Jako nocny motyl krążę
nad ciepłem twojego ciała
przysiadam na kiści dłoni
o którą opierasz uśpioną głowę
moje miękkie skrzydełka
łaskoczą najpierw oliwkowy naskórek
potem przeskakuję
na naprężone mięśnie czoła
spaceruję sobie
po przymkniętych powiekach
zadartym nosku
sfruwam na podbródek
wachluję go
szeroko rozpostartymi skrzydełkami
i w końcu całuję ssawkami
twoją zwilżoną dolną wargę
przysypiam na niej…
… nagle… pac
moja miłość do ciebie
spopielała drobinkami pyłu
wiesz że połamałaś mi skrzydełka
a serce…
… jak mnie boli….
[25.07.2017, Chester, Chestershire w Anglii
U poety nawet ćmę można polubić :-)
OdpowiedzUsuńPoetę też się lubi...
OdpowiedzUsuń:-)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńO nie! Nie wolno łamać skrzydełek takiej miłej ćmie.
Pozdrawiam serdecznie.