CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

01 czerwca 2022

ODKURZONE - OGRÓD


Joaquin Sorolla [hiszp] (1863-1923) "Louis Comfort Tiffany"


[pisane jakieś 5 lat temu]

OGRÓD

    W moim ogrodzie poszczególne alejki miały nazwy dziewiętnastowiecznych pisarzy. Płot rozdzielający ogród od drogi odgrywał rolę kolejowego wagonu. Wymiana barterowa pomiędzy ogrodami: moim i sąsiada dotyczyła głównie malin, truskawek, agrestu i pomidorów. Pomidory w moim ogrodzie podlewane były cieczą będącą mieszaniną wody, obornika oraz roztartej na drobno próchnicy wierzbowej. Dziadek „podkurzał” pszczoły i był odporny na ukąszenia. Miód był lepki, słodki, lejący się i ciepły, a jego smak przewyższał smakiem wszystkie miody świata. W pobliżu ogrodu, na alejce, znajdowało się ustrojstwo, którego nazwy nie pamiętam. Wyglądało to tak: Wbita w ziemię i zapewne zalana cementem szyna; przyspawana do niej, również z szyny kolejowej zrobiona poprzeczka – przypominało to niesymetryczny krzyż; do poprzeczki po obu stronach tej pionowej, zawieszono prostokątny kawał grubej blachy i mniejszą, wąskotorową szynę nie więcej niż półmetrowej wielkości; z poprzeczki zwisała też na łańcuchu żelazna pałka. Z ustrojstwa korzystano w dwu przypadkach: podczas pożaru lub innego nieszczęścia oraz w czasie rojenia się pszczół. Z drzew w ogrodzie rosły głównie jabłonie – renety i kosztele. Należały one do dziadka; babki domeną były warzywa, ja uprawiałem truskawki.        Pewnego roku przyszła „zła”, ruda woda z pokaźną domieszką słodu. Ogród podupadał na zdrowiu z każdym rokiem. Wcześniej zmarła babka. Rozlany z woreczka żółciowego płyn skaził organizm. Dziadek zmarł kilka lat później pozostawiając ogród mnie i ojcu. Pszczoły wyroiły się i odleciały. Miód przestał istnieć a ogród podupadał na zdrowiu. Musiał tęsknić za dziadkiem.

To było dawniej.

    Mój obecny ogród znajduje się w zupełnie innym miejscu. Istniał jeszcze w zeszłym roku. W obecnym trafił go szlag. Pozostały na nim zioła i bezkrólewie roślin mniej lub bardziej zbędnych. O ile poprzedni ogród zamierał stopniowo, ten zaczął cierpieć na nieuleczalną chorobę zapomnienia. I ja straciłem serce. Tyle niepotrzebnej pracy, nie tylko w ogrodzie. Każdego dnia obserwuję ten upadek. Czuje się wtedy tak, jakbym patrzył w lustro. Nie poznaję siebie. Nie poznaję ogrodu. Życie przechodzi obok. Może już przeszło i nie ma co się łudzić, że powróci. Czasami jednak w chwili nieuzasadnionego optymizmu, myślę, że chciałbym mieć jeszcze trzeci ogród i nie chodzi mi o ten rajski. Do raju zgubiłem klucz. A zresztą, kto mnie tam wpuści bez listu referencyjnego. Chciałbym jeszcze dożyć do tego trzeciego ogrodu. Nie musiałby być tak piękny jak pierwszy i tak zmuszający do pracy jak drugi. Wystarczy kilkadziesiąt metrów kwadratowych, za to w trzecim wymiarze sięgnąłby nieba. Jeśli nie dożyję, to trudno. Oby pamięć została ze mną do końca.


[01.06.2022, Toruń]

1 komentarz:

  1. Pamiętasz kto to powiedział "Kto ma ogród i ksiazki ten ma wszystkó" ?

    OdpowiedzUsuń