ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

16 stycznia 2021

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (235- 238) DO PIACHU. WIERSZE, KTÓRE POZOSTAŁY W PAMIĘCI. TADEUSZ RÓŻEWICZ DRAMATURG

 

235.

Lubię czasami pisać językiem niezrozumiałym, niezrozumiałym dla obywateli rządzących naszym pięknym krajem, który coraz mniej jest naszym.


Właśnie jestem po obejrzeniu dramatu Tadeusza Różewicza „Do piachu” spektaklu teatralnego w reżyserii Kazimierza Kutza. Dramat Różewicza opowiada o oddziale partyzanckim, opowiada z całą naturalistyczną brutalnością wskutek czego piewcy narodowych bohaterów mogą poczuć się zgorszeni, zwłaszcza ci spod znaku pochlebców żołnierzy wyklętych. Różewicz jest bezlitosny wobec wojny, jak i też stosunków panujących w grupie słusznie walczących z hitlerowcami partyzantów, gdyż wojna przynosi okrucieństwo i w konsekwencji odczłowiecza – potrzeba długich lat albo i całego życia, aby wyzbyć się podszeptów czasu wojennej niedoli.

Spektakl "Do piachu" w reżyserii Kazimierza Kutza można obejrzeć tutaj:

tutaj:

236.

Tak ciężko wyzbyć się podszeptów czasu wojennej niewoli, że ten, który przeszedł przez piekło poszukuje nauczyciela, który niechże nazwie raz jeszcze rzeczy i pojęcia. Człowiek czasu wojny może być równie dobrze cnotliwy co występny, miłość miesza się z nienawiścią , a przyjaciel może być też wrogiem. To że poeta ocalał prowadzony na rzeź, jeszcze nie oznacza, że jest wolny.

Wiersz „Ocalony” Tadeusza Różewicza jest jak credo wiary w człowieka jest poszukiwaniem dobra.


Mam dwa­dzie­ścia czte­ry lata

Oca­la­łem

Pro­wa­dzo­ny na rzeź.


To są na­zwy pu­ste i jed­no­znacz­ne:

Czło­wiek i zwie­rzę

Mi­łość i nie­na­wiść

Wróg i przy­ja­ciel

Ciem­ność i świa­tło.


Czło­wie­ka tak się za­bi­ja jak zwie­rzę

Wi­dzia­łem:

Fur­go­ny po­rą­ba­nych lu­dzi

Któ­rzy nie zo­sta­ną zba­wie­ni.


Po­ję­cia są tyl­ko wy­ra­za­mi:

Cno­ta i wy­stę­pek

Praw­da i kłam­stwo

Pięk­no i brzy­do­ta

Mę­stwo i tchó­rzo­stwo.


Jed­na­ko waży cno­ta i wy­stę­pek

Wi­dzia­łem:

Czło­wie­ka któ­ry był je­den

Wy­stęp­ny i cno­tli­wy.


Szu­kam na­uczy­cie­la i mi­strza

Niech przy­wró­ci mi wzrok słuch i mowę

Niech jesz­cze raz na­zwie rze­czy i po­ję­cia

Niech od­dzie­li świa­tło od ciem­no­ści.


Mam dwa­dzie­ścia czte­ry lata

Oca­la­łem

Pro­wa­dzo­ny na rzeź.


237.

Przez wiele minionych lat, jeszcze przed Miłoszem, sądziłem, że nagrodę Nobla w dziedzinie literatury powinien dostać Tadeusz Różewicz. Według mnie pan Tadeusz zasłużył sobie na to uznanie stworzeniem języka poetyckiego nowego kształtu, wiersza pozbawionego rymu, wolnego, w którym decydującą rolę odgrywa obraz jako metafora i opowieść właściwa w zasadzie utworom prozatorskim. Jest też język autora „Kartoteki” tak bliski drugiemu człowiekowi, że chyba bliższym i przytulniejszym być nie może. U Różewicza nazwy „matka” i „ojciec”, ale także „starsza kobieta” to postaci niemal zaczerpnięte z ewangelii czy żywotów świętych ludzi, lecz są one bliskie naszej percepcji ludzi, których kochamy lub wspominamy najintensywniej.

Przykład pierwszy z góry – wiersz „Ojciec”.

Idzie przez moje ser­ce

sta­ry oj­ciec

nie oszczę­dzał w ży­ciu

nie skła­dał

ziarn­ka do ziarn­ka

nie ku­pił so­bie dom­ku

ani zło­te­go ze­gar­ka

ja­koś nie ze­bra­ła się miar­ka


Żył jak ptak

śpie­wa­ją­co

z dnia na dzień

ale

po­wiedz­cie czy może

tak żyć niż­szy urzęd­nik

przez wie­le lat


Idzie przez moje ser­ce

oj­ciec

w sta­rym ka­pe­lu­szu

po­gwiz­du­je

we­so­łą pio­sen­kę

I wie­rzy świę­cie

że pój­dzie do nie­ba


Jestem ojcem, niedługo będę stary i jakoś nie zebrała mi się miarka.

238.

Tadeusz Różewicz to również prozaik i dramaturg. O prozaiku może innym razem, natomiast jeśli jesteśmy przy dramaturgii to autor "Ocalonego" na stałe wpisał się do krajobrazu polskiej sztuki teatralnej jako twórca teatru otwartego, a jego najbardziej znane dramaty to: "Kartoteka", "Grupa Laokoona", "Świadkowie albo nasza mała stabilizacja", "Wyszedł z domu",  "Stara kobieta wysiaduje", "Śmierć w starych dekoracjach" czy wspomniana powyżej sztuka "Do piachu".

Bardzo pięknie scharakteryzowała dramaturgiczną twórczość Tadeusza Różewicza Marta Piwińska w tekście "Różewicz, romantyzm, awangarda."  zamieszczonym w"Dialogu" 1969 nr 7.

Całkowicie podzielam zdanie autorki.

"W dramatach Różewicza oglądamy dwie prawdy. Jedna, to codzienność, powszedniość, zwykłość, stabilizacja: sceny rodzinne, jedzenie zupy, jazda pociągiem, zabiegi toaletowe, przestawianie mebli, spadanie, długie pauzy, w których "nic się nie dzieje". Bohaterowie są anonimowi, zwykli, zawieszeni między typową przeciętnością a moralitetowym uogólnieniem. Na scenę wchodzą i ze sceny schodzą postacie bez żadnej konsekwencji, nic się nie rozwija, nie ma porządkującej fabuły, a jednak jest w tym jakiś porządek. Porządek codziennego życia, porządek jego konieczności i przyziemności, przymus stereotypów, przymus narzucony przez formy i instytucje: rodzinę, szkołę, uniwersytet, kolej, biuro. Wszystko w utartych koleinach. Nawet słowo ulega temu schematowi - alfabet. Automatyzm życia, terror stereotypów, rygor cywilizacji, rygor kultury, owego "ducha", który dokonawszy wielu operationes spirituales uznał wreszcie terror i brak ducha za najlepszy porządek i zamienił ludzi w automaty (po pierwszej wojnie zapowiadał to już pewien duchowny w szwajcarskim sanatorium).

I druga prawda, która czasem zresztą prowadzi Różewicza na artystyczne manowce: prawda wyzwolonego instynktu, prawda "darwinowska". Prawda mówiąca, że strach i terror zmienia człowieka w bestię, ale że w nim samym kryje się zwierzę okrutne i bezwzględne w zaspokajaniu swoich potrzeb: mordowanie kota przez chłopca w Naszej malej stabilizacji, balet "samców" i balet "bufetu" w Wyszedł z domu, zwierzęcość ludzka ledwie ukryta w akcji "za drzwiami" w Akcie przerywanym. Erotyczne perwersje i strach Śmiesznego staruszka, dwaj ludzie wynurzający się z piasku i rzucający się na siebie - z miłości? z nienawiści? - w Starej kobiecie. Osaczenie człowieka przez naturę, która każe mu jeść, pić, spać i to samo w kółko coraz zachłanniej i więcej. Koszmar owego ukrytego w każdym człowieku "psa", człowieka zdegradowanego po wojnie w swoim człowieczeństwie, który wie już o tym, że nosi w sobie zwierzę ścigane, zdychające lub gotowe zagryźć inne zwierzę ludzkie i nie może o tym zapomnieć, nawet ukrywszy tę prawdę pod drugą i trzecią skórą, nawet na "ustabilizowanym" fotelu."

Zdjęcie umieszczone poniżej pochodzi z kto wie czy nie najsłynniejszego spektaklu "Kartoteki" wyreżyserowanego dla polskiej telewizji w roku 1967 przez Konrada Swinarskiego. Poznajemy Henryka Borowskiego w roli "Ojca", Ryszardę Hanin grającą "Matkę" i niezapomnianego Tadeusza Łomnickiego odtwarzającego rolę "Bohatera"


[16.01.2021, Toruń]

4 komentarze:

  1. I ja bardzo cenię twórczość Tadeusza Różewicza.
    Uważam też że bardziej zasługiwał na Nagrodę Nobla niż Czesław Miłosz, ale nawet w Komitecie Sztokholmskim rządzi polityka...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przynajmniej doceniono Jego twórczość patronatem nad bieżącym rokiem...

    OdpowiedzUsuń