"(...) Przez wiele lat obiecywałem Mamie trzy rzeczy, że zaproszę ją do Krakowa, że pokażę Zakopane i góry, że pojadę z Mamą nad morze. Mama nie zobaczyła nigdy w życiu Krakowa. Nie widziała ani Krakowa ani gór (z Morskim Okiem w środku) ani morza. Nie dotrzymałem obietnic... Minęło od śmierci Mamy prawie pół wieku... (zresztą, przestaję się interesować kalendarzem i zegarem). Czemu Jej nie zawiozłem do Krakowa i nie pokazałem Sukiennic, kościoła Mariackiego, Wawelu... Wisły.
No tak! Syn mieszkał w Krakowie... młody "obiecujący" poeta... i ten poeta który tyle wierszy napisał dla matki i tyle wierszy dla wszystkich matek... nie przywiózł Mamy do Krakowa w roku 1947 ani w 1949... Nigdy mi nie przypominała, nie robiła wyrzutów.
Mama nie widziała Warszawy. Mama nigdy nie leciała samolotem, nie płynęła statkiem. Nigdy nie byłem z Mamą w cukierni, w restauracji, w kawiarni, w teatrze, operze... Ani na koncercie... byłem poetą (...)"
Ten krótki fragment tomu poetyckiego "Matka odchodzi" Tadeusza Różewicza uświadamia mi jak często uruchamiamy w swoim mózgu opcję zapominania, bądź też odkładania na "święte nigdy" sprawy, których poprowadzenie w inny sposób miałoby korzystny wpływ na życie nas samych oraz osób nam bliskich. Zaprzężeni w setki ważnych i mniej istotnych spraw, nie spełniamy obietnic zaciągniętych wobec innych, albo też odsuwamy w je niepamięć. Aż nadchodzi ten czas ostateczny, w którym "jest już za późno, nie jest za późno, jest już za późno..." na zawrócenie z drogi.
Każdy z nas tego doświadczył. Nie każdy chce się do tego przyznać, lecz wyrzuty sumienia, tak ludzkie, kiedyś odnajdą nas pochylonymi nad grobem bliskiej osoby. Wielki Poeta potrafi o tym mówić i także z tego powodu go cenię.
Wiele razy czytałam "Matka odchodzi" Różewicza. Za każdym razem płakałam.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do siebie - nie bez powodu właśnie do przeczytania tekstu "Nie chciałam..."
Tak, to potrafi dręczyć... A czas niekoniecznie jest lekarzem.
OdpowiedzUsuń