1375.
Jak ja lubię miejskie kiermasze związane z obchodami jakichś świąt. Nastawiają kramów, w których możesz kupić na przykład pajdę chleba ze smalcem trzykrotnie lub czterokrotnie drożej niż gdybyś przygotował ją sam. Jest mnóstwo świecidełek, kolorowych żaróweczek, a przed świętami, jakiś miesiąc przed świętami zawsze znajdzie się coś dla bachorów, jakieś świecące, piszczące, gadające, tańczące, radujące zmysły barachło. Przepłacając zmniejszasz inflację i napędzasz popyt wewnętrzny, dzięki czemu gospodarka się rozwija i rośnie nam PKB. Lubię obchodzić te kiermasze z rękami w kieszeniach, wzruszając jeno ramionami, bo święta wcale nie za pasem, a tłumaczą, że już są i basta, i trzeba pociągnąć naiwniaków za kieszenie, nadpruć je, wywinąć wnętrzem na wierzch, bo czy kto widział bożonarodzeniowe celebracje bez setek ton żarcia i prezentów, bez choinek, które już po Nowym Roku wyrzuci się przez okno na ulicę, bez tego oświetlenia, za które zapłacimy… a ja się zapytuję, co my właściwie świętujemy???
[07.12.2026, Toruń]
Z drugiej strony, jest wiele osób, którym to sprawia radość i jest odmianą w szarej codzienności...
OdpowiedzUsuńI ja nie przepadam za tymi dużo wcześniejszymi kiermaszami...
OdpowiedzUsuńByłam na podobnym jarmarku . Odpowiedzi na Pana pytanie nie dostrzegłam. Nie było niczego co by nawiązywało istoty tych świąt czyli narodzenia Pana Boga w ludzkiej postaci..Tak jest od lat i postępuje, moim zdaniem. Nie wspomnę o dla mnie ciężkostrawnym braku polskich napisów, polskich piosenek, polskich kolęd, pastorałek. Takie święta cocacoli.
OdpowiedzUsuń