Oliwne gaje mojego dzieciństwa
szumiały bezłzawą radością wierzb,
cyprysy - topole sadzone własną ręką,
bananowce - ciemna zieleń buraczanych pól,
skaliste wybrzeża - kopczyki kamieni na miedzach,
piaszczyste plaże - połacie zapuszczonych ugorów.
I tylko słońce nade mną to samo,
i księżyc kąpiący się w kryształowym lustrze stawów.
W czas wielkiej powodzi
nienawistne fale
porwały korzenie mojej młodości,
skamieniała równina
rozlała się po kres horyzontu,
nie zdążyłem na ostatnią Arkę,
spoglądam w bezchmurne niebo
wypatrując gołębia,
który przywróci mi pamięć,
uwije gniazdo tuż obok
kamiennego wezgłowia
człowieka - trupa.
[22.03.2019, Dover, Kent w Anglii]
Ciekawe, na co patrzyłeś, że takie obrazy zagościły w Twojej głowie... znowu Dover ;-)
OdpowiedzUsuńZnaczy się nijak się mają obce krajobrazy do tych z dzieciństwa i młodości. A w Dover stoję w związku z awarią auta... pozdrawiam
Usuń