„Na wzgórzu polana, na polanie chatka. Chatka taka sobie, raczej szopa, na trzynaście-czternaście bierwion, z jednym okienkiem, bez sieni, a czasem i bez dachu. Kto od niepamiętnych czasów buduje takie chatki w tajdze? Wiosną przychodzą jacyś ludzie, naścinają co równiejszych sosen, okorują…. A pod jesień w pogodne dnie, pracując na trzy-cztery topory, postawią w ciągu tygodnia. W pobliżu znajdzie się i glina, i kamień - zbudują piec i komin wyciągną aż po dach, i pryczę sklecą - żyć nie umierać.
Gdy zimą zajść do takiej chatki, wyda się zapuszczona. Na ścianach, w szparach, sadź gruba na palec, w powietrzu stęchły zapach zastarzałego dymu.
Ale oto zapłonęły na kominie drwa…. Powiało ciężkim, wilgotnym zapachem rozmarzającej gliny; ze ścian kapie. Zapachniało czadem. Najlepiej wtedy naładować do pieca i wyjść na dwór, zawczasu narąbać drew…. Po upływie pół godziny w chacie jest już cieplej, powietrze lżejsze. Można zrzucić kożuch i jeszcze raz dołożyć do pieca. Ściany z lekka parują, od pieca bucha żarem. I ogarnia cię taka cicha błogość, radość. - A-a! - ma się ochotę powiedzieć - to jest dopiero…” Teraz już prawie wszędzie sucho, ale deski pryczy jeszcze zimne. Nie szkodzi - już niedługo. Na razie można rzucić na nie kożuch, pod głowę - plecak z wiktuałami, nogi wyciągnąć do pieca. I taka senność cię opadnie, że sił brak, Nie chce się wstać i dorzucić drew do pieca. A trzeba.
Na kominie cała ognistoruda góra głowni. Drwa zajmują się błyskawicznie jak wióry. Nie opodal leży kłoda. Można na niej usiąść, zapalić i porozmyślać. (…)” *
A jeśli kto nie ma problemów z cyrylicą, to powyższy fragment tekstu wygląda tak:
„Поляна на взгорке, на поляне избушка.
Избушка - так себе, амбар, рядов в тринадцать-четырнадцать, в одно оконце, без сеней, а то и без крыши. Кто их издревле рубит по тайге?..
Приходят по весне какие-то люди, валят сосняк поровней, ошкуривают... А ближе к осени погожими днями за какую-нибудь неделю в три-четыре топора срубят. Найдется и глина поблизости, и камни - собьют камелек, и трубу на крышу выведут, и нары сколотят живи не хочу! Зайдешь в такую избушку зимой жилым духом не пахнет. На стенах, в пазах, куржак, в ладонь толщиной, промозглый запах застоялого дыма.
Но вот затрещали в камельке поленья... Потянуло густым волглым запахом оттаивающей глины; со стен каплет. Угарно. Лучше набить полный камелек и выйти пока на улицу, нарубить загодя дровишек... Через полчаса в избушке теплее и не тяжко. Можно скинуть полушубок и наторкать в камелек еще дополна. Стены слегка парят, тихое блаженство, радость. "А-а!.. - хочется сказать. - Вот так-то". Теперь уж везде почти сухо, но доски нар еще холодные. Ничего скоро. Можно пока кинуть на них полушубок, под голову мешок с харчами, ноги к камельку. И дремота охватит сил нет. Лень встать и подкинуть еще в камелек. А надо.
В камельке целая огненно-рыжая горка углей. Поленья сразу вспыхивают, как береста. Тут же, перед камельком, чурбачок. Можно сесть на него, закурить и думать. (…)”
Czujecie ten klimat? Syberia. Tajga. Stary Nikitycz w takiej właśnie chatce spędza marcową, mroźną noc. Nagle pojawia się młody człowiek. Miastowy. Geolog. Wkrótce okaże się, że ten pewny siebie, żądny wolności człowiek jest zbiegiem z syberyjskiego łagru. Przeskrobał coś. Kradzież? Morderstwo? Nikitycz przyjmuje go serdecznie. Częstuje wódką, choć w toku rozmowy zachowuje się z powściągliwością wobec niespodziewanego gościa, który nazbyt się przechwala. Ten, upojony alkoholem, kładzie się na pryczy.
Kolejna niespodzianka - do chatki wchodzą dwaj mężczyźni. Jednego z nich Nikitycz zna - to naczelnik powiatowej milicji. Uciekinier zaklina starego, aby go nie wydawał. Sam udaje sen.
Nie jest w syberyjskiej tajdze zwyczajem, aby przychodzącego w gościnę zbiega podawać na tacy władzom. Nikitycz chłopaka nie wyda. Wkrótce czterej mężczyźni zasypiają.
Bardzo wczesnym rankiem rozbudzony Nikitycz spostrzega, że wraz z uciekinierem z chatki zniknęła jego strzelba z nabojami oraz tytoń. Przeżywa zawód. Jak to możliwe, aby ten, którego ugościł pozbawił go strzelby, tak niezbędnej w tajdze? Podczas gdy naczelnik powiatowej milicji wraz z kompanem zażywają długiego snu, Nikitycz podejmuje, udaną, jak się okażę, próbę doścignięcia zbiega. Mając z sobą drugą strzelbę, zaskakuje katorżnika, rozbraja go, ale w końcu lituje się nad chłopakiem; zostawia mu strzelbę i sześć nabojów. Umawiają się, że po dojściu do wioski Nikitycza, uciekinier zostawi ją u kuma starego - Jefima i uda się na dworzec, a opuszczając pociągiem niegościnny dla niego kraj, zmyli „pogonie”.
Rozstają się. Nikitycz wraca przesieką do chatki. Nagle słyszy coś jakby ogłuszający trzask gałązki, czuje jakby kilka pięści uderzyło do w plecy i potylicę. Upada twarzą w śnieg, nie słysząc już słów chłopaka, który przed momentem wystrzelił w jego stronę; takich słów:
- Tak będzie lepiej, ojciec, bezpieczniej.
Tak mniej więcej w streszczeniu przestawia się jedno z najlepszych opowiadań Wasilija Szukszyna „Żyć się chce”.
Szukszyn, sybirak z krwi i kości, romantyk, chwalca syberyjskiej wsi, miłośnik przyrody, niestrudzony opowiadacz o niełatwych losach ludzi żyjących w zapadłych wioskach położonych z dala od zurbanizowanej cywilizacji to jeden z najciekawszych prozaików byłego Związku Radzieckiego. Był także aktorem i reżyserem. Najwspanialszym i niestety ostatnim już reżysersko-aktorskim osiągnięciem Szukszyna była „Kalina czerwona”, film wyprodukowany na podstawie jego własnej powieści. W tej historii pojawia się były więzień, recydywista (rola Szukszyna), który pod wpływem spóźnionej miłości do Luby zamierza raz na zawsze skończyć z przeszłym, obfitującym w sprzeczne z prawem zachowania życiem. Odmawiając udziału w tworzącej się grupie przestępczej, ginie od kuli.
W niespełna dwa lata po premierze pisarz, reżyser i aktor Wasilij Makarowicz Szukszyn umiera. Kultura rosyjska ponosi niepowetowaną stratę.
* fragment opowiadania Wasilija Szukszyna „Żyć się chce” w tłumaczeniu Zofii Gadzinianki.
[08.10.2017, Dobrzelin]
Pamiętam dobrze film "Kalina czerwona"
OdpowiedzUsuń... a ja pamiętam Szukszyna jeszcze w roli inżyniera w filmie Gierasimowa "Nad jeziorem" - piękny obraz z Bajkałem w roli głównej...
UsuńSzukszyna znam z "Kaliny czerwonej". Opowiadań "Żyć się chce" nie czytałam, zatem trzeba sięgnąć po nie.
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia
Język tych opowiadań może nie jest wysoce kunsztowny, ale w końcu autor opowiada o zdarzeniach i osobach związanych z głęboką prowincją Rosji...
Usuń