Po tym ostatnim, rozedrganym, zaangażowanym tekście, jaki umieściłem w tym miejscu, w kawiarence musi się znaleźć czas na uspokojenie. Dzisiaj będzie nim "Agni Parthene" pieśń cerkiewna o korzeniach bizantyjskich, nazywana również "Hymnem św. Nektariusza".
Religijna, cerkiewna muzyka obrządku wschodniego, charakteryzująca się jednogłosowością lub chóralna wielogłosowością, zwykle bez podkładu instrumentalnego potrafi zachwycić nie tylko serca wierzących, lecz również wrażliwe na nieskalane piękno ludzkiego głosu ateistów.
Podobnie zresztą zachwycamy się kolorytem czystych barw ikon, których "pisanie" obrazem jest sztuką wychodząca daleko poza ramy religijności.
"Agni Parthene" to jedna z najbardziej rozpoznawalnych pieśni, jakie powstaly w obszarze wschodniego odłamu chrześcijaństwa.
Proponuję przez chwilę przysłuchać się tej pieśni w trzech wykonaniach.
Pierwsze jest dziełem mnichów Klasztoru Simonopetra na greckiej górze Athos.
Druga wersja Hymnu śpiewana jest przez Divnę Ljubojević, serbską wokalistkę, założycielkę chóru "Melodi", specjalizującego się w interpretowaniu muzyki cerkiewnej.
Wykonawcami trzeciej wersji "Agni Parthene" są mnisi Monastyru Wałaamskiego usytuowanego na niewielkiej wyspie na jeziorze Ładoga w Rosji. Ta trzecia wersja jest mi najbliższa, choć chyba nie to jest najważniejsze.
Przyjemnego słuchania.
Podobno "muzyka łagodzi obyczaje " a co maja począć niemuzykalni? czyli ci, którym słoń nadepnął na ucho? terapia muzyką przynosi efekty tylko u niektórych dotkniętych depresją; ot- talenty, każdy otrzymał inne; pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńzaprotestuję... w muzyce, takoż i w innych sztukach raczej chodzi o to, czy się człowiek w takim a nie innym towarzystwie dobrze czuje, nie z każdą muzyką człowiekowi jest do twarzy, ale przecież jeśli słyszy to i czuje, a że zanucić nie potrafi to już insza inność :-)
UsuńTrzecia wersja zdecydowanie lepsza ze względu na klimat wnętrza świątyni i pięknych krajobrazów wokół. Słucham ciepłych głosów mnichów i jednocześnie oglądam. Taka poranna uczta.
OdpowiedzUsuńtak... ten klimat jest szczególny i w odbiorze każdego dźwieku ważny
UsuńZgadzam się z Ultrą, że trzecia wersja najbardziej klimatyczna, kojąca...
OdpowiedzUsuńDruga za bardzo komercyjna, przypomina trochę Eleni. Dziękuję za edukację muzyczną :-)
cóż... preferujesz zatem wielogłosowość, czyli chyba tę ceche, która największego przysparza uroku tego typu muzyce
UsuńMyślałam, że tylko ja jestem zakręcona na pukncie Agni Perthene.. a wersja Valaam Brethren Choir od kilku lat rozpoczyna moją pasyjną listę przebojów :) pozdrawiam serdecznie z Podbeskidzia! Wesołych Świąt
OdpowiedzUsuń