Eduard Manet - PORTRET BERTHE MORISOT

Eduard  Manet  -  PORTRET  BERTHE  MORISOT

MIŁYCH ŚWIĄT

Przy okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego 2025 Roku - spełniania się marzeń!!!

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

07 września 2013

PIJAWKI [szkic-fragmenty]

Ale się ludzi najechało! Wiadomo, czwartek, targ w miasteczku i po dożynkach. Zaprzęgali konie do swych karoc szarych, skrzyniowych, wypełnionych śliwami, jabłkami, pomidorami, czym tam bogato na polach, w ogrodzie i sadzie. Pognali drogami wyboistymi, a konie, te piękne, szlachetne i te złachane pracą wiodły ich zapamiętaną drogą na skraj miasta, gdzie plac targowy tylko czekał na późno-sierpniowe zbiory.
Najechało się też kramarzy, sprzedawców obwoźnych, stolarzy i rupieciarzy wszelakich. Buty szły jak mydło, francuskie, delikatne i ubrania wieczorowe, i sukno, i firanki, i dywany.
Sczepiły się wozów dyszle, łby końskie ku sobie zwrócone z pyskami w obroku, a człowiek szedł i szedł i wybierał, targował o groszy dziesięć na kilogramie.
Masełko jak się patrzy, w liść łopianu obleczone, a takie pachnące, że nic tylko kupować i kroić te kajzerki na pół, nałożyć masła i chrupać. Mleka i śmietany gęstej, że łyżka na baczność stoi spróbować trzeba i jaj o brązowej skorupce mendel lub dwa kupić, do domu zanieść, a taka jajecznica z nich będzie, albo jaki placek drożdżowy lub jabłecznik z szarych renet.
A tu jeden chodzi i pod nosem ci wykrzykuje:
- Pijawy, pijawy, pijawy, pijawki, do karmienia złą krwią.
- A wiela to za sztukę? – kobieta w chustce po wiejsku, do pracy na głowę nasadzonej przygląda się czarnemu od pijawek słoikowi.
- Dwa złote za sztukę, za pięć złotych trzy i pani bierze, nie pożałuje.
Inny z obrazami Najświętszej Panienki wprost do szyi przytroczone sznurkiem przeciska się przez gęstniejący tłum, krzyczy dostojnie:
- Mateczki, kupcie Panienkę, aby Bóg zamieszkał w waszych domach, bo on tak strasznie Maryjkę miłował…
- A Ostrobramską masz? – pyta kobieta z wozu
- Juści, że mam – i rozpakowuje się, znak krzyża kreśląc przed pokazaniem.
Kobieta też krzyż w powietrzu kreśli, chłop czapkę zdejmuje.
- Kupmy se – do męża prawi
- Mosz już ze trzy obrazki – przypomina chłop
- Aleć ten najpiękniejszy, Ostrobramska przecie, co temu poecie ratowała życie.
- Ady kup, na boskie piękności szczędzić nie będę.
Gdzie indziej jedna taka miastowa, obrotna, korpulentna nioski próbuje, maca a przypatruje się, na kuper dmucha.
- Ile ze tę chcecie?
- Tyle co za tego pięknego kogutka, połowę tego, co za kaczkę. A gąski nie chcecie?
- Ech, gdzie ja gęś uchowam? A kurki to do świat pobędą.
Pod parkanem stanęli sadownicy jabłkowi. Ku nim chłopak tuż po szkole idzie, przystaje przy kosztelach.
- Prawdziwe? – pyta – czy słodkie?
- Widziałeś kiedy kwaśną kosztelę młodzieńcze? Toż u nas nie dość, że słodkie, to i soczyste, bo drzewka tą rączką pielęgnowane – kobieta wskazuje na młodszą, pewnie córkę starszej.
- Popróbować dacie?
- Kaśka, daj panu popróbować, a wybierz najpiękniejszą, bo młodzieniec, jak laleczka, przystojna bestyja.
Ta wybiera, daje; on wbija zęby w Kasine, z serca dane jabłuszko i patrzy dziewusze w oczy, a jak patrzy!
- A młodzieniec to w szkołach jeszcze, czy już próżnuje po świecie? – pyta starsza.
- A gdzież tam! W fabryce pracuję. Spawaczem jestem, tyle że dziś na drugą zmianę idę i za jabłkami przyszedłem.
- Dziewczynę ma? No co się tak peszy? Ładny z ciebie chłopiec jako i moja Kasia.
- Mamo, no co ty? – odzywa się córka, nie mniej od chłopca speszona, wzrok swój gubi, choć spod oka zerka.
- Tobie przecież za mąż iść niedługo tak czy tak – śmieje się starsza-a tobie się podoba? – młodzieńca pyta.
- Podoba, a co?
- A jabłko dobre dała?
- Smakuje pierwsza klasa.
- Pamiętaj, że dla ciebie wybrała, dla ciebie hodowała. A ty wieś lubisz? Roboty się nie boisz?
- Mamuś, dajże spokój panu.
- Cichaj tam. Chciałaś iść na lody czy nie? Pytałaś się przecież, a pan to przecież miastowy, to by i pokazał, gdzie lody najlepsze dają.
- Co bym miał nie pokazać.
- Więc leć z panem, na co czekasz? Wsyp mu kosztelek do siatki i lećcie. Ale mi obrócić macie w godzinkę.
Tak i poszli, niby ociągając się, drocząc na siebie, jak te ponure milczki, ale poszli i matce z oczu zginęli.
- Jak ci się, stary, widzi ten młodzian – mówi do męża, co z siekierką zakupioną powrócił do wozu i błysk miał w oczach, bo wioelce był z zakupu swego zadowolony.
- Chłopak, jak chłopak. Kaśka sama wybierze.
- Sama, nie sama, trzeba pomóc młodym, kiedy ku sobie się mają.
- Co ty tam możesz wiedzieć – żachnął się stary.
- Już ja sobie wiem, co mam wiedzieć i tego przypilnuję.
- Pijawy, pijawy, pijawy, pijawki, do karmienia złą krwią. Dwie za cenę jednej sprzedam.

3 komentarze:

  1. --a wiesz,że,,pijawy" znowu w modzie... i to nie byle kto kupuje.. nawet sam doktor zamawiał... po-zdrówka....

    OdpowiedzUsuń
  2. smoothoperator9.09.2013, 00:57

    a ciekawe jak z "bańkami"?
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Bańki aktualne, a jakże!

    OdpowiedzUsuń