CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

07 września 2015

OPOWIEŚCI PRZEDZIWNEJ TREŚCI

***
-Tak, słucham?
- Pani Beata?... Pani Beato, mam dla pani propozycję.
- Słucham!?
- Mam dla pani propozycję. Niech pani mnie wysłucha i potem powie, czy ta propozycja panią zadowala.
- Nie jestem Beatą.
- Nie zajmę pani wiele czasu.
- Przepraszam, ale nie dodzwoniła się pani do Beaty… Wydaje mi się, że jestem mężczyzną i zawsze nim byłem.
- Ach tak… w takim razie może zadzwonię innym razem, pani Beato.
- Proszę bardzo.


***
Dostrzegł ją z pewnej odległości, uniemożliwiającej odczytanie zarysów jej twarzy, określenie wieku czy też udzielenia sobie odpowiedzi na proste pytanie: czy jest ładna?
W miarę zbliżania się do przystanku autobusowego, na którym stała był już w stanie stwierdzić, że jest bardziej dziewczyną niż kobietą, do tego zgrabną, ubraną w obcisłe dżinsowe spodnie i błękitną bluzeczkę w jakieś geometryczne, niezbyt narzucające się wzory. Twarz miała odwróconą w przeciwnym kierunku od tego, skąd śledził ją jego wzrok. Jej głowa, na której falowały ciemnoblond włosy, co chwilę poruszała się wraz z prawą dłonią, trzymającą przy uchu jakiś przedmiot.
Podszedł bliżej. Bardzo blisko. I wtedy przez ułamek sekundy spojrzeli na siebie. Nie mógł się powstrzymać.
- Proszę tego nie robić! Bardzo proszę tego nie robić!
Odwróciła się do niego twarzą. Była zaskoczona.
- O co panu…?
- Proszę natychmiast opuścić ręce! Niech je pani swobodnie opuści.
Automatycznie wykonała jego polecenie, nie podejrzewając nawet, dlaczego to robi.
- O co panu chodzi?
Wyciągnął rękę i delikatnie opuszkami palców chwycił jej podbródek. Wyprostowywał jej głowę w taki sposób, w jaki czynią to zawodowi fotografowie.
- O, teraz jest dobrze. Tak właśnie powinna pani trzymać głowę.
Patrzyła na niego z widocznym zdumieniem w błyszczących, ciemnobłękitnych oczach
- Ale ja nie wiem, o co panu chodzi? - powtórzyła.
Uśmiechnął się do niej.
- Jest pani bardzo ładną dziewczyną. Proszę nigdy nie chować głowy, nie odwracać jej, nie przekręcać tylko po to, aby móc zadzwonić. Z tą komórką doprawdy nie jest pani do twarzy. Może pani zadzwonić z domu, kiedy nikt pani nie widzi. Tutaj, na ulicy powinna pani poczuć się kobietą, wiedząc, że może być obserwowana.
- Nie pomyślałam o tym - odparła nieco już uspokojona. - Naprawdę, wydaję się panu ładna?
- Prześliczna - odpowiedział - miałem szczęście, że panią spotkałem.
Odchodził powoli, czując teraz jak odprowadza go wzrokiem. Nie mógł się powstrzymać. Zatrzymał się i obejrzał za siebie. Dziewczyna stała wyprostowana z przewieszoną przez ramię torebką. Chociaż znajdował się w pewnej odległości od niej, usłyszał jak z tej torebki wydostaje się na zewnątrz dźwięk telefonicznego dzwonka. Dziewczyna nie zareagowała na ten dźwięk. Odczekał chwilę, myśląc, że za chwilę dziewczyna otworzy torebkę, wyjmie telefon komórkowy i rozpocznie rozmowę. Nic takiego się nie stało. Wrócił w jej stronę i właśnie wtedy nadjechał autobus, do którego wsiedli oboje i każde z nich wysiadło na swoim przystanku.


***
Zatrzymał się przed przejściem dla pieszych. Nie, to nie było przejście. Jechał główną ulicą przez samo centrum niewielkiego miasteczka i kiedy zobaczył, że ma zamiar przejść na drugą stronę ulic, lecz nie ma odwagi przebiec przed zbliżającym się autem, przystanął. Odkłoniła się i wtedy otworzył szybko drzwi samochodu, i wybiegł. Silnik pracował na małych obrotach, a on dobiegł do kobiety.
- Momencik, niech pani zaczeka! - krzyknął do niej.
Przystanęła.
Wyciągnął z wewnętrznej kurtki tabliczkę czekolady.
- Proszę… to dla pani - powiedział podając jej czekoladę. - Przepraszam… powinienem dać pani kwiaty ale… co za głowa… zapomniałem je kupić. Po prostu zapomniałem.
- To bardzo miłe z pana strony… ale dlaczego…?
- Po prostu chciałem pani coś ofiarować…
- Tak bez powodu?
- Bez powodu…
Usłyszał drażliwy, przeciągły dźwięk klaksonu pochodzący z auta, które zatrzymało się za jego samochodem.
- Nie tarasuj pan drogi! - pouczył go mężczyzna wychylający głowę przez otwartą szybę przednich drzwi.
Uniósł dłoń na znak przeprosin, wsiadł do samochodu i odjechał. We wstecznym lusterku widział jak kobieta patrzy za nim i jeszcze przez długi okres czasu stoi w bezruchu na chodniku.

[07.09.2015]

4 komentarze:

  1. Przecież.... nic w życiu nie dzieje się bez powodu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie przepiękne kwiatki w postaci miłych słów, gestów, czynów, rad dają tylko niezwykli ludzie o nadzwyczajnej dobroci i wielkim sercu. Ciepłe słowo dane bez powodu zapada w pamięć na zawsze. I czasem ma większą moc niż wielkie czyny i słowa. Okruszek darowanego serca zostaje z człowiekiem na stałe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o.... widzisz.... to jest tak, jak z Twoim komentarzem... równie kwieciście pogodny i dziękuję za niego

      Usuń