ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

20 sierpnia 2018

KAWIARENKA (112) PRZETWORY


Czy można się temu dziwić, że ostatnimi czasy kawiarenka zapełniała się gośćmi w nadmiarze i, co ciekawe, w godzinach wczesnopopołudniowych? Skwar z nieba się lał, uliczki miasteczka puste z wyjątkiem miejsc ukrytych pod koronami drzew na placu oraz w parku, a komu tej ochłody było mało, przybywał do kawiarenki i zasiadł głównie w tej części lokalu, która mieściła się w ogrodzie. Tam było najchłodniej, choć stali kawiarenkowicze wybierali jednak swoje odwieczne stoliki, rozmawiali przy chłodzących trzewia napojach, spożywali lody i owocowe sałatki; dopiero w godzinach późnowieczornych raczono się kawą, ciasteczkami i alkoholem.
Jeszcze chłodniej mieli ci, którzy, uczestniczyli w dorocznym spływie kajakowym, który miał miejsce w drugą sobotę i niedzielę sierpnia, początkując tym samym Dni Różanowa, które w tym roku potrwają aż do 19 sierpnia.
Rajcy miejscy z panem burmistrzem na czele, z panem Korfantym oraz angażującymi się w każde zbożne dzieło kawiarenkowiczami wymyślili na tę okoliczność występy estradowe na świeżym powietrzu, jarmark kolekcjonerski, teatr uliczny, zawody sportowe dla przyjezdnych i tubylców, mistrzostwa w łowieniu ryb w zalewie, a że towarzyszyło i towarzyszyć będzie temu zacnemu przedsięwzięciu podróżowanie zabytkową kolejką, wycieczki rowerowe, jazdy konne w Ciżemkach i potańcówki z loterią fantową i konkursami, to wszystko sprawiło, że miasteczko Różanów, od którego już dawno przestało wiać nudą, jeszcze bardziej wypiękniało, co szczególnie zachwyciło przybyszy spoza granic miasta i powiatu.
Stary pisarz opisujący współczesne dzieje miasteczka odnotował też fakt szczególny, a mianowicie panu prezydentowi udało się jakimś sposobem zaprosić do miasta harcerzy i młodzież z hufców OHP i to nie tylko po to, aby dziatwa spędziła na wywczasach wakacje w mieście, pobliskim lesie i nad wodami Mętnicy, ale również z czysto praktycznego powodu. Jak wcześniej zanotował stary pisarz, w zgodzie z założeniami publicznego budżetu obywatelskiego przystąpiono do renowacji różanowskich kamieniczek na starym mieście, tudzież do odnowy elewacji na uliczkach prowadzącym do głównego placu. I właśnie młodzież została bezlitośnie wykorzystana do dosłownej poprawy wizerunku miasta. Umieszczono ją w internacie technikum, dogadano się z restauratorami (także z kawiarennikiem Adamem) względem wyżywienia oraz w taki sposób wykorzystano czas dla młodzieży, aby po zakończonej pracy mogła ona korzystać do woli z miasteczkowych i pozamiejskich atrakcji. Tymczasem miasto piękniało, dochody przedsiębiorców rosły, przybysze byli zadowoleni, a wszyscy razem mniej na upały narzekali.
Jednakowoż miejski ośrodek zdrowia, przez doktora Koteńkę kierowany przyjmował większą liczbę pacjentów, dla których panujący upał powodował rozmaite dolegliwości, zwłaszcza u osób „sercowych” i starszych. Pan doktor Koteńko, już nie sam, bo z panią Emilią, swoją podwładną i partnerką do muzycznych koncertów objeżdżali wczesnym rankiem lub późnym popołudniem okoliczne wioski, doglądając niedawnych pacjentów. Ale, prawdę powiedziawszy, te podróże miały głównie na celu zapoznać panią doktor Milkę z pacjentami, którzy, co niestety zdarza się jeszcze po wsiach, pojawiają się u lekarza zbyt późno, ze szkodą dla własnego zdrowia.
Podczas jednej z takich podróży, a miało to miejsce w Gródku, zetknęli się z godnym polecenia wydarzeniem. Otóż tamtejsze Koło Gospodyń Wiejskich umyśliło sobie, że w związku z tragicznie nieopłacalnymi cenami na owoce miękkie, postanowiono wziąć sprawy w swoje pracowite, kobiece ręce, a mianowicie przedsiębiorcze panie zebrały do galopu panów i kobiety, w gospodarstwach których hoduje się wiśnie, czereśnie, maliny i porzeczki, proponując im na znacznie szerszą skalę produkować z tych owoców przetwory. Wiadomo, że każda dobra gospodyni zapełnia piwniczki słoiczkami z własnych zbiorów, jednakowoż tym razem należało ten asortyment wielokrotnie zwiększyć ilościowo, a następnie jako produkt regionalny sprzedawać, czy to bezpośrednio „u chłopa”, na targu, czy też w społecznym markecie. Klientów było wielu, a to z tego powodu, że Różanów, jak wspomniano wcześniej cieszył się coraz większą popularnością wśród turystów i wczasowiczów. W ten oto sposób przynajmniej w niewielkim procencie sadownicy zdołali odrobić straty spowodowane najpierw srogim deszczem, a później upałami. O jakości owocowych przetworów przekonali się i pani Milka, i pan doktor Koteńko, ale tym razem pan doktor Koteńko za nic w świecie nie chciał się zgodzić na to, aby te grodkowskie dżemy, soki, kompoty i konfitury traktować jako formę prezentu za opiekę, jaką okazywał pacjentom - płacił za nie sowicie i tego nie żałował. 

[17.08.2018, Sucy-en-Brie, Val-de-Marne we Francji]  

6 komentarzy:

  1. Sama chętnie kupiłabym takowe dżemy, powidła i konfitury, a pracowitość gospodyń wiejskich podziwiam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz że po 15 latach znalazlem w piwniczce dzem żony - pięknie wyklarowany, zrro zepsucia. ..

      Usuń
  2. Sama przetworów nie robię i chociaż owe owoce chętniej zjadałabym w stanie naturalnym, to przetworami też nie pogardziłabym.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz w domu robimy wkasciwie kiszone ogórki i kapustę. Gdzies zapodzial sie nam stary jeszcze peerelowski sokownik idealny do robienia prawdziwych sokow i kompotow. Smooth

      Usuń
  3. Tak też tym sposobem Kawiarennicy dołączają do współczesnych, którzy regionalne wyroby mogą tylko sprzedawać w dniach miasta, dożynkach,wiejskich świętach i wtedy nikt nie pyta, czy Sanepid zaopiniował, a miso było badane. Jeden z paradoksów polskich przepisów.
    Serdeczni pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mozna to obejsc (nie doslownie ale jest latwiej) tworząc grupe producencka, ale u nas nie kazdy ma do tego przekonanie smooth

      Usuń