CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

04 września 2024

ZAPISKI (1309 – 1310) CIEPŁO. COŚ MNIE GNĘBI.

 

1309.

Cały czas mamy piękne lato. Nie będę ukrywał, że zawsze lubiłem ciepłe lato, no to teraz je miałem tego roku i mam, choć nie ma ono większego znaczenia w moim wieku, ba, nawet takie upały potrafią zaszkodzić. A zimą? Zimą lubiłem śnieg i mróz, bo jakże to tak bez śniegu i mrozu. Zmieniłem zdanie, kiedy zacząłem jeździć autem po Europie, właśnie zimą i to przez Alpy. Śnieg i mróz to przekleństwo na drogach. Pamiętam jak przedostawałem się zimą przez Alpy od Austrii w stronę Wenecji przez Cortina d’Ampezzo.

W kilka godzin nasypało śniegu 30-40 centymetrów, a ja jadę sam około północy, jest niedziela, więc nie ma co liczyć na odśnieżenie drogi… i to we Włoszech? Dojechałem na szczyt przełęczy, powolutku, na dwójce, ledwo ledwo… i zjazd, trochę łatwiejszy, bo mniejsza szansa na zakopanie się w śniegu, a tu nagle od lewej strony wskakuje bezpośrednio przed maskę sarna. Nie miałem możliwości na naciśnięcie pedału hamulce. Oblał mnie pot, ale sarenka okazała się być wysportowaną i nie drasnęła przedniej maski. Zacząłem się powoli zsuwać w dół. Inna historia, też Włochy. Uwaga – maj!!!. Jadę do Austrii, potem do Monachium. Muszę pokonać sporą górkę. U jej podnóża śniegu nie uświadczysz – wąska asfaltówka. I nagle gdy droga zaczyna się wspinać wyżej napotykam barierę i obok informacja dotycząca tego, że wyżej szosa nieprzejezdna. Ale jakoś tak wyszło, że ta bariera nie zagradzała całej drogi. Wyglądało to tak, jakby przed przejazdem kolejowym jedno skrzydło zapory było otwarte. Podkusiło mnie. A, co tam, jadę. Czas mnie goni, nie mogę sobie pozwolić na szukanie okrężnej drogi. I proszę sobie wyobrazić, że nagle pojawia się śnieg, jest go coraz więcej, przypominam, to maj. Nie mogę podjechać na szczyt, grzęznę. Też jest noc. Wyskakuję z auta – śniegu po kolana, ustalam trasę, gdzie się kierować, aby się wydostać. Udaje się, bo autko ma taką funkcję antypoślizgową. Przejeżdżam 30 metrów i znów staję. Do szczytu przełęczy nie więcej niż 30 metrów, a ja stoję. A tom sobie biedy napytał! I za drugim razem udaje mi się przejechać. Śniegu nie było tak dużo jak pod Cortina d’Ampezzo, w końcu wiosna w pełni. Obliczam, że zasypało zaledwie około 300 metrów drogi.

Dlatego właśnie modliłem się o bezśnieżne zimy, o brak gołoledzi i takie tam. A przecież tak lubiłem w dzieciństwie i młodości śnieżne zimy.


1310.

Właściwie to miałem napisać o reklamach, jak bardzo mnie wkurzają oraz o tym niezwykłym cudzie, który ciągnie się za mną jak kaczątka za matką prowadzącą małe do stawu. Jak to się dzieje, że kiedy przełączam kanał na inny, na tym pożądanym jest reklama, bez względu na porę dnia czy nocy. W 90 procentach tak jest. O reklamie napiszę jeszcze. Napiszę też o tym, co mnie gnębi, gdyby na ten przykład przyszło mi zejść z tego świata. Gnębi mnie to, że nie przeczytam tego wszystkiego, co mam zamiar przeczytać. Już dawno odpuściłem sobie podróże, także dalsze spacery. Pozostały mi książki.


[04.09.2024, Toruń]

2 komentarze:

  1. Mickiewicz nakazywał "mierzyć siły na zamiary", ale przychodzi czas, że powinniśmy mierzyć zamiary podług sił. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Upodobania zmieniają nam się z wiekiem, dzieci lubią inne rzeczy, niż ich dziadkowie, tak było zawsze.
    Nie damy rady wszystkiego przeczytać ani odwiedzić, jednego życia na to wszystko za mało!
    jotka

    OdpowiedzUsuń