Ciężko, bo już tyle czasu czekam na powrót do kraju; ciężko mi też pisać na smartfonie palcami (przydałby mi się taki "patyczek"); ciężko, bo noga boli, bo od leżenia w łóżku boli pewna część ciała, której zobaczyć nie sposób... i tak w ogóle jest ciężko, choć się poprawia, ale i tak nie mogę się skupić przez dłuższy okres czasu na rozmowie telefonicznej, na pisaniu i czytaniu, czy nawet na zamieszczeniu w kawiarence choćby zbiorowych podziękowań tym wszystkim, którym los kawiarennika nie jest tak całkiem obojętny.
Mam nadzieję, że ci, o których myślę, nie wezmą mi za złe, gdy nie odpowiem od razu na komentarz - uwierzcie, nie jest to wyrazem braku szacunku z mojej strony, lecz takiego stanu, który nie pozwala mi się skupić na pisaniu kilku linijek tekstu (czwarty raz uzupełniam myśli w niniejszym poście), a wykład Pani Olgi Tokarczuk( prawdziwa uczta intelektualna) czytałem w kilkunastu odcinkach.
Zanim pochłonie mnie niepewny sen, zanim przestaną działać "pain killers" - tak tu się mówi na tabletki uśmierzające ból, napiszę króciutko o wielkiej pozytywnie ukierunkowanej rozmowie telefonicznej, jaką odbyłem z panem Dominikiem - spedytorem ostatniej firmy z jaką współpracowałem.
Streszczając się bardzo, powiem tak: firma ta ********** należy do bardzo nielicznego (5-10% rynku transportowego), dla której na pierwszym miejscu stoi PRACOWNIK, nie zaś wszechwładnie odnoszący się zysk. Niestety dopiero za 9-tym razem mogłem się o tym przekonać. ***&&&€S to apetyczna truskaweczka na zatęchłym torcie naszego rodzimego transportu międzynarodowego. Mam czas... opiszę zapewne cechy tegoż, a w tym momencie składam najserdeczniejsze podziękowanie za..." bycie nade wszystko człowiekiem" panom: Dominikowi, mojemu spedytorowi oraz panu Jackowi - szefowi firmy
[12.12.2019, Oslo, Norwegia]
Mam nadzieję, że ci, o których myślę, nie wezmą mi za złe, gdy nie odpowiem od razu na komentarz - uwierzcie, nie jest to wyrazem braku szacunku z mojej strony, lecz takiego stanu, który nie pozwala mi się skupić na pisaniu kilku linijek tekstu (czwarty raz uzupełniam myśli w niniejszym poście), a wykład Pani Olgi Tokarczuk( prawdziwa uczta intelektualna) czytałem w kilkunastu odcinkach.
Zanim pochłonie mnie niepewny sen, zanim przestaną działać "pain killers" - tak tu się mówi na tabletki uśmierzające ból, napiszę króciutko o wielkiej pozytywnie ukierunkowanej rozmowie telefonicznej, jaką odbyłem z panem Dominikiem - spedytorem ostatniej firmy z jaką współpracowałem.
Streszczając się bardzo, powiem tak: firma ta ********** należy do bardzo nielicznego (5-10% rynku transportowego), dla której na pierwszym miejscu stoi PRACOWNIK, nie zaś wszechwładnie odnoszący się zysk. Niestety dopiero za 9-tym razem mogłem się o tym przekonać. ***&&&€S to apetyczna truskaweczka na zatęchłym torcie naszego rodzimego transportu międzynarodowego. Mam czas... opiszę zapewne cechy tegoż, a w tym momencie składam najserdeczniejsze podziękowanie za..." bycie nade wszystko człowiekiem" panom: Dominikowi, mojemu spedytorowi oraz panu Jackowi - szefowi firmy
[12.12.2019, Oslo, Norwegia]
To pocieszające że są jeszcze LUDZIE wśród tych istot, które nie zasługują na to miano.
OdpowiedzUsuńA z Pani Olgi Tokarczuk jestem dumna tak samo jak Ty. Ten Jej Nobel to naprawdę najlepsze co nam się ostatnio przytrafiło.
Wytrzymaj Andrzeju!!!!
Już niedługo będziesz w DOMU...
Miło czytać, że dla pracodawcy nie jesteś trybikiem w maszynie, ale kimś.
OdpowiedzUsuńnastrój pewnie poprawi się, gdy do domu wrócisz, każda niepewna sytuacja źle wpływa na psyche.
O drobiazgi się nie martw, zdrowie najważniejsze.
Ludzka firma to w polskiej pazerności rzadkość.
OdpowiedzUsuńWracaj do zdrowia, obstawiam, że niedługo będziesz w domu.
Serdeczności
Bo wbrew pozorom sporo jeszcze w Polsce prawdziwych ludzi, a nie mutantów niewidzących dalej niż czubek własnego nosa.
OdpowiedzUsuńGdy połamane lub zoperowane kości się zrastają to zawsze boli- zaliczyłam w tym roku zrastanie się kości po złamaniu. Ale trzeba wtedy pamiętać, że to "dobry ból" i wtedy łatwiej go znieść. Ale p. bólowe preparaty bierz, skoro serwują.Życzę Ci byś szybko doszedł do formy, choć to zapewne będzie wymagało z Twojej strony jeszcze sporo wysiłku. Ale obecność w domu też pomaga w powrocie do zdrowia.
Trzymaj się dzielnie, będzie dobrze!!!
Nie uległam wypadkowi, a też boli mnie ta część ciała, której nie można zobaczyć. Nie pisuję na smartfonie, a i na laptopie trudno czasami zebrać mi myśli. Nie jesteś więc odosobniony z odczuciami.Wracaj do zdrowia i równie szybko do domu. Uściski.
OdpowiedzUsuńDziękuję ogólnie za wszystkie komentarze. Postaram się odpisać szczegółowo, gdy odzyskam tych kilka utraconych sił.
OdpowiedzUsuń