśl upaść na pielęgnowaną, jak na Narodowym ścięta trawę,
czy posłucha, aby nie leźć po niej? Czy taki bezrobotny, umorusany po pachy, po
odwalonej robocie na czarno, czy kobieta z dzieckiem na wózku śmigająca do
lekarza albo po kaszę w opiece, nie budzą negatywnych skojarzeń.
Jest całe
mnóstwo ludzisków sprawiających problemy wychowawcze, myśli Gęba, i pora by
zrobić z tym draństwem porządek. Jeżeli już ma się włóczyć, to nie w publicznym
miejscu, gdzie urąga naszym oczom.
Post
scriptum absolutnie nie ad vocem.
Gęba się dowiedziała,
a ściślej przekonała, że jest do niczego, bo śmierdzieć, owszem, może
wszystkim, ale nie groszem.
-- tak... gęba może wszystkim śmierdzieć , tylko nie groszem..... i taka gęba połączona ze mną więzami krwi, chodzi bezsensownie po Twoim mieście.. nijak nie pozwala sobie pomóc.... tak gęba wybrała.... smutne-prawda??? :(
OdpowiedzUsuńA przecież... pono... gęby tego rodzaju inteligentne są... i popatrz, mała rzecz, a cieszy :-)
OdpowiedzUsuń