CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

28 października 2018

W DRODZE (II) 12-13


- Toż to on, Tosiu, rozpoznałam go, gdy tylko wysiadł z auta. Po czym? Wykapany ojciec. Boże drogi, jaki ten świat mały! Że też Pan bóg tak mnie poprowadził! Powiedział: jedź do krewniaczki, z najstarszych ona ci tylko została. Przywitaj się, wypłacz po stracie Staszka. Wytłumacz się, dlaczego nie zdążyłaś jej powiadomić.
A ja, Tosiu naprawdę nie mogłam, chociaż chciałam, ale jak Staszek nie obudził się w ten pierwszy dzień wiosny, smutny, deszczowy, wiatr i szaruga, kiedy go poruszyłam i poczułam chłód jego ramion, to tak mnie coś zakuło w piersi, tak ubodło, że jak stałam przy jego łóżku, jak była nad Staszkiem pochylona, tak więcej niczego z tego poranka nie pamiętam, a obudziłam się dopiero w szpitalu. Agniecha, co to zawsze z rana przychodzi do mnie na ploty, znalazła nas oboje leżących. Staszek zimny, ale wyglądał podobno jakby wciąż spał, z tym swoim dobrotliwym uśmiechem na twarzy, a ja… a mnie sączyła się krew z nosa. Agniecha zawezwała pogotowie.
Gdzie tam moi myśleli wtedy o spraszaniu dalszej rodziny. Śmierć Staszka, a do tego ja z tym swoim sercem w szpitalu. I na pogrzebie Staszka nie byłam, nie pozwolili, bo drugiej śmierci nie chcą, nie i nie. Cóż było robić? Po dwóch tygodniach wypisali i dopiero wtedy poszłam na grób męża. Wtedy napisałam do ciebie list, Tosiu, a ty odpisałaś mi, że jeśli nie zaraz po Bożym Ciele, to w sierpniu, ale przyjedziesz.
- A ty jak się teraz czujesz, Katarzyno?
- Lepiej, znacznie lepiej, nie przyjeżdżałabym.
13.
Może i ja ją rozpoznałem, ale tyle przecież czasu upłynęło… no co, dzieckiem byłem, kiedy babcia z mamą wysyłały mnie do pani Katarzyny po mleko, jajka, rzadziej po ser twarogowy. Popatrzcie… ten zapach mleka od samego rana!
Musiałem się z nią wyściskać. To prawda, że stara, ale wcale nie niedołężna.
Tak jakoś odstąpiła ode mnie. Wyrwała się z moich ramion.
- Oj, Adasiu, podobnyś do ojca, ale nie we wszystkim. Twój świętej pamięci ojciec był zawsze ogolony, bardzo starannie, i pachniał kolońską wodą… o, a jaki przystojny z niego mężczyzna, choć zwykły przecie robotnik i z pracy wracał umorusany, ale tylko z pracy. A ty? Czemuś się nie ogolił?
Zawstydziła mnie.
- Szczerze, pani Katarzyno? Zapomniałem się ogolić przed wyjazdem, a w drodze… rozumie pani….
- Zapomniał. Boże drogi, no niech ci będzie. Widzę, że się wybrałeś w podróż, tak i ja podobnie, do krewniaczki w odwiedziny przyjechałam, bo kiedy Allach przyjść nie może… a z dworca dostałam się tutaj okazją, nie uwierzysz… policja mnie dowiozła, a Tosia gdy tylko zobaczyła jak radiowóz wjeżdża na podwórze, to oczy w słup i az się przeżegnała, tak było, Tosiu?
Antonina przytaknęła głową.

[28.10.2018, Aire de Garabit we Francji]

2 komentarze:

  1. Boże, za nic na świecie nie chciałabym obudzić się obok nieżyjącego męża...

    OdpowiedzUsuń