CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

04 czerwca 2022

KLASYKA – AJSCHYLOS – PROMETEUSZ W OKOWACH

 



Peter Paul Rubens (1577 - 1640)
"Prometeusz w okowach"

    Jedna z moich najulubieńszych postaci mitycznych – Prometeusz znalazł poczesne miejsce w literaturze światowej, w tym polskiej, by choć przypomnieć sobie prometejską postawę Konrada z III części „Dziadów”. Dlaczego jest to postać ulubiona? Ponieważ poświęcenie się dla dobra ogółu jest zwykle trudne i nie tak znowu oczywiste. Ponieważ poświęcenie się jednostki dla dobra społeczeństwa wcale nie jest tak częste i niejednokrotnie wychodzi z tego deklaratywna mowa i tylko mowa. Z tego też powodu archetyp tego greckiego tytana wydaje mi się ważny i godzien najwyższego szacunku.

    Co do powiedzenia na temat Ajschylos, [Aischylos z Eleusis, Eschyl, (urodzony w 525 p.n.e. w Eleusis, zmarły w 456 p.n.e. na Sycylii) – jeden z najwybitniejszych oprócz Sofoklesa i Eurypidesa) tragików ateńskich. Napisał był on tragedię „Prometeusz w okowach”. Poniżej fragment tragedii. Podaję za księgą „Obraz literatury powszechnej” Tom I autorstwa Edwarda Grabowskiego i Piotra Chmielowskiego.


AJSCHYLOS - PROMETEUSZ W OKOWACH

Wstęp.

Na scenę, wyobrażającą dziki, nadmorski krajobraz w Kolchidzie, Przemoc i Gwałt wprowadzają skrępowanego Prometeusza; Hefajstos, posłuszny rozkazowi Zeusa, przykuwa go wbrew swojej woli do skały.

Zostawiony sam sobie Prometeusz wybucha skargami na krzywdę, jaką mu Zeus wyrządził. Skargi te przerywa przybycie chóru Okeanid. Chór wyraża Prometeuszowi swoje żywe współczucie i zapytuje o przyczynę okrutnego wyroku. Wśród wyrazów oburzenia na tyranię i niewdzięczność Zeusa, któremu do obalenia Kronosa dopomógł, opowiada Prometeusz, że ściągnął na siebie gniew jego, wykradając z nieba ogień i wbrew jego zakazowi udzielając go ludziom, których prócz tego wielu pożytecznych rzeczy nauczył. Chór, dowiedziawszy się, że uwolnienie Prometeusza zależy od samowoli Zeusa, radzi bohaterowi upokorzyć się. Prometeusz odrzuca z dumą tę radę, bo nie ukorzy się przed wrogiem, tym bardziej że to nie zmieni jego losu; przyjdzie wszakże czas, że Zeus dla własnego ocalenia będzie go musiał uwolnić, a zmusi go do tego jego własny potomek. Dialog ten przerywa najprzód Okeanos, przybywający na chwilę dla wyrażenia rzekomego współczucia, następnie Iona, kochanka Zeusa, ścigana przez mściwą Herę. Prometeusz wieści jej przyszłe niedole i oznajmia, że z pokolenia urodzi się dla niego wybawca. Tymczasem Zeus, zaniepokojony napomknieniami nieugiętego przeciwnika, rad byłby uniknąć grożącego mu niebezpieczeństwa; śle więc Hermesa, żeby od Prometeusza zasięgnął dokładniejszych wyjaśnień.

Hermes (przybywa)

Do ciebie, mędrku, bogom nienawistny,

Bluźnierco bogów, ludzi dobroczyńco,

Złodzieju ognia, przemówić przychodzę.

Pan niebios każe ci wyznać natychmiast:

Co wiesz o przyszłych jego związkach, co wiesz

O tym, co z tronu ma zrzucić Kroniona?

Mów wszystko, szczerze mów i bez ogródek.

Nic chciej, bym dwakroć przychodził do ciebie,

Wszak wiesz, że Zeusa niełatwo złagodzić.

Prometeusz

Pyszałkowata, nadęta twa mowa

Zdradza, żeś bogów nikczemnym służalcem.

Świeżoście niebios złoty gród opadli,

I już bez troski chcecie się rozgaszczać?!

Czyżem nie widział, jak dwóch samowładców

Z wyżyny jego spadało na głowę?

Czyliż nie widzę, że pan twój tą drogą

Prędzej, haniebniej, niż tamci, poleci?

Albo, czyż myślisz, że gnę kark mój hardy,

Że drżę przed nowych bogów pokoleniem?

Do tego braknie wiele — wszystko braknie!

Ty zaś powracaj, skąd idziesz! niczego

Nie usłyszawszy, coś się chciał dowiedzieć!

Hermes

Wiesz, dokąd upór ciebie zaprowadził.

Prometeusz

Wiedz, żebym nie chciał zamienić mych męczarń

Na twoją służbę. Wolę być tu stróżem

Skalnych granitów, niż tam Zeusa woźnym!

Przeciw zuchwalstwu waszemu — zuchwalstwo.

Hermes

Los twój wygodnym zdawać ci się musi.

Prometeusz

Wrogom życzyłbym tej losu wygody,

A że należysz do nich, życzę tobie.

Hermes

Czyś i mnie losów twych przypisał winę?

Prometeusz

Wszystkich was bogów, wszystkich nienawidzę,

Boście za dobre złem mi odpłacili.

Hermes

Niemała widzęć choroba opadła.

Prometeusz

Jeśli chorobą jest nienawiść wrogów.

Hermes

Któżby zniósł ciebie, gdybyś był szczęśliwym?

Prometeusz

Biada!

Hermes

Z ust twoich dziwne słowo padło.

Prometeusz

Czasu potęga wszystkiego nauczy.

Hermes

Ciebie rozsądnym być nie nauczyła.

Prometeusz

Zaiste, dałem dowód, mówiąc z tobą.

Hermes

A więc Zeusowi nie chcesz odpowiedzieć?

Prometeusz

Dłużny mu jestem, mam płacić mu za co?

Hermes

Jako z chłopięcia szydzisz ze mnie.

Prometeusz

Jesteś

Bo też chłopięciem, głupszym od chłopięcia,

Myśląc, że złamię tajemnicę moją.

Niema męczarni i niema podstępu,

Coby mi z głębin łona ją wydarła,

Nim te haniebne popękają więzy.

Niech z wyżyn spadnie piorun jego jasny

W wichrach śnieżystych, wśród drgań poruszonej

Z posad swych ziemi, niech się świat w kawały

Spęka! Na próżno! Pierś ma milczeć będzie.

Nie będzie wiedział, kto go z tronu zwali.

Hermes

Bacz, czy to twoim może być zbawieniem.

Prometeusz

Baczyć nie trzeba, gdzie postanowiono.

Hermes

To spojrzyj w otchłań twej nędzy bez końca.

Prometeusz

Próżno mnie próżnych zlewasz słów powodzią.

Strach mi niewieściej nie wdroży natury,

Nienawistnego błagać nie potrafię

Rąk łamaniami i płaczem niewieścim,

By mnie uwolnił. Nie! nigdy, przenigdy!

Hermes

Mowy me próżne, zmiękczyć cię nie zdołam.

Jak rumak nowo wędzidłem ściągnięty,

Gryziesz wędzidło, ściskasz je zębami,

A dęba stając, rwiesz lejce za sobą,

Bezsilność twoja gwałtownym cię czyni,

Boć upór siłą nazwać się nie może.

Jeśli mojego nie słuchasz rozkazu,

Wiedz, jaki nieszczęść wichr na ciebie czyha,

Jaka cię nędzy oczekuje fala.

Najprzód Zeus rodzic pioruna płomieniem

Granit tej skały napoły rozpłata,

A ciało twoje, zmiażdżone w szczelinie,

W odwieczną ciemność Hadesu pogrąży.

Po długich czasów powolnym upływie

Ujrzysz znów światło. Wtedy, orzeł Zeusa

Straszny ogromnem na cię skrzydłem zleci

I szarpać będzie szczątki twego ciała.

Gość nieproszony, żarłok całodzienny,

Czarną się twoją paść będzie wątrobą,

I nie myśl, nie myśl o końcu tej męki,

Chyba kto z bogów zastąpić cię zechce

I w czarne Hadu ponurzyć się głębie.

To usłyszawszy, radź teraz o sobie,

Boć groźną prawdą jest moja zapowiedź.

Nie umią kłamać święte Zeusa usta,

Co rzekł, wykona. Tobie zaś roztropność

Niech od uporu gorszą się nie zdaje.

Chór

Poczestne słowo, zda się, Hermes niesie,

Lepsza-ć roztropność pono od uporu,

Posłuchaj! hańbą zaciekłość mądremu.

Prometeusz

Nic mi nowego twa mowa nie wieści,

Od wroga cierpieć nie ujmuje cześci.

Niechże więc we mnie piorun rozczochrany

Godzi, powietrze niechaj uragany

Szarpią, niech burza z posad ziemię ruszy,

Niech fal wyjąca drogi gwiazd opryska,

Ciało me biedne, które skała skruszy,

Niech w Tartarosa bezdenną głębinę.

Rwący przeznaczeń prąd ciska;

Ja nieśmiertelny! nie zginę!

Hermes

Tu groźny przykład, jak szaleństwa ramię

Rozsądek w mowach i uczynkach łamie.

Cóż mu brakuje do szaleństwa miary,

Cóżby nie czynił, gdyby uszedł kary?

Lecz wy, dziewice, co litości rosą

Chcecie nieść ulgę strasznym jego losom,

Odlećcie! daleko odlećcie skrzydłami,

Do ojca powróćcie wy groty,

Nim niebo złotymi rozplenię błyskami,

Nim Zeusa przerażą was grzmoty!

Chór

Nie takie podawaj mi rady,

Nie chciej, bym była nikczemną.

Co cierpieć ma, niech cierpi ze mną!

Ohydy większej od zdrady

Nie znam; ominąć ohydę,

Chętnie do Hadu z nim idę.

Hermes

Pogonicie za waszą więc zgubą,

Nie mówiąc, że Zeus wam przyczyną,

Same ku męczarń głębinom,

Ślepotą wiedzione grubą,

Lecicie, jak sarna leci

W zdradziecko rozpięte sieci.

(Hermes odchodzi. Błyskawice. Grzmoty).

Prometeusz

Ha! czynem już staje się słowo,

Ziemia drga,

Huczy grzmot po skałach,

O ognistych błyskawice strzałach

Świat w szatę odziały ogniową;

Wicher gra,

Gęste pędzi piasku huragany!

Do walki zburzone powstają żywioły,

Morze bije o niebiosów ściany,

Niebo z falą miesza się pospoły!

Takim na mnie idzie Zeus tumanem,

Abym zadrżał i uznał go panem.

O matko moja, o święte powietrze,

Co jasnym światłem cały świat przenika,

Patrzajcie, jaka krzywda mnie spotyka!


[04.06.2022, Toruń]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz