CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

01 maja 2016

CO SIĘ DZIEJE W SHEFFIELD

No i O'Sullivan nie będzie mistrzem świata w snookerze.  Poległ w 1/16 turnieju w Sheffield z Barrym Hawkinsem w najlepszym (do finału) meczu turnieju. Obaj panowie grali przepysznie. Ronnie, jak zwykle ofensywnie i dynamicznie, Barry natomiast do dobrych, defensywnych "odstawnych" dołączył tym razem skuteczne długi bile i niezwykłą odpowrność psychiczną. O'Sullivan nie był w stanie "dogonić" wyniku, lecz kiedy wreszcie wygrał 22. , 23. i 24. frejm, wydawało się, że Hawkins nie będzie w stanie obronić się przed porażką w ostatniej rozgrywce. Tymczasem Hawkins wspiął się na wyzyny swoich umiejętności i wytrzymał nerwowa końcówkę, eliminując z walki o tytuł wielokrotnego mistrza świata.
Nawiasem mówiąc Hawkinsowi, niezwykle sympatycznemu angielskiemu snookerzyście, można by śmiało przyznać nagrodę fair play za przyznanie się do faulu, którego nie zauważył sędzia.
Kiedy wydawało się, że ten, kto pokonał O'Sullivana musi być mistrzem świata, w ćwierćfinale Hawkins przegrywa z reprezentantem Honghongu Marco Fu i ten ostatni spotyka się w walce o finał z Markiem Selby, byłym mistrzem świata.
Na innych szczeblach turniejowej drabinki świetnie prezentuje się Chińczyk Ding Junhui, który pokonuje  świetnego Judda Trampa, gromio Marka Williamsa i wreszcie wygrywa z rewelacją turnieju, Szkotem Alanem McManusem. Mcmanus, najstarszy w stawce, w ćwierćfinale pokonał jednego z faworytów - również Szkota - Higginsa.
Kiedy pisze ten tekst znamy już jednego z finalistów. Jest nim Ding Junhui. Selby walczy z Marco Fu w przerażająco długim, defensywnym meczu na odstawne.
Niewykluczone, że w finale spotkają się dwaj Azjaci, bo Selby nie gra rewelacyjnie i widać, że się denerwuje.
Mimo wszystko stawiam na Marka Selby, ale w finale zdecydowanym faworytem będzie Ding Junhui.
No... zobaczymy.

[01.05.2016, Dobrzelin]


6 komentarzy:

  1. Czyli Azjaci najlepsi w każdej dziedzinie? Nie jestem w stanie zapamiętać ich nazwisk...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam do północy mecz Selby'ego i Marco Fu. Wygrał Selby, ale z mężem stwierdziliśmy, że tak wspaniali snookerzyści powinni zagrać w finale.
    Kocham Ronniego O'Sullivana i żałuję, że zamierza kończyć karierę.
    Selby wczoraj nieco się denerwował, ale Ding Junhui też nie jest odporny na przegrane frejmy. Pamiętam, jak kiedyś po przegranej z O'Sullivanem rozpłakał się, bo źle policzył ilość frejmów i myślał, że będzie jeszcze jeden. Jednak wtedy był jeszcze młodym chłopakiem, może teraz się uodpornił.
    Pamiętam wszystkie mecze, o których pisałeś i wszystkich snookerzystów. Większość z nich bardzo lubię i zawsze im kibicuję, szczególnie przepadam za Juddem Trampem, który ostatnio nie ma już tak rozwichrzonej czupryny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnym niedowierzanie przeczytałem... myślałem, że kiebicowanie tej dyscyplinie sportu to sprawa mężczyzn, co niniejszym głośno odszczekuję :-)
      Wygrał Selby, myślę, ze zasłużenie, po jednak wykazał sie większą odpornościa psychiczną, choć sam mecz nie stal na najwyższym poziomie - może zadecydowała o nim wysoka stawka. Przyznam, że wolę styl O'Sullivana, który jest bardziej dynamiczny, więcej ryzykuje, a tam gdzie ryzyko, tam i porażka przydarzyć się może, jak to miało miejsce w obecnyuch mistrzostwach... pozdrawiam

      Usuń
  3. Pełen szacunek za wiedzę i pasję w śledzeniu snookerzystów, za kibicowanie i takie ciepłe spojrzenie na ich grę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... no cóż... ja zwykle podziwiam umiejętności tych, ktorych sam nie posiadam i stąd tak ciepłe, jak się wyraziłaś, moje spojrzenie n ich grę.
      I jeszcze jedno... niezwykle profesjonalny komentarz naszych telewizyjnych redaktorów - grających w snookera, nota bene, pozytywnie wpływa na odbiór tej dyscypliny sportu...

      Usuń