CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

03 czerwca 2018

KRAJOWE ZAPISKI - W CZYM WYRAŻA SIĘ ARTYZM FUKSA


Temat, który właśnie napoczynam, pojawił się w kawiarence już parę razy, ilekroć wspominałem o książkach Ladislava Fuksa. Powiem więcej, zanosi się na to, że jeszcze nie raz poruszę wątek stylistycznego kunsztu tego pisarza.
Ostatnimi czasy, po powrocie do kraju z podróży, podczas której przeczytałem kilka książek, sięgam po „Wariacje na najniższej strunie” Fuksa. Nie czytam tekstu w całości - otwieram książkę na dowolnej stronie, czytam fragment, zachwycam się nim i zazdroszczę autorowi. Podobnie rzecz się miała i tym razem. Zanim spróbuję wyjaśnić, czemu akurat Fuks i jego „Wariacje” przytoczę fragmencik tej powieści i wprowadzę w cytowany wątek. Fuks w poniższym fragmencie wyznaczył na narratora małego chłopca, który na prośbę dziadka udał się rodzicami do Wiednia, gdzie uczestniczy w ceremonii pogrzebowej dostojnika państwowego - zacnego generała.
Oto ten fragment:
„Jednocześnie znowu zagrzmiały organy, sklepienie zadrżało i jakby się zupełnie otworzyło, w powietrzu zalśnił deszcz kropelek. Spadły na czapkę dziadka i na pierś i błyszczały tam jak małe tęczowe kropelki. Dziadek uśmiechnął się i jedną kroplę, która przylgnęła mu do policzka nieznacznie otarł. Potem rozległ się krótki śpiew, śpiew złotych ornatów, a potem ciężka, poważna muzyka, to mógł być tylko Beethoven. Była tak wstrząsająca, że wiele ludzi za naszymi plecami płakało. Mama trzymała chusteczkę przy oczach i była bardzo blada, brat mamy zasłaniał sobie oczy dłonią. Wydawało mi się, że i sam Gini ma łzy w oczach, ale z pewnością było to złudzenie, muzyka nie tak łatwo wzrusza Giniego, chociaż bardzo ją lubi. Ojciec był lodowato spokojny, dostojny i poważny. Ta za nami głośno wciągała ślinę przez zęby, chociaż się wcale nie odzywała. Nie odwróciłem się, ale mógłbym przysiąc, że jej łzy z oczu nie ciekły… Nagle grono w ornatach poruszyło się w niszy, czarno-złota czapa z laską zrobiła krok w stronę dziadkowego fotela i powoli, nieznacznie skinęła chudą pożółkłą twarzą. Wyglądało to, jakby chciała dziadkowi taktownie przypomnieć, że już czas…”
Ot, urywek tekstu opisującego wrażenia bohatera - obserwatora tej smutnej, lecz jakże dostojnej uroczystości. Opis jej nie jest do końca realistyczny, zawiera elementy wydobyte z wyobraźni obserwującego. Cóż my tu mamy? Po wybrzmieniu organów pojawił się pod niby otwartym sklepieniem świątyni „deszcz kropelek”, zaczyna się „śpiew złotych ornatów” (nie księży ubranych w ornaty), rozlega się  wstrząsająca, „poważna, ciężka muzyka” i jest to muzyka koniecznie "Beethovena".
Chłopiec obserwuje reakcje najbliższych mu osób: matka trzyma chusteczkę przy oczach i płacze, brat mamy też łka, choć zasłania sobie oczy dłonią, kuzyn Gini też ma łzy w oczach, ale chyba z powodu słyszenia tej ciężkiej muzyki, choć jest to dziwne, bo Giniego muzyka nie wzrusza, ojciec chłopca jest „lodowato spokojny, dostojny i poważny” (zwięzła, acz w całej rozciągłości prawdziwa charakterystyka ojca chłopca), jakaś pani z tyłu, zdaniem głównego bohatera książki z pewnością nie płacze. Po chwili ornaty poruszyły się (nie księża w ornatach a ornaty), zaś „czarno-złota czapa z laską” (nie biskup czy kardynał, a właśnie „czarno-złota czapa z laską”) kieruje się w stronę dziadka."
Gdyby mi przyszło cytować dalej, opis ceremonii pogrzebowej zawierałby dziesiątki podobnych niuansów - przedstawiałby połączenie realnego opisu rzeczywistości z wyobrażeniami na jej temat dziecka.
W innym miejscu, nieco dalej, Fuks włoży w usta bohatera następujące słowa: „Czułem, jak kostucha za mną nadyma się, chyba z dumy, i nie wiedziałem dlaczego.” Wbrew pozorom tą „kostuchą” nie jest śmierć, lecz pewna dystyngowana dama, ta, która nie uroniła łzy i która po uroczystości żałobnej, podczas konsolacji zasiądzie przy stole naprzeciwko chłopca.
Artyzm stylistyki Ladislava Fuksa polega na tym, że pisarz nie ogranicza się do zdawania relacji z doniosłego acz przykrego wydarzenia, jakim jest pogrzeb sławnego i zasłużonego dla Cesarstwa człowieka, ale pogłębia ten opis o zapis wydobyty z wyobraźni tego, kto o uroczystości opowiada. Często skojarzenia chłopca są zdumiewające, ocierające się o surrealistyczne spostrzeżenia czy wizje podszyte zawoalowanym humorem, jakże niepasującym do powagi sytuacji. I właśnie w tej poetyce opisywania świata i ludzkich przeżyć, w połączeniu tych dwu elementów zawiera się pełnia prawdy o życiu przeniesiona na język literacki.
Spróbujmy sobie przypomnieć jakąś ważną uroczystość, w której uczestniczyliśmy (nie mam na myśli jedynie pogrzebu) - czy będąc jej świadkiem, a może i podmiotem, nasze myśli podążały jedynie za pojedynczymi faktami, które obiektywnie mogliśmy potwierdzić i zapisać we własnej pamięci, czy może myśli nasze rozbiegały się w różne strony, dążąc ku wspomnieniom, ku innym wydarzeniom, w których braliśmy udział, czy wreszcie może zdarzyło nam się ulecieć z myślami w krainę ułudy, niemającej bezpośredniego wniosku z wydarzeniem dziejącym się tu i teraz?
Wydaje mi się, że w taki właśnie sposób funkcjonuje ludzki umysł. Nie jest on puszczoną w ruch kamerą, rejestrującą jedynie bieżący obraz i dźwięk, a działa wielotorowo, wydeptuje nowe ścieżki w zgoła nieoczekiwanych miejscach, gubi główny wątek, zbliża się do niego, to znów oddala i w efekcie zamiast precyzyjnego skopiowania rzeczywistości mamy do czynienia z obrazem podmalowanym przez naszą wyobraźnię.
Pisarstwo Fuksa, choć pozornie klasycznie realistyczne i dbające o detale, zdaje się być takim wyobrażeniem rzeczywistości stworzonej przez tego, który ma w sobie tyle siły, umiejętności i talentu, aby wyobrażenie to przelać z myśli na papier.
Ale to nie jedyna pozytywna cecha literatury autorstwa tego niesłusznie tak mało w Polsce znanego czeskiego pisarza.

[03.06.2018, „Dobrzelin”]

2 komentarze:

  1. To prawda, w trakcie niektórych, zwłaszcza przydługich uroczystości, nasza uwaga krótko skupia się na przebiegu zdarzenia, po jakimś czasie myśli dryfują gdzieś obok...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wstyd się przyznać, ale Fuksa nie znam. Za to zachęcona sięgnę z pewnością po wielotorową prozę autora. A rozbiegane myśli znamy z autopsji.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń