ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

08 marca 2013

Szczęście

Z rękopisu znalezionego w komodzie.

"Lubię tu przyjeżdżać. Kiedyś wystarczyło wysiąść z autobusu. Dom stał zaledwie kilkadziesiąt metrów od przystanku. A jaki to był dom! Ogródeczek od frontu ogrodzony drewnianym, acz starannie pielęgnowanym płotem; za nim dwa krzaki bzu, peonie, astry, nagietki, nasturcje, a pod oknami, po obu stronach wejściowych drzwi - malwy. Były też róże, jakiś iglaczek, klomb, połać ścinanej, lecz bez przesady, trawy. Przed jednym szpalerem malw, ławka, na których siadywali gospodarze (dawniej starzy rodzice gospodarzy) a także sąsiedzi i ucinali sobie pogawędki. Przed drugiem szpalerem malw, po prawej stronie sytuowała się kapliczka z Matką Boską. Być może obecność świętej postaci powstrzymywała spotykających się w tym miejscu mieszkańców okolicznych domostw przed kłótniami, nieobyczajnym słowem, gestem, czy wręcz myślami nędznymi i zawistnymi.
Dzisiaj przyjechałem autem. Przystanek autobusowy tkwi jeszcze przy drodze, choć większość autobusów go omija. Podejrzewałem, że w ten marcowy, pogodny dzień, kiedy słońcu udało się wreszcie, choć na krótki czas, naurągać szarej zimie, ławeczka zwrócona ku południowi, gościć będzie gospodarzy. Tak i też się stało. A potem powitanie, rąk uściśnienie i  pocałunki na szorstkich dłoniach składane. Mnóstwo słów prędkich, którymi chciałoby się opowiedzieć czas od ostatniej wizyty. W końcu rytuał picia mleka z  nadgryzionego przez wspomniany czas glinianego kubka, i kromka domowego chleba.
- Pamiętam ten smak. Niezrównany - mówię.
Kobieta uśmiecha się szczerze. Oczy jej błyszczą, młodnieją.
Zlizuję białą obrączkę z warg.
- A nie potrzeba wam czego? - pytam - bądź co bądź przednówek.
- A czegóż nam więcej do szczęścia potrzeba? Razem jesteśmy, to najważniejsze. Szczęśliwi - odpowiada mężczyzna.
- Starym ludziom niewiele potrzeba do szczęścia - dodaje kobieta - ot przychodzą do nas sąsiedzi. Ile my czasu tak gadamy.
- Czyli wszystko jak dawniej.
- Jak dawniej, tak jak to mleko i ten chleb.
- A wie pan co - odzywa się staruszek - teraz to my rozmawiamy często o bogactwie świata.
- Temat ciekawy.
- A i owszem. 
- I jakie wnioski? - pytam.
- A jakie to mądre wnioski mogą wyciągać na wierzch starzy ludzi - mówi - my sobie tak myślimy, że świat tak jakoś dziwnie i niesprawiedliwie urządzony.
- A przecież ani nasza Pani - kobieta wskazuje na sylwetkę Matki Boskiej - ani tym bardziej jej Syn, nie tego chcieli.
- Tak, panie Macieju, ich w to nieszczęście nie mieszać. To sprawka ludzi, że jedni mają za wiele, a drudzy ledwo co mają.
- Niestety tak świat urządzony - stwierdzam beznamiętnie.
- Przez ludzi - upiera się mężczyzna - I niech pan mi powie, po co to wszystko. Szczęścia z tego nie ma. Szczęście to mieć dom i nie być w nim samym. Nudno. Szczęście to umieć się zatroszczyć o ten dom i mieć za co. Szczęście to mieć głowę i ręce. I jeszcze mieć kogoś, kto te głowę i ręce doceni. Niech pan popatrzy na moją kobietę. Jakie ona ma ręce? Jak nimi potrafi... jakie ma serce. Wiedziałem , co brałem.
- Oj ty - staruszka zawstydzona.
- Panie Macieju. A gdyby tak ci, co mają więcej niż im potrzeba, spróbowali podzielić się ich bogactwem z tymi, którzy byle co mają?
- Oj ty mój filozofie - uśmiecha się kobieta - a na obiedzie to pan zostać musi.
Zostałem."

 

Józef Mehoffer - "Dziwny ogród"



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz