CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

31 lipca 2015

POMYŚLNE CZASY

Z przybyciem lata dla kawiarenki nastały pełne pozytywnych zmian czasy. Coraz to większa ilość gości pojawiała się w czterech ścianach lokalu oraz w ogródku, gdzie już na stałe zagościł projekcyjny ekran, a także podest, na którym uprawiano taneczną sztukę.
Trzeba było aż do północy (a bywało, że i dłużej) przedłużyć żywotność przybytku, gdyż akurat późnym wieczorem przybysze miejscowi i okoliczni, jak i też przypadkowi podróżni przejeżdżający przez miasto, wpadali do kawiarenki i zostawali w niej do ciemnej nocy, a bywało, że i do świtu.
Kawiarennik chcąc nie chcąc, zatrudnił dwoje młodych ludzi: chłopaka po gastronomicznych szkołach, który wielce pożyteczną rolę odgrywał w kuchni i przy barze (nawiasem mówiąc kawiarenka przestała być jadłodajnią łakoci, używek i napojów; serwowano w niej również obiady i rozmaite niesłodkie dania, przez co zyskała radcy Kracha nazwanie „kawiarenkowej oberży”)  i, za protekcją Marii, dziewczynę po liceum, która świetnie w kelnerskim fachu się odnajdywała.
Nadto, co nie wydaje się być dziwnym, owa para szczególnie do gustu przypadła młodej, Adamowej żonie i od pewnego czasu wraz z kawiarennikiem, Marią i rosnącą jak na drożdżach Różą ta para sympatycznych zaskrońców, w sobotnie i niedzielne przedpołudnia na wycieczki za miasto się wybierała, już to oddechu zaczerpnąć świeżego, bądź też zakosztować chłodnej, rzecznej kąpieli. 
A gdzie miały miejsce te eskapady? Juści, że w ciżemkowskich dobrach przepędzano czas najmilszy z miłych, gdzie Joanna z Piotrem gospodarowali wśród koni, paru kózek i krów mlecznych zachwycającej urody.
A dostawali się do Ciżemek nowo zakupionym, niezbyt starym kawiarennika autem. Radca Krach aż przyklasnął Adamowi, gratulując wyboru pojazdu, który sześć osób zabierał, pozostawiając jeszcze sporo miejsca na bagaże. Słowem - wymarzony wehikuł na przejażdżki rodzinne, a jeśli chciałby się po towar pojechać, to proszę bardzo, dlaczego nie, pakowny i, co najważniejsze, bez zarzutu sprawny. 
Stary pisarz, co sumiennie i gorączkowo losy kawiarenki opisuje, pełen był podziwu dla łaskawego losu, który przypadł kawiarence. Zawszeć to milej jest opisywać czasy urodzajne, niż grzebać się w tych niebogatych, targających nerwy, skąpych w uśmiech i monotonnych jak pań niektórych ręczne robótki, choć i z tego niejedna pociecha wyrasta.
Starego pisarza, tak jak i pozostałych redaktorów „Naszego Głosu”, cieszyło to, że pismo rozchodzi się przepięknie i z numeru na numer lepiej, a on sam był nareszcie kontent z tego, że jest w tym sukcesie także i jego okruch pracy, że listy od czytelników dostaje, a tak w ogóle to „latoś” obrodziło piszącymi, którzy szukają u starego pisarza pociechy w komentarzach do swoich tekstów, które gdyby nie pismo, pewnie nigdy nie zawędrowałyby pod strzechy, lecz okupowały ciężkie, oporne szuflady.
Przyszedł był tez list tradycyjnie napisany od pewnego wydawnictwa, które zapraszało starego pisarza do współpracy.
- Czyliż zatem „Nasz Głos” pobrzmiewa poza lokalna prowincję - zapytywał pisarz sam siebie i zaraz odpowiadał - na to wychodzi. Być może i w tej kwestii nastąpią pozytywne zmiany - konkludował.
Z pewnością jedna sytuacja nie uległa zmianie. Przebywając w kawiarence i zasiadając przy swoim stoliku, stary pisarz uporczywie zamawiał mleko. Od pewnego czasu ów napój bogów stał się jeszcze znaczniejszym rarytasem, albowiem kawiarennik pozyskiwał je prosto od wymion sympatycznej, ciżemkowskiej krówki.
Nic tez dziwnego, że stary pisarz zachwycony był bardziej niż niezmiennie i dotychczas z podawanego mu napoju i po cichutku sączył do uszu Adama słowa o rzekomym nadzwyczaj pozytywnym wpływie „nowego” mleka na jasność umysłu,  płodność myśli i sztukę pisania.
Roześmiał się Adam na te słowa i wyrzekł do miłośnika mlecznego płynu te słowa:
- Mój drogi, jeśli sobie życzysz tej jakości mleka, proszę bardzo, twój kubek będzie po brzegi nim napełniony, lecz czy nie uważasz, że najwyższa pora, abyś się wreszcie pojawił w Ciżemkach i osobiście zapoznał z tą, która jasność umysłu i twórczą płodność w swoim pokarmie ci przekazuje?
/w Niemczech pod Karlsruhe, 18.07.2015/

2 komentarze:

  1. Lubię i ja przesiadywać w tej kawiarence, słuchać muzyki i smakować słowa opowiadanej historii. Kto teraz zna smak mleka prosto od krowy? Te z plastiku i kartonów mają różne domieszki. Ale kto obecnie w świecie wulgaryzmów tak miło pisze o parze"sympatycznych zaskrońców". Ten kawiarenkowy świat to górna półka dawnych czasów i dni. Świat kulturalnych ludzi, prawych obyczajów i szacunku do życia. Pozdrawiam ten świat i tych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo, miło Cię posłyszeć.... w imieniu radcy Kracha i jego przyjaciół, dziękuję, a prawdę mówiąc, kawiarenkowe opowieści, z przekonaniem i z jakąś zdecydowaną myślą pisane, mają być właśnie odtrutką na czasy niekoniecznie w całej rozciągłości najpiękniejsze... a ja pięknie pozdrawiam...

      Usuń