CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

16 marca 2014

Trupy moralne

Poseł Arłukowicz w czasie zasiadania w ławach opozycji nie pozostawiał suchej nitki na projektach ówczesnej minister zdrowia, pani Kopacz. Więcej, choć nie należał do SLD co niektórzy widzieli w nim nową twarz polskiej lewicy, którą obwoził po rejonach przed wyborami parlamentarnymi, uwiarygadniając lokalnych kandydatów na posłów z ramienia SLD.
Dzisiaj minister zdrowia w gabinecie tak nielubianego przezeń Donalda Tuska.
Joanna Kluzik-Rostkowska, minister w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, jedna z czołowych postaci w kampanii prezydenckiej Lecha Kaczyńskiego.
Wczoraj – współtwórczyni i szefowa partii Polska Jest Najważniejsza.
Dzisiaj – posłanka Platformy Obywatelskiej i minister edukacji narodowej w rządzie Donalda Tuska.
Radosław Sikorski, minister w rządach Marcinkiewicza i Kaczyńskiego.
Dzisiaj – minister spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska, zaciekły adwersarz Kaczyńskiego.
Michał Kamiński – ZChN, AWS, PIS, rzecznik prezydenta Kaczyńskiego.
Dzisiaj – kandydat na europosła z ramienia PO.
Jest jeszcze Rosati , Huebner….
Jeśli od pewnego czasu nie pojawiam się przy wyborczej urnie to także z powodu obecności w polityce wymienionych wyżej moralnych trupów.
Wiem, że polityka to swego rodzaju gra, w której chodzi o władzę i narzucenie innym własnej wizji świata, w którym żyjemy. Ale, na boga, czy w polityce naprawdę nie ma już miejsca na odrobinkę moralności, na zwykłą ludzką przyzwoitość. Czy proszę o tak wiele?
Czy nie lepiej powiedzieć otwarcie: chcę władzy i będę robił wszystko, aby ją osiągnąć; chcę pieniędzy i zrobię wszystko, aby je zdobyć; zamierzam tak długo trwać w swoich przekonaniach, na ile będzie mi się to opłacało – finansowo i prestiżowo.
Gdyby moralny trup polityczny wypowiedział te słowa do potencjalnych wyborców, przynajmniej starałbym się go zrozumieć.
Nie głosuję w  wyborach, gdyż nigdy nie usłyszałem tej ludzkiej, zachłannej motywacji wypowiedzianej wprost. Nie zagłosuję, bo w każdej chwili, przy lada sposobności ten, którego obdarzyłem mandatem zaufania, może zmienić poglądy. Swoje poglądy niech sobie zmienia, lecz bez mojego udziału.
Jest kwestią do rozstrzygnięcia: kogo uznaję za podlejszego moralnie? tego kto z koniunkturalnych względów robi z siebie polityczną dziwkę, czy ten, kto, kusząc mamoną i dobrobytem, korzysta z usług nierządnicy?
Osobiście oboma typami moralnych nieboszczyków pogardzam, choć może to i nie po chrześcijańsku, lecz większą odrazą darzę sutenerów, którzy z marginesu człowieczeństwa wysupłują te odrażające ludzkie kreatury, aby władzę zdobyć, zatrzymać, nie stracić. Nie znajduję żadnego słowa usprawiedliwienia dla postaw zohydzających naturę ludzką, dla tych, którzy wyznają zasadę, że cel uświęca środki, choćby utytłane były w gnojowicy.
Nie jest też dla mnie wytłumaczeniem, czy usprawiedliwieniem fakt, że podobne moralnie zeszmacone trupy można znaleźć poza naszym krajem. Mnie interesuje tu i teraz.
Narzuca się w tym miejscu kolejne pytanie: ile znaczą słowa wypowiadane przez stręczycieli niemoralności (poprzestaję na niemoralności, bo honor jest słowem archaicznym i niezrozumiałym)?
Tyle znaczą, ile warte są moralne trupy – odpowiadam.
Co znaczą słowa: „patriotyzm”, „ojczyzna”, „sprawiedliwość” dla tych pań i panów, którzy na oczach szerokiej widowni prostytuują się, bez żenady ukazując ciemną stronę człowieczeństwa? Kto świadomie jest niemoralny, nie może być wiarygodny.
Panie i panowie o rynsztokowej proweniencji nie dość, że oszukują, że gwałcą najpierwotniejsze zasady dobrego wychowania, jeszcze próbują uczyć i pouczać innych, wmawiać, że te wszystkie roszady personalne to efekt przemyśleń, czynionych dla dobra Rzeczypospolitej. Nic mniej durnego. Cham, choćby nie wiem w jakie go nie ubrać szaty chamem zostaje, a z kurczęcia orzeł nie wyrośnie.
Ku mojemu przerażeniu, moralne polityczne trupy zabierają głos w sprawach międzynarodowych, opowiadają się przeciwko dyktaturze, broniąc jak niepodległości demokracji.
Ładna to demokracja, która zależy od alfonsów i ich podopiecznych. Kichać na taką demokrację, opierającą się na kombinacji, kumoterstwie, kunktatorstwie i pogardzie dla zasad moralnych.
Na koniec jeszcze jedna kwestia. Dlaczego, jako społeczeństwo, akceptujemy tę bezczelną, zakłamaną manipulację, jakiej ulegamy? Tak, tak, akceptujemy, bo przecież w wyborach do parlamentu europejskiego, potem w wyborach samorządowych, ogólnopolskich ludzie z listy PO, która najchętniej zaprasza w swoje szeregi amoralne wywłoki, sporą, jeśli nie największą liczbę  głosów oddamy na tę właśnie partię. Jeśli tak się stanie – a stanie się – oznaczać to będzie, że akceptujemy karierowiczów, gotowych dla szmalu i stanowisk swoje przekonania. Jeśli mając wiedzę o tych haniebnych, niemoralnych postępkach elity rządzącej gotowi jesteśmy mimo wszystko klaszczemy i dajemy mandat do dalszej manipulacji, to nie dziwmy się, że staniemy się ofiarą nieuczciwości z jakiejkolwiek strony i w jakimkolwiek kontekście. Zgodziliśmy na zło, więc bierzmy za nie odpowiedzialność.
Jest też jeszcze jedno wytłumaczenie wyborczej akceptacji nieuczciwości. Być może jest to najdosadniejsze oskarżenie.
Głosujemy za nieuczciwością, za niemoralnymi postawami, ponieważ sami tacy jesteśmy.
Przykładny ojciec zarabiający na utrzymanie rodziny, kierownik, dyrektor, nauczyciel, lekarz, prezes, policjant, emeryt, rencistka, pani przedszkolanka, urzędnik, student i wielu innych – gdyby im wszystkim złota rybka przyniosła w darze wpływowe stanowisko lub obietnicę jego dostania, to działaliby w taki sam sposób jak bohaterowie mojej opowieści.

Innej, sensowniejszej odpowiedzi trudno się doszukiwać, bo alternatywą byłoby przeświadczenie, że w Polsce, w wieku XXI społeczeństwo jawi się jako zbiór idiotów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz