ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

10 grudnia 2013

Epistoła

A skrzynka moja pusta, panie Adamie. Tyleś mi pan obiecywał, że będziesz pisał. Ale teraz to musisz albo i innym sposobem się ze mną skontaktować, bo sprawa jest pilna, a do pewnego stopnia i pana dotyczy. O zachowanie dyskrecji proszę i chociaż o nią nie byłam proszona, sama z siebie uznaję, że powinnam tego wymagać nawet od pana. 
Otóż Maria, ta, która z panem, na dobre i złe los swój związała, tydzień temu zadzwoniła do mnie. była poruszona, głos jej się załamywał, to znów ze szczęścia kipiał. Jeżeli kobieta w tak zmiennym nastroju jest, panie Adamie, nic tylko wielka rzecz się szykuje. Niech więc pan słucha.
Maria jest w trzecim miesiącu ciąży. Wiedział pan?
Myślę jednak, że nie jest pan tego świadomy, co wnioskuję z rozmowy z Marią. Nigdy wcześniej nie skrywała niczego przede mną a ja szanowałam zawsze jej zdanie, powierzane mi tajemnice, lecz również jej milczenie, kiedy powiedzieć czego nie chciała. A jednak będę drążyć ten temat do skutku. Czym innym jest bowiem nie wiedzieć, a czym innym dopuszczać tę ewentualność, że ma się z ciążą coś wspólnego. Nie będę dłużej owijać w bawełnę: czy nie jest pan ojcem dziecka? Przepraszam za tę bezpośredniość, co tłumaczę sobie naszą długą znajomością, by nie rzecz adekwatnie - przyjaźnią. Ponadto tak długie przebywanie z sobą kobiety i mężczyzny częstokroć doprowadza do rzeczy nieuniknionej. Gdyby tak było, proszę mnie zrozumieć, jestem najdalszą od potępienia kogokolwiek. Jest to tym bardziej zrozumiałe, gdyż Maria bardzo przeżyła rozstanie z narzeczonym, którego rodzice lepszą partię dla swego syna wymarzyli. Po takim zawodzie, bywa, kobieta zdolna jest niemal do wszystkiego, aby zapomnieć i ukoić ból, więc niech mi pan nie bierze za złe, że w tym kontekście o panu pomyślałam. Jedyne, czego zdołałam się dowiedzieć, to to, że ojcem dziecka nie jest ten student. Zresztą przez pół roku się nie widzieli.
Panie Adamie, jak by tam z wami nie było, proszę, niech weźmie pan Marię pod opiekę i niech jej się krzywda nie dzieje, choć dziecko, nie jest dla matki krzywdą. Tak czy owak, będzie potrzebowała wsparcia i tej wrażliwości, którą pan ma i na pewno nie straci, gdy sprawa stanie się oczywista dla otoczenia. Kończąc już tę epistołę, mniemam, że zobaczymy się na święta, bo radca Krach, doktora Koteńkę do pana prosi. Ten oczywiście beze mnie, ani rusz... a swoją drogą nie wiem, czy pozwoliłabym mu na to,
Zofia   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz