Oby ciała nasze nie doczekały tych czasów, kiedy nasze kości bielić się będą bezużytecznie, a wspomnienie po nas pozostałe rodziło gniew i płacz naprzemienny, co równałoby się katuszom cierpienia na ogniu piekielnym.
Ta przestroga, jak żadna inna, zapadła głęboko w moją pamięć, w chwili, gdy po raz pierwszy sięgnąłem po „Dziadów” część drugą Mickiewicza.
Z tego oto pogańskiego święta, z wieści gminnej, autor „Pana Tadeusza” wydobył ponadczasowe przesłanie o tym, że śmierć wprawdzie jednaką jest i nieuchronną, natomiast kiedy już nadejdzie, wspomnienie o żywym, co między nami chodził, ma różne imiona: jedną śmierć opłakujemy z żalem i cierpieniem własnym; inna nie godna jest naszej litości; jedynie Pan Bóg w Niebie nad nią się ulituje, człowiek siły na współczucie nie ma.
Bo trzeba żyć tak, aby to pierwsze wspomnienie po sobie zostawić i nie dopuścić tym sposobem do tego, aby nasza dusza spokoju nie zaznały, gdy ostrze kosy oddzieli ją od ciała.
Jakże uniwersalny to tekst i poruszający do głębi wierzących i wątpiących, zmuszający do refleksji nad swoim życiem, póki jeszcze trwa i możemy je zmienić na lepsze, bo… będzie za późno, tak jak u Mickiewicza.
Odzywa się Sowa do Widma Pana:
Nie lubisz umierać z głodu!
A pomnisz, jak raz w jesieni
Wszedłem do twego ogrodu?
Gruszka dojrzewa, jabłko się czerwieni;
Trzy dni nic nie miałem w ustach,
Otrząsnąłem jabłek kilka.
Lecz ogrodnik skryty w chrustach
Zaraz narobił hałasu
I poszczuł psami jak wilka.
Nie przeskoczyłem tarasu,
Dopędziła mię obława;
Przed panem toczy się sprawa,
O co? o owoce z lasu,
Które na wspólną wygodę
Bóg dał jak ogień i wodę.
Ale pan gniewny zawoła:
"Potrzeba dać przykład grozy".
Zbiegł się lud z całego sioła,
Przywiązano mnie do sochy,
Zbito dziesięć pęków łozy.
Każdą kość, jak z kłosa żyto,
Jak od suchych strąków grochy,
Od skóry mojej odbito!
Nie znałeś litości, panie! *
I nie znał Pan litości, a chór ptaków pamięta…
Hej, sowy, puchacze, kruki,
I my nie znajmy litości!
Szarpajmy jadło na sztuki;
A kiedy jadła nie stanie,
Szarpajmy ciało na sztuki,
Niechaj nagie świecą kości! *
A Sowa znów przypomina…
Nie lubisz umierać z głodu!
Pomnisz, jak w kucyją samą,
Pośród najtęższego chłodu,
Stałam z dziecięciem pod bramą.
Panie! wołałam ze łzami,
Zlituj się nad sierotami!
Mąż mój już na tamtym świecie,
Córkę zabrałeś do dwora,
Matka w chacie leży chora,
Przy piersiach maleńkie dziecię.
Panie, daj nam zapomogę,
Bo dalej wyżyć nie mogę!
Ale ty, panie, bez duszy!
Hulając w pjanej ochocie,
Przewalając się po złocie,
Hajdukowi rzekłeś z cicha:
"Kto tam gościom trąbi w uszy?
Wypędź żebraczkę, do licha".
Posłuchał hajduk niecnota,
Za włosy wywlekł za wrota!
Wepchnął mię z dzieckiem do śniegu!
Zbita i przeziębła srodze,
Nie mogłam znaleźć noclegu;
Zmarzłam z dziecięciem na drodze.
Nie znałeś litości, panie! *
Oto, dlaczego nasze życie jest tak ważne… bo kiedy zmarnotrawione to już tylko…
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie? *
Co będzie? Nicość.
* fragmenty "Dziadów" cz. II Adama Mickiewicza
[29.10.2017 Leubringhen, Pas-de-Calais we Francji]
Podobno tyle jesteśmy warci, ile wspomnienia o nas tych, którzy jeszcze trwają...
OdpowiedzUsuńsłusznie powiedziane....
UsuńTyle przemyśleń się nasuwa... Dobrze przypomnieć sobie "Dziady". Zmarli uczą żyjących na ziemi, szkoda, że nie przychodzą naprawdę, myślę, że bylibyśmy z pewnością tacy, jak kawiarenkowa publika.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
... nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym, aby przynajmniej niektórzy przyszli...
UsuńTo tekst, który bardzo dobrze znam. Co roku wystawiamy Dziady w szkole, kiedyś dawno temu, sama brałam w nich udział jako Dziewczyna, która igrała z uczuciami i niczego nie brała na poważnie. Niestety w tym roku nie uda mi się obejrzeć przedstawienia. Głównym powodem będzie chyba fakt, że nie zostanie ono wystawione ;) - wiele się zmieniło przy tych przekształceniach gimnazjum w zespół szkół. A powód drugi leży właśnie w kołysce i nie chce zasnąć.
OdpowiedzUsuńA o śmierci ostatnio myślę często. Zadziwiająca to sprawa, powinnam raczej zachwycać się cudem narodzin. I się zachwycam, ale jak tu nie myśleć też o odchodzeniu, skoro kilka tygodni temu odeszła do wieczności jedna z naszych koleżanek. Nauczycielka wspaniała, po której pozostanie moc ciepłych wspomnień. Odeszła za młodo, zostawiła trójkę dzieci. Na pogrzebie nigdy nie widziałam jeszcze tylu ludzi. I ja byłam, w strugach deszczu z kilkutygodniowym dzieckiem. Wszystko pamiętam jak przez mgłę.
... o tym, co w kołysce... czytałem;
OdpowiedzUsuńjestem szczerze ciekaw, jak tam w tej edukacji będzie po kolejnej... ileż to już ich było?... reformie, choć, prawdę powiedziawszy, coraz dalej mi do szkoły i jej problemów.
No cóż... ludzie odchodzą, pamięć pozostaje... ale nie tylko pamięć, także żal, niezrozumienie i bezsenne noce najbliższych...pozdrawiam
Nie lubię rozprawiać o śmierci, może dlatego że zawsze mnie przerażała. Ciemności też nie znoszę. Ukłony.
OdpowiedzUsuń