ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

12 lipca 2015

W POSZUKIWANIU MIEJSCA DLA SIEBIE

Kiedy dzień jest taki: pogodnie czysty, przejrzysty, upalny w jego połowie, chłodniejszy ku zachodowi ale wciąż ciepły, bezwietrzny, z niechęcia oddający jasność nocy, napominany wschodzącym księżycem, kiedy dzień jest właśnie taki, a noc już się skrada jak kobiece usta do pocałunku, wtedy moje myśli podróżują po świecie, wracając do kraju, którego dla mnie już nie ma, lecz tylko jego wspomnienie mgliste, choć przebijają przez nią kontury pozostawione przez młodość.
Ja tutaj u koleżanki Francji, a ta, która matka być powinna, macochą się stała niewierną, opryskliwą, w każdym bądź razie inną niż matka.
Gdzieżbym tu, we Francji, miał znaleźć dla siebie przytułek na ostatnie lata? Gdzie?
Może gdzieś na równinach Orleanu nad Loarą, gdzie rozpłomienione słonecznym blaskiem pola przypominają mazowieckie płaszczyzny sięgające bezkresnego horyzontu? Zostając tutaj, podjeżdżałbym pod cukrownię, aby nasycić nozdrza zapachem dzieciństwa. 
A może zamieszkałbym niedaleko od Orleanu, w Blois, Gien, Briarre, gdzieś wśród lasów nad Loarą, mając w sąsiedztwie dziesiątki uroczych zamków, zameczków, pałaców, kwiecistych, kamiennych wiosek, miasteczek, z kawiarenkami na głównym, bądź jedynym placu, z zamkniętymi kościołami wybijającymi dawno już miniony czas.
A może zacumowałbym nieco dalej na wschód i południe, do przystani w Bourges, do portu w Sancerre, gdzie przednie białe i różowe wino mają lub też znalazłbym się na szlaku George Sand, w Nohant, gdzie ta renesansowa pani usidliła Chopina.
A może skierowałbym się jeszcze bardziej na południe, w średnie Pireneje przyciągające dziewiczym lasem, zielonymi wzgórzami, pastwiskami, na których żrą trawę krowy o wiecznie uśmiechniętych pyskach*, gdzie owce bieleją na rozłożystych stokach, a przydrożne konie podchodzą na odległość wyciągniętej ręki, aby nawiązać najbliższą z możliwych znajomość. 
Tak, osiąść gdzieś na starość w małoludnych Pirenejach, w tych niewielu jakże pięknych miastach - bajkach, albo w gęstych lasach, gdzie aż roi się od straszydeł, wiedźm, dziadów, wilkołaków i rusałek.
Pewnie, że szkoda by było zostawić za sobą swój kraj, bo paru jeszcze mądrych ludzi w nim mieszka i mieszkało, paru pisało wiersze, malowało, komponowało muzykę, odbudowywało kraj ze zniszczeń, miało jakieś idee, marzenia.
Ale to już minęło i nie wróci.
Cóż z tego, że ojczyzna dzisiaj na pocztówkach piękniej się przedstawia? Ani ona dla mnie, ani ja dla niej nie jestem.
Tak wyszło.
/27.06.2015, w drodze do Nantes, Francja/

*

Prawda, jak pięknie się uśmiecha... krowa rasy Blonde d'Aquitaine, przepiękna blondynka.

3 komentarze:

  1. Nie szukaj nigdzie indziej miejsca. Przecież wiesz, że drzew, którym czas przepięknie wyrzeżbił korę nie należy przesadzać.... Nawet jak się przyjmą, to będą ciągle szumiały tak jak wtedy gdy były młode...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zielone pastwiska, wilkołakowe lasy, żyzne pola,monumentalne zamki,piękne widoki w każdym kraju są godne podziwiania, ale tęsknota zawsze jest jedna. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń