Luis Alberto Sangroniz - Portret kobiety (1932)

Luis Alberto Sangroniz  -  Portret kobiety (1932)

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

10 listopada 2025

OPOWIEŚCI NIEPRAWDZIWE (3) ZWIĄZEK Z POMYŚLNYM ZAKOŃCZENIEM

 

Przestrzegała go przed nią.

- Owszem, jest sympatyczna, miła, ale nie masz pojęcia, ilu miała mężczyzn. Mnie to nie obchodzi. Dla mnie może ich mieć, ile chce, choć to nie po bożemu, wiesz, że ja tego nie popieram. A ty jesteś młody, ledwie po maturze. Założę się, że jej się spodobasz, bo tak młodego chłopca pewnie jeszcze nie miała, a ma taką zdolność przyciągania facetów, więc, założę się, że już dybie na ciebie.

Mała pauza.

- Nie, no oczywiście odpowiadaj jej na dzień dobry, tego wymaga dobre wychowanie. Jeśli zapyta kim jesteś, odpowiedz: „Studiuję polonistykę, jestem dopiero na pierwszym roku, mieszkam tutaj u ciotki, która jest zresztą moją chrzestną, większość wolnego czasu poświęcam nauce, w niedziele chodzę do kościoła jak przystało na chłopca z katolickiej rodziny”. Tak mów, zachowując konieczny dystans względem tej kobiety.

Słuchał chyba jednak nieuważnie, celowo nieuważnie, bo kiedy w niedzielę informował ciotkę, że posłusznie udaje się na mszę (była zdziwiona, że tak szybko wychodzi z domu, na co on, że chce się przejść po mieście – taka piękna pogoda – i nie pojedzie tramwajem… te trzy przystanki to w końcu nie tak daleko), to nie szedł do kościoła tylko na jakiś południowy seans filmowy. Myślał sobie, że chętnie porozmawiałby sobie z tą kobietą, w końcu podobała mu się, choć była od niego starsza; podejrzewał, że jest przed trzydziestką. Czy wiek jest tak bardzo istotny? Wcale tak nie uważał. Dyskretnie obserwował tę kobietę i zauważył, że pewien mężczyzna odwiedza ją przynajmniej dwa razy w miesiącu, co jednak nie zniechęciło go do kobiety, która coraz bardziej zaczynała mu się podobać. Widywali się na korytarzu i przed kamienicą niemal codziennie, wymieniali grzeczności, a pani Marta – tak miała kobieta na imię – sugerowała, aby wpadł do niej kiedyś, bo jest miłośniczką literatury iberoamerykańskiej, więc mogliby porozmawiać o Fuentesie lub Cortazarze.

Przyszło więc do okazji (przypomniał sobie to powiedzenie zasłyszane kiedyś, lecz nie pamięta od kogo). Ciotka zechciała sobie pojechać na Jasną Górę. Dwudniowa wycieczka do Częstochowy zaskoczyła go, bo przecież ciotka pielgrzymowała do tego świętego miejsca rokrocznie. Pani Marta musiała coś wiedzieć o planach ciotki, musiała się domyślać, gdyż mniej więcej około południa niby przypadkiem zapukała do drzwi jedzącego właśnie wczesny obiad Adama i w krótkich słowach wypowiedzianych dyszkantem zaprosiła chłopca na kolację, na dziewiętnastą.

Speszył się, lecz jednocześnie ucieszył z propozycji spotkania z kobietą, która wpadła mu w oko. Cieszył się, ale z drugiej strony czuł obawę przed tym spotkaniem, domyślając się intencji starszej od niego kobiety. To prawda, nie był pewien, jak się zachowa i czy pozwoli sobie na odrobinę intymności z tą kobietą. Wiedział, że może nie mieć ucieczki, nie wymówi się jakimś zadaniem, jakie ma wykonać względem ciotki. Oczekując na spotkanie, stwierdził, że zdąży jeszcze wpaść do Centralu, aby kupić wkupne wino i pudełko czekoladek. Zrobił to i punkt dziewiętnasta zapukał do drzwi pani Marty.

Przyjęła go z entuzjazmem i ostrym gulaszem z grubym makaronem. Najpierw otworzyli koniak. Patrzyli na siebie, bardziej uśmiechali się do siebie, aniżeli rozmawiali o literaturze iberoamerykańskiej. Zdecydowanie szybciej i więcej pili, niż się tego spodziewał. Kiedy opróżnili butelkę koniaku i pani Marta wlała teraz do pękatych kieliszków mocne i gęste gruzińskie wino, Adam poczuł, że gospodyni znacznie lepiej od niego znosi procenty zawarte w alkoholu. Poczuł się z razu głupio, gdy kobieta pomaga mu położyć się na łóżku i delikatnie pozbawia go koszuli i spodni. Przez jakiś czas odnosił wrażenie, że także pani Marta kładzie się obok niego w cielistej haleczce. Nie był pewien, czy to, co potem przeżywał było jawą czy snem. Było mu dobrze, gdy czuł na sobie i obok siebie gorące i sprężysta ciało kobiety. Pamięta, że kiedy było już po wszystkim, nakrył siebie i panią Martę kołdrą, tak jakby nie chciał pozwolić, aby ktokolwiek oglądał ich spontaniczną, pijaną miłość.

Rankiem obudziła go pocałunkami i powiedziała, gdzie zostawiła mu śniadanie. Poprosiła, aby sobie wypoczął, wypił gorzkiej kawy, i żeby na nią zaczekał, a ona postara się wrócić z biura wcześniej, bo już nie może się doczekać powtórki, do której oczywiście doszło, choć tym razem bez alkoholu.

Adam nie mógł się doczekać ponownego wyjazdu ciotki. Mogłaby wyjechać dokądkolwiek, aby tylko mógł zostawać sam na sam z panią Martą.

Po zaliczeniu pierwszego roku studiów ciąża pani Marty była już bardzo widoczna, więc pobrali się bezzwłocznie którejś soboty. Adam wiedział, że teraz będzie mu ciężej, że musi znaleźć jakąś dorywczą pracę, bo ze studiów nie chciał rezygnować.

Pani Marta gładząc swój wypukły i naprężony brzuch powiedziała, że chciała właśnie tego, właśnie z nim.

Po rozwiązaniu ciotka Adama, która po początkowej traumie spowodowanej niespodziewanym związkiem jej bratanka z panią Martą, która w jej oczach uchodziła za kobietę lekkich obyczajów, pomagała w wychowaniu małej Emilki, dziecka, które stało się wprost oczkiem w głowie starej panny – pierwszy raz ciotka Adama nie poszła na pielgrzymkę do Częstochowy, ale pomyślała sobie, że Pan Bóg jej wybaczy.



[10.11.2025, Toruń]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz