CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

23 czerwca 2019

DRÓŻKI DONIKĄD (6)

(...)
Zaspokoiwszy najpierwszy głód, posłyszał za sobą miarowy odgłos końskich kopyt. Nie omylił się. W tę samą stronę co on wlókł się niespiesznie chłopski wóz starej daty, z tych z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, co to u każdego gospodarza na podwórzu albo i w stodole stały.
W jednej chwili myśląc o walizce, którą postawił przed sobą, powstał na równe nogi, ukąsił wzrokiem gospodarza, który akurat podjeżdżając do kapliczki, uchylił czapkę przed świętą panienką. 
Ernest myślał sobie, że może mu się uda przechytrzyć los, który porwał go na samotną podróż. Już miał się odezwać, zapytać, poprosić, gdy woźnica przemówił pierwszy:
- A gdzież to pan miastowy wędruje?
- Widać, że miastowy? - zdziwił się Ernest. - Do leśniczówki.
- O, to jeszcze spory kawałeczek. Niech siada, podwiozę.
Szczerze mówiąc Ernest na to czekał. Uniósł walizkę, którą gospodarz odebrał od niego i umieścił za sobą na wypełnionych czymś workach, a "miastowy" wspiął się
po kole i chwytając się gospodarza ręki zajął miejsce na poprzecznie umieszczonej desce pokrytej surowym w strukturze materiału pledem.
- Idę ze stacji w Radowicach - wytłumaczył się Ernest.
- Toś, panie miastowy, złą wybrał drogę, a złą, bo dłuższą.
- Tak pan mówi? Leśniczówka w Radowicach, tak i ja do Radowic kupiłem bilet.
Przypomniał sobie, co na temat Radowic mówiła mu młódka.
- Ech, wytłumaczyć panu nie wytłumaczę, dlaczego z radowickiej stacji do leśniczówki w Radowicach tak daleko. Byli tacy, co to wymyślili. Leśniczówka, panie miastowy znajduje się po drugiej stronie jeziora, ale jego brzegiem pan nie przejdzie - bagno wielgaśne nawet w suchą porę; wypada nadłożyć drogi przez las. Gdybyś pan, panie miastowy, wysiadł stację dalej, w Borówkach, doszedłbyś pan do leśniczówki w niepełną godzinkę, i to powoluśku, stępem.
- Gdybym to wiedział?
- No, ci co w okolicy obeznani, wiedzą. Teraz i dla pana ta wiedza pożyteczną się staje.
- A wy, gospodarzu, koło leśniczówki przejeżdżacie?
- A mógłbym, choć do ostatniego przed domem leśniczego rozwidlenia niecałe dwa razy po sto metrów zostanie... ale chyba podjadę z panem, bo widzę, że pan ledwo sobie z tą walizką radzi. Na wywczasy?
- Poniekąd. Leśniczy mnie zaprosił, a znamy się jeszcze ze szkoły.
- Ze szkoły, powiada pan. To się leśniczemu chwali, że pamięta o dawnych kamratach. A pan niechybnie pierwszy raz z wizytą u niego?
- W ogóle pierwszy raz w tych stronach.
- Leśniczy to porządny człowiek. Obcego by ugościł, a co dopiero znajomego.
- Dobrze tu o nim ludzie mówią?
- Jakże by mogli o nim mówić źle! Rozumny człowiek, wymagający ale sprawiedliwy, pracowity do tego, a sam dom ma obszerny, akuratny do sprowadzania wczasowiczów.
Pomilczeli chwilę. Smukła kasztanka ciągnęła wóz powoli, z niejakim majestatem ale bez zmęczenia, a gospodarz nie poganiał.
(... )
[23.06.2018, Merida, Extremadura w Hiszpanii]

2 komentarze:

  1. Czasami warto wybrać dłuższą drogę, ale z ciężkim bagażem nie zawsze można...

    OdpowiedzUsuń
  2. ... chyba, że ktoś zaoferuje pomoc...

    OdpowiedzUsuń