ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

26 lipca 2018

LETNIE POGWARKI (5)


A/
Nie pojechałem do domu „na pusto”, a zawiozłem ładunek pod Tulon, bo nie znaleziono kupca na „mój” towar, a ostateczny termin rozładunku to środa.. Pojechałem więc, trochę z dusza na ramieniu, ale się udało. Trzy niekoniecznie dobrze „wchodzące” biegi wystarczyły. W końcu człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić. Mąż szefowej zasugerował, abym pojechał autostradą, bo na niej nie ma rond i większa pewność, że awaria się nie pogłębi. Zaryzykowałem, ale z rozsądkiem. Mam jedynkę, trójkę i piątkę - trzy parzyste nie wchodzą, ale przecież po rondach jeżdżę zwykle trójką, a jak trasa spokojna, to i na piątce można sobie myknąć. Rano (już byłem po rozładunku) zadzwoniła szefowe. Zapytała między innymi o koszty jakie poniosłem płacąc za autostrady. - Nie będziemy mnożyć kosztów - odparłem. - Nie jechałem autostradą. Poprosiłem o jakiś sensowny ładunek do kraju. Sensowny, to znaczy nie z gór i nie nikczemnie ciężki, bo nadmiernie obciążone auto to problem ze zmianą biegów np. z jedynki na trójkę.
Dostałem załadunek spod Lyonu do Torunia na jutro rano. Odpukać. Nie powinno się stać nic złego… nie powinno.
B/
Nie pamiętałem o tym, że 24 lipca przypadła 39 bodajże rocznica śmierci Edwarda Stachury, a tu jak raz sięgnąłem wtedy po jego opowiadania. Myślę, że Stachura to jedna z kilku (przynajmniej dla mnie), jak to się mówi - kultowych postaci naszej współczesnej literatury. Któż obok niego? Strzelam bez zająknienia: Różewicz, Gałczyński, Tuwim, Iwaszkiewicz i Szymborska. No, tak uważam, choć każdy może mieć na ten temat swoje zdanie. Podle się stało, że wszyscy przeze mnie wymienieni już nie żyją. Ale słowa ich nie są martwe.
Ale jestem przy Stachurze. Pobędę jeszcze przez kilkanaście zdań, a kto będzie łaskaw je odczytać, niech sam oceni, czy było warto.
Najpierw taki oto fragmencik opowiadania „Poranek”
„Żebym tak całe życie, mówię, miał kawałek chleba włożyć do ust i żebym tak dalej zdrów był jak teraz i szedł sobie brzegiem szosy o poranku, to to jest dla mnie największa kariera i lepsza mi się nie śni i nie śmie mi się śnić”.
I chwilę później Sted rozwija pojęcie „kariery”, nie tylko „kariery”
„Największe, najsłynniejsze kariery, czym one są przy takim poranku, przy takim słońcu wstającym czerwono tam na prawo?. Po co, tak pytam, oczy są? Ja teraz stanąłem. Ja teraz stanąłem i patrzyłem na wschód, i mówię, że oczy o tej godzinie są po to, żeby patrzeć na słońce wstające. Bo to jest prawdziwa największa sława i jeszcze raz mówię, że ludzie o tej godzinie powinni wszyscy na progi swoich domów wychodzić, bo niewiele jest nam dane, niewiele jest nam dane. I przecież wiemy, wiemy tę jedną rzecz najsławniejszą, że przecież kiedyś, kiedyś tam, kiedyś, gdzieś tam przecież, gdzieś tam umrzemy, zginiemy, w ziemię nas zakopią, w piach, ciemności nas pokryją. Wieczne ciemności nas pokryją i nigdy światło nas nie dotknie, nigdy już więcej nie odbije się w naszych oczach blask. Dlatego, przez tę pamięć, mówię, ludzie w porze świtania powinni na progi swoich domów wychodzić i przywitać dzień wstający, słońce wschodzące nad półkulą,. Bo przecież kiedyś, gdzieś tam, kiedyś…”
Bez komentarza.

[25.07.2018, Saint-Genis-Laval, Rhone we Francji]

5 komentarzy:

  1. Zgadzam się ze Stachurą - tylko i aż tyle:-)
    Toruń? To żabi skok ode mnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jakby. Ciekawe ktoredy nawigacja mnie poprowadzi

      Usuń
  2. Takie to oczywiste i jednoczesnie bardzo mądre - to co pisze Stachura.
    Powodzenia życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję. Też tak myślę. W oczywistości mądrość


    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiam się, dlaczego obecnie tak rzadko sięgamy po Stachurę. Kiedyś był w szkole obecny, był śpiewany, wystawiany, obecny na afiszach.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń