Prawicą
uderzam się w piersi własne. Zatem, czego nie lubię lub co ciężko u siebie
znoszę. Otóż i bałaganiarstwa [to mój świat, w którym się rozpoznaję],
złorzeczenia kierowcom, co za jajka prawo jazdy dostali [albo jedziesz, albo
gadasz przez komórę i nie śpij, kiedy masz zielone], przekory, która czasami
mnie przeraża [przekora pozwala dostrzec drugie dno prawdy], tudzież omijania
ruchem okrężnym tego, co mógłbym
powiedzieć wprost [po to jest język, aby używać go w taki sposób, aby zmusić odbiorcę
do myślenia]. Mam też swoje humory, które bywają trudne do zniesienia [nie ma
ideałów; nawet maszyny czasami zawodzą] i, co jeszcze gorsze, niemal całkowicie
lekceważę poboczne tematy, co sprawia, że mogę być postrzegany jako zupełny ignorant
w tematach: mody, motoryzacji, sportów ekstremalnych oraz spraw męsko-damskich
jakie zachodzą w obrębie celebryckiego świata [nieszczęśliwym ten, kto zna się
na wszystkim]. Potrafię też pod niewystarczającym dla wielu powodem przerwać znajomość,
odciąć się bądź wycofać na nieupatrzone (z braku czasu) pozycje [lepiej schować
się za barykadą, aby uniknąć niesprawiedliwej kuli]. Cierpię też na idealizm ,
nadwrażliwość w pewnych kwestiach [bez
idei, nawet jeśli niepełna i doskonała, bez wrażliwości nie ma człowieka – w ten
sposób istnieje natura lub cynizm i wyrachowanie], co produkuje poczucie
osamotnienia, gdyż ciężko ze mną dyskutować w sprawach, które dla mnie wydają
się oczywiste [prawda, sprawiedliwość, wrażliwość na krzywdę drugiego człowieka
– to te kwestie]. Z całą pewnością w swoim życiu działałem nazbyt pobłażliwie w
stosunku do oponentów [taka natura spolegliwa, ufająca innym, nie dopuszczająca
odpowiadania złem za zło], nie zaopatrzywszy się w ochraniacz na pewną część
ciała. Nie dbam o siebie, swoje zdrowie, jem niezdrowo i żyję niezdrowo [przyznaję, trudne do obrony – staram się zmienić]; za mało śpię [szkoda życia dla snu], za mało mam ruchu [nie te lata], za mało zajmuję się domem [trudne do
obrony, aczkolwiek nie lubię miejsca, gdzie żyję]. Bywam leniwy i pewne rzeczy
wykonuję pod przymusem [na pocieszenie jeśli sam z siebie coś robię, robię
starannie, bez konieczności posiłkowania się lenistwem] – słowem, ciężki, a czasami nieuleczalny ze
mnie tym, którego nie polecam nikomu z wyjątkiem garstki masochistów [przesada].
Nadto nie posiadam niektórych zdolności, z których obecności byłbym zadowolony,
a mianowicie: nie umiem rysować, malować, śpiewać i grać na instrumentach
muzycznych [nie do obrony, siła wyższa]. Całkiem nieciekawa postać [przyznaję].
W tym
miejscu parę „razów” biczem w plecy własne.
Takim top
sposobem, z tą moją ukochaną przewrotnością kończę tom drugi spowiedzi.
to be
continued…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz