Poseł
Arłukowicz w czasie zasiadania w ławach opozycji nie pozostawiał suchej nitki
na projektach ówczesnej minister zdrowia, pani Kopacz. Więcej, choć nie należał
do SLD co niektórzy widzieli w nim nową twarz polskiej lewicy, którą obwoził po
rejonach przed wyborami parlamentarnymi, uwiarygadniając lokalnych kandydatów
na posłów z ramienia SLD.
Dzisiaj
minister zdrowia w gabinecie tak nielubianego przezeń Donalda Tuska.
Joanna
Kluzik-Rostkowska, minister w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, jedna z czołowych
postaci w kampanii prezydenckiej Lecha Kaczyńskiego.
Wczoraj –
współtwórczyni i szefowa partii Polska Jest Najważniejsza.
Dzisiaj –
posłanka Platformy Obywatelskiej i minister edukacji narodowej w rządzie
Donalda Tuska.
Radosław
Sikorski, minister w rządach Marcinkiewicza i Kaczyńskiego.
Dzisiaj –
minister spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska, zaciekły adwersarz
Kaczyńskiego.
Michał
Kamiński – ZChN, AWS, PIS, rzecznik prezydenta Kaczyńskiego.
Dzisiaj –
kandydat na europosła z ramienia PO.
Jest
jeszcze Rosati , Huebner….
Jeśli od
pewnego czasu nie pojawiam się przy wyborczej urnie to także z powodu obecności
w polityce wymienionych wyżej moralnych trupów.
Wiem, że
polityka to swego rodzaju gra, w której chodzi o władzę i narzucenie innym
własnej wizji świata, w którym żyjemy. Ale, na boga, czy w polityce naprawdę
nie ma już miejsca na odrobinkę moralności, na zwykłą ludzką przyzwoitość. Czy
proszę o tak wiele?
Czy nie
lepiej powiedzieć otwarcie: chcę władzy i będę robił wszystko, aby ją osiągnąć;
chcę pieniędzy i zrobię wszystko, aby je zdobyć; zamierzam tak długo trwać w
swoich przekonaniach, na ile będzie mi się to opłacało – finansowo i
prestiżowo.
Gdyby
moralny trup polityczny wypowiedział te słowa do potencjalnych wyborców, przynajmniej
starałbym się go zrozumieć.
Nie głosuję
w wyborach, gdyż nigdy nie usłyszałem
tej ludzkiej, zachłannej motywacji wypowiedzianej wprost. Nie zagłosuję, bo w
każdej chwili, przy lada sposobności ten, którego obdarzyłem mandatem zaufania,
może zmienić poglądy. Swoje poglądy niech sobie zmienia, lecz bez mojego
udziału.
Jest
kwestią do rozstrzygnięcia: kogo uznaję za podlejszego moralnie? tego kto z
koniunkturalnych względów robi z siebie polityczną dziwkę, czy ten, kto, kusząc
mamoną i dobrobytem, korzysta z usług nierządnicy?
Osobiście
oboma typami moralnych nieboszczyków pogardzam, choć może to i nie po chrześcijańsku,
lecz większą odrazą darzę sutenerów, którzy z marginesu człowieczeństwa
wysupłują te odrażające ludzkie kreatury, aby władzę zdobyć, zatrzymać, nie
stracić. Nie znajduję żadnego słowa usprawiedliwienia dla postaw zohydzających
naturę ludzką, dla tych, którzy wyznają zasadę, że cel uświęca środki, choćby
utytłane były w gnojowicy.
Nie jest
też dla mnie wytłumaczeniem, czy usprawiedliwieniem fakt, że podobne moralnie
zeszmacone trupy można znaleźć poza naszym krajem. Mnie interesuje tu i teraz.
Narzuca się
w tym miejscu kolejne pytanie: ile znaczą słowa wypowiadane przez stręczycieli
niemoralności (poprzestaję na niemoralności, bo honor jest słowem archaicznym i
niezrozumiałym)?
Tyle
znaczą, ile warte są moralne trupy – odpowiadam.
Co znaczą
słowa: „patriotyzm”, „ojczyzna”, „sprawiedliwość” dla tych pań i panów, którzy
na oczach szerokiej widowni prostytuują się, bez żenady ukazując ciemną stronę
człowieczeństwa? Kto świadomie jest niemoralny, nie może być wiarygodny.
Panie i
panowie o rynsztokowej proweniencji nie dość, że oszukują, że gwałcą
najpierwotniejsze zasady dobrego wychowania, jeszcze próbują uczyć i pouczać
innych, wmawiać, że te wszystkie roszady personalne to efekt przemyśleń,
czynionych dla dobra Rzeczypospolitej. Nic mniej durnego. Cham, choćby nie wiem
w jakie go nie ubrać szaty chamem zostaje, a z kurczęcia orzeł nie wyrośnie.
Ku mojemu
przerażeniu, moralne polityczne trupy zabierają głos w sprawach
międzynarodowych, opowiadają się przeciwko dyktaturze, broniąc jak
niepodległości demokracji.
Ładna to
demokracja, która zależy od alfonsów i ich podopiecznych. Kichać na taką
demokrację, opierającą się na kombinacji, kumoterstwie, kunktatorstwie i pogardzie
dla zasad moralnych.
Na koniec
jeszcze jedna kwestia. Dlaczego, jako społeczeństwo, akceptujemy tę bezczelną,
zakłamaną manipulację, jakiej ulegamy? Tak, tak, akceptujemy, bo przecież w
wyborach do parlamentu europejskiego, potem w wyborach samorządowych,
ogólnopolskich ludzie z listy PO, która najchętniej zaprasza w swoje szeregi amoralne
wywłoki, sporą, jeśli nie największą liczbę głosów oddamy na tę właśnie partię. Jeśli tak
się stanie – a stanie się – oznaczać to będzie, że akceptujemy karierowiczów,
gotowych dla szmalu i stanowisk swoje przekonania. Jeśli mając wiedzę o tych
haniebnych, niemoralnych postępkach elity rządzącej gotowi jesteśmy mimo
wszystko klaszczemy i dajemy mandat do dalszej manipulacji, to nie dziwmy się,
że staniemy się ofiarą nieuczciwości z jakiejkolwiek strony i w jakimkolwiek
kontekście. Zgodziliśmy na zło, więc bierzmy za nie odpowiedzialność.
Jest też
jeszcze jedno wytłumaczenie wyborczej akceptacji nieuczciwości. Być może jest to
najdosadniejsze oskarżenie.
Głosujemy
za nieuczciwością, za niemoralnymi postawami, ponieważ sami tacy jesteśmy.
Przykładny
ojciec zarabiający na utrzymanie rodziny, kierownik, dyrektor, nauczyciel,
lekarz, prezes, policjant, emeryt, rencistka, pani przedszkolanka, urzędnik,
student i wielu innych – gdyby im wszystkim złota rybka przyniosła w darze wpływowe
stanowisko lub obietnicę jego dostania, to działaliby w taki sam sposób jak
bohaterowie mojej opowieści.
Innej,
sensowniejszej odpowiedzi trudno się doszukiwać, bo alternatywą byłoby
przeświadczenie, że w Polsce, w wieku XXI społeczeństwo jawi się jako zbiór
idiotów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz