Po wysłuchaniu "adagietta" z 5 symfonii Gustawa Mahlera wrażenia są takie, iż poznaje się po tych uporządkowanych w pełnej logice następstw i konieczności dźwiękach próbę wydobycia na świat materii tak doskonałej, że nie sposób jej nie pochwalić; poznaje się przyczynę, dla której człowiek wymyślił muzykę. Dla wykreowania nowej rzeczywistości? Dla uzupełnienia jej takim środkiem wyrazu, z którym sobie nie poradzi słowo, nie sprosta obraz?
Frazy muzyczne zrodzone z dźwięków adagietta oznajmiają nam początek kolejnego danego na do przeżycia dnia, który budzi się serdecznie uśmiechnięty, słoneczny i bezwietrzny, i to zachwycenie się nad odwieczną naturą stworzenia pogłębia się z każdą następującą po sobie nutą, z każdym pociągnięciem smyczka po najłagodniejszej ze strun, i trwa ten dźwięk, ta harmonia aż do naturalnej potrzeby snu przed następnym w kolejności uśmiechem dnia.
Jeżeli przypominamy sobie takie dni, letnie, choć nie tylko letnie, lecz takie, w których nasze myśli i uczucia, także zawiązki czynów, rodziły się nie w bólach, ale w radości z uczestnictwa w życiu, to Mahler właśnie o takim dniu nam opowiada. Cieszmy się więc z tego i posłuchajmy.
[12.05.2019, Aire des Avionneurs, Indre we Francji]
Pięknie zinterpretowałeś "adagietto"
OdpowiedzUsuńW takiej muzyce można się i powinno zapomnieć o prozie i brzydocie życia.
Piękna muzyka towarzyszy Ci w podróży:-)
OdpowiedzUsuńPiękna muzyka i równie piękny opis. Aż trochę zazdroszczę wrażliwości i umiejętności słuchania.
OdpowiedzUsuń